- O monarchii negatywnie wypowiadają się zazwyczaj ci, którzy nie są z nią w żaden sposób związani. Natomiast kiedy popatrzymy przez pryzmat samych Brytyjczyków, osób poddanych koronie brytyjskiej, te opinie wyglądają już zupełnie inaczej. Zdecydowana większość Brytyjczyków opowiada się jednak za stałością i utrzymaniem korony– mówi Salonowi 24 Łukasz Polinceusz, ekspert Centrum Stosunków Międzynarodowych.
Właśnie odbyła się koronacja Karola III. Jakie jest znaczenie tego wydarzenia dla Brytyjczyków?
Dr Łukasz Polinceusz: Z całą pewnością jest to otwarcie nowej epoki po długim panowaniu jego matki, królowej Elżbiety II. To na pewno nowy etap i nowe wyzwania dla samego Karola. Ale też wydarzenie ważne dla utrzymania zadowolenia z monarchii na obecnym poziomie i utrzymanie Commonwealth w obecnym kształcie.
Po śmierci Elżbiety II odżyły dyskusje w ogóle o sensie korony brytyjskiej. Pojawiły się złośliwe komentarze, że monarchia to jedynie kosztowne błyskotki, zupełnie niepotrzebny relikt przeszłości. Czy faktycznie tak jest, czy może jednak utrzymanie monarchii ma głębszy sens?
W opinii niebrytyjczyków, Europejczyków, ludzi, którzy są nieprzyzwyczajeni do blichtru, samej korony, to podejście jest bardziej negatywne. O monarchii negatywnie wypowiadają się zazwyczaj ci, którzy nie są z nią w żaden sposób związani. Natomiast kiedy popatrzymy przez pryzmat samych Brytyjczyków, osób poddanych koronie brytyjskiej, te opinie wyglądają już dużo inaczej. Zdecydowana większość Brytyjczyków, pomimo trudności z jakimi się spotykają dnia codziennego, także ekonomicznych, zmiany opinii na dzisiejszy świat, opowiada się jednak za stałością i utrzymaniem korony. Rzecz jasna są też i przeciwnicy, którzy wytykają m.in. iż korona brytyjska sporo kosztuje.
Jeszcze za panowania Elżbiety II dwór przeszedł ogromną zmianę, jeśli chodzi o funkcjonowanie. Większość tego, co do tej pory uchodziło za kosztowne, zmieniło się. Chodzi chociażby o możliwość oddawania całych dochodów z tytułu zwiedzania terenów korony brytyjskiej. One przeszły z budżetu samej rodziny królewskiej na rzecz budżetu państwa. W tej chwili nie jest to tak duże obciążenie, jak na początku panowania Elżbiety II. Co więcej, de facto korona brytyjska przynosi do budżetu znacznie więcej przychodów, niż kosztuje.
O tym też należy pamiętać i na to zwracać uwagę. Natomiast kiedy rozmawiam ze znajomymi Brytyjczykami, którzy na co dzień mieszkają w ojczyźnie, to większość z nich zdecydowanie opowiada się za utrzymaniem korony brytyjskiej. To jest nie tylko ich tradycja, ale to jest to, co sprawia, że mogą czuć i przywiązanie i stałość, która daje stabilizację.
Zgadza się Pan z opinią, że w państwach jednonarodowych, w których nie ma długiej tradycji królewskiej, lepiej sprawdza się republika, ale w państwach wieloczłonowych, wielonarodowych, a Wielka Brytania bez wątpienia takim krajem jest, monarchia może stanowić ważny czynnik jednoczący?
Dokładnie tak. Spójrzmy chociażby na duże aglomeracje miejskie, gdzie ta wielokulturowość jest znacznie większa. Pomijam nawet Londyn, który jest multikulturowy w 100 proc., ale też w innych dużych aglomeracjach miejskich w Wielkiej Brytanii nie mamy do czynienia tak naprawdę z jakimiś zamieszkami, sytuacjami ekstremistycznymi, które możemy co jakiś czas obserwować w innych krajach europejskich. Tu rzeczywiście odgrywa rolę czynnik przywiązania do tradycji, kultury, do tego co obserwujemy, chociażby dziś, podczas koronacji. I jest on naprawdę bardzo istotny.
Już koronacja Elżbiety II była rewolucyjna w porównaniu do koronacji poprzednika. W przypadku Karola III wygląda to jeszcze inaczej. Na ile oznacza ona zmianę w podejściu do samego panowania, na ile Karol III będzie innym władcą od swojej poprzedniczki?
O, tutaj zastosowanie ma słynne hasło „o tempora, o mores”, czyli „o czasy, o obyczaje”. Przekaz ceremoniału jest w dużym stopniu dostosowany do obecnych czasów. Nie może być zbyt długi, bo przecież nikt go by w takim kształcie nie odczytał, nie zrozumiał, nie byłby on interesujący. Także pod względem medialnym, a musimy pamiętać, że rodzina królewska, sam Karol, jest w jakiś sposób marką, którą się, mówiąc w cudzysłowie, „sprzedaje”.
W związku z tym, że ten ceremoniał ulegał zmianom właśnie za panowania Elżbiety II, ale i też teraz za Karola III. Zapewne za króla Williama, kiedy wstąpi na tron, również będzie już wyglądał nieco inaczej. Sam dostęp techniki, technologii, obecności kamer właściwie w większości tych wszystkich ceremoniałów jest pewną nowinką, co do tej pory nie miało miejsca.
Czy rzeczywiście jest tak jak niektórzy złośliwie twierdzą, że Brytyjczycy czekają bardziej na Williama, a Karol III jest traktowany troszeczkę jako władca pośredni między swoją matką i synem, z pewnym dystansem?
To patrzenie przez pryzmat europejski jest nieco inne. My zdecydowanie bardziej stawiamy na tą młodość, na to, że jednak bardziej nieskazitelny jest w opinii i w ocenie książę William. I może dlatego bardziej go postrzegamy jako tego, który powinien już teraz być pretendentem do korony. Natomiast Brytyjczycy patrzą na Karola nieco inaczej.
Zdecydowanie stawiają na ten autorytet Karola i na to, że jest on jednak doświadczony. I był przygotowywany przez Elżbietę II do korony przez wiele, wiele lat. I Brytyjczycy zdecydowanie pochwalają ten krok, że Karol jednak zdecydował się nie abdykować od razu na rzecz księcia Williama, tylko jednak podjął to jakże duże wyzwanie. Książę William ma jeszcze czas, jest stosunkowo młodym człowiekiem i zapewne w perspektywie kolejnych dekad będzie miał już okazję także wstąpić na tron.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo