Według wstępnych ustaleń Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, obiekt wojskowy znaleziony w Zamościu koło Bydgoszczy to rosyjski pocisk manewrujący Ch-55 — dowiedziało się nieoficjalnie radio RMF FM.
Rakieta wystrzelona z rosyjskiego samolotu?
Jak podaje RMF FM, powołując się na ustalenia Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, które tworzy dla prokuratury ekspertyzę omawianego obiektu, pocisk rosyjski Ch-55 najprawdopodobniej przyleciał zza wschodniej granicy Polski. Armia naszego kraju nie posiada bowiem tego typu broni w swoim wyposażeniu ani w magazynach.
Rozgłośnia podkreśla, że ustalenia Instytutu wykluczają wersję wskazującą na to, że rakieta wystrzelona została z polskiego poligonu, np. podczas ćwiczeń czy testów obrony powietrznej.
Jak dodano, jeżeli ustalenia się potwierdzą, oznaczać to będzie, że pocisk wystrzelono z rosyjskiego samolotu.
Pocisk znaleziony pod Bydgoszczą
Przypomnijmy, że w czwartek 27 kwietnia Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało, że w okolicach miejscowości Zamość, około 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Podkreślono, że sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła w tej sprawie śledztwo. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował, że jest to postępowanie w sprawie szczątków powietrznego obiektu wojskowego, które znaleziono w lesie koło Bydgoszczy.
Sytuacja powiązana ze zmasowanym ostrzałem Ukrainy?
Dzień później dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych gen. broni Tomasz Piotrowski poinformował, że "trwają intensywne dochodzenia, sprawdzenia, intensywny dialog między różnego rodzaju instytucjami". Jak wskazał, chodzi o ustalenie, w jaki sposób sprzęt mógł się tam znaleźć i jakie jest jego pochodzenie.
Generał Piotrowski nawiązał przy tym do wydarzeń z połowy grudnia ubiegłego roku, kiedy to Rosjanie przeprowadzili jeden ze zmasowanych ataków powietrznych na Ukrainę. Wówczas w polskiej przestrzeni powietrznej pojawił się obiekt, który wleciał do naszego kraju z terytorium Białorusi. Polskie służby śledziły go, jednak straciły go z oczu w okolicach Bydgoszczy. Jak wskazuje RMF FM – stało się to około dwa kilometry od miejsca, w którym pod koniec kwietnia znaleziono szczątki rakiety.
Premier: "Najważniejsze, że Polska jest bezpieczna"
Premier, nawiązując do słów Piotrowskiego ocenił, że są podstawy, by łączyć znalezione szczątki obiektu z incydentem z grudnia ubiegłego roku, gdy nad terytorium Polski przeleciała rakieta.
— Jestem w stałym kontakcie z ministrem obrony narodowej i poleciłem mu osobisty nadzór nad przebiegiem dochodzenia, przebiegiem wszystkich prac, które wiążą się z ostatecznym wyjaśnieniem tego tematu — mówił Morawiecki dziennikarzom podczas konferencji prasowej w Zielonej (woj. mazowieckie).
Jak dodał, „w trakcie tego incydentu samoloty F-35 i nasze własne zostały poderwane, aby śledzić trajektorię tego sprzętu, tej rakiety, która znalazła się nad terytorium Rzeczypospolitej Polskiej".
— Dla mnie najważniejsze jest to, że Polska jest bezpieczna, że nic się nikomu nie stało, a ten incydent powinien zostać co do każdego drobnego szczegółu wyjaśniony — powiedział Morawiecki. Na początku maja informowaliśmy, że w śledztwo włączyły się Stany Zjednoczone.
RB
(na zdjęciu: miejsce znalezienia pocisku pod Bydgoszczą (tło), rosyjski Su-34 / źródło: PAP, Flickr)
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo