Agnieszka Chylińska przed laty poświęciła wszystko dla kariery. Szybko porzuciła edukację szkolną, by w pełni skupić się na muzyce. Jej rodzice jednak nie spoglądali na podejmowane przez nią decyzje łaskawym okiem. Teraz wokalistka O.N.A szczerze wspomina, że potrzebowała wsparcia.
Początki Chylińskiej w O.N.A
Gdy w 1994 r. z pomysłu Grzegorza Skawińskiego powstał zespół O.N.A, nikt nie traktował projektu jako materiału na hit. Wszystko zmieniło dołączenie do grupy gdańskich muzyków 18-letniej wówczas Agnieszki Chylińskiej. Młoda wokalistka natychmiast podbiła serca Polaków swoim bezkompromisowym wizerunkiem i przejmującym, głębokim wokalem. Artystka była tak ambitna i skupiona na budowaniu kariery muzycznej, że by dołączyć do zespołu O.N.A, rzuciła szkołę.
Chylińska: "Od rodziców dostałam wilczy bilet"
Jak teraz wspomina Chylińska, pomysł ten, lekko mówiąc, nie spodobał się jej rodzicom. W wywiadzie dla "Show" wyjaśnia, że w tamtym czasie jej mama i tata stanowczo potępiali decyzje jakie podjęła, a ich relacje bardzo się oziębiły.
"Od rodziców dostałam wilczy bilet - wedle matki byłam artystką ze spalonego teatru, a ojca bardzo rozczarowałam. (...) Stwierdził: nie chcesz się dalej uczyć, to się sama utrzymuj. A potem przyszedł sukces i pieniądze"
Upór Chylińskiej w rozwoju kariery
Wokalistka jednak, nie słuchając się zdania rodziców, dalej podążała ścieżką gwiazdy rock and rolla. Z perspektywy czasu Chylińska żałuje podjętych wówczas decyzji, o czym powiedziała w rozmowie z Edwardem Miszczakiem. Jak wspomina traumatyczne początki kariery?
"Pozamykałam sobie pewne rzeczy w głowie, bo ja zostałam rozjechana w wieku 18 lat przez bardzo dojrzałego faceta, który potraktował mnie jak g***o. (…) To może okrutne, co powiem, ale to było za wcześnie. Ja zostałam zniszczona, zepsuta, rozpi****lona po prostu. Ten alkohol, który się pojawił, narkotyki, faceci. To było za szybko. Ja po prostu naśladowałam innych, nie chciałam dla siebie takiej historii".
Chylińska nie dostawała wsparcia od rodziców
W tym samym wywiadzie, Chylińska wspomniała, że od rodziców wymagała wówczas wsparcia. Wsparcia, którego nie dostała w tak podłym momencie życia: "Wpie******* się w facetów starszych ode mnie o 22 lata i też potrzebowałam telefonu od matki: Dobra, córeczko, dasz radę, a nie odwracania się ode mnie".
Ostatecznie Chylińska wyszła na prostą, a kilka lat temu nawet nawróciła, by obecnie być już dojrzałą artystką wolną od problemów młodości. Samą siebie nazwała "łajdakiem, który przychodzi do Pana Jezusa", a z rodzicami, mimo trudnej relacji, zbudowała silną więź.
Salonik
(na zdjęciu: Agnieszka Chylińska / źródło: Instagram)
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Kultura