Opublikowane przez GUS wyniki Narodowego Spisu Powszechnego pokazują, że populacja Polski w latach 2011-2021 zmniejszyła się aż o ponad milion osób. Podobnie zatrważające dane pokazuje Eurostat, który prognozuje, że liczba ludności naszego kraju spadnie z 37,6 mln w 2023 roku do 29,5 mln w 2100 roku. I nie pociesza wcale fakt, że tak dzieje się w wielu innych krajach Europy, w której ubędzie 27 mln osób, bo przecież 8 milionów z tej liczby, czyli 30 proc. dotyczy Polski.
Tylko w ciągu pierwszego kwartału tego roku liczba ludności Polski spadła o 40 tys. W praktyce oznacza to, że na każde 10 tys. mieszkańców ubyło 11 osób. Z prognozy Eurostatu wynika, że mediana wieku w naszym kraju wzrośnie z 42 lat w 2022 roku do 50,4 lat w 2100 roku. Inaczej mówiąc, w takim wieku będzie najwięcej osób.
Spada liczba mieszkańców Europy
Przewiduje się, że liczba mieszkańców zmniejszy się w 15 państwach członkowskich UE. Stosunkowo niewielki, bo 10 procentowy spadek całkowitej liczby osób mieszkających będzie w Estonii, Hiszpanii, na Węgrzech i w Słowenii. Spadki pomiędzy 10 proc. a 20 proc. przewiduje się w Portugalii, Finlandii, Włoszech i Słowacji, a duże, w granicach 20 - 30 proc. dotkną właśnie Polskę, Rumunię, Bułgarię, Chorwację i Grecję. Gorsza sytuacja będzie tylko na Litwie i w Łotwie, gdzie liczba mieszkańców zmniejszy się o nad jedną trzecią.
O ile GUS podaje, że w bilansie ludności nie są uwzględniani Ukraińcy, którzy przybyli na terytorium Polski w związku z wojną i którzy otrzymali numer PESEL, bo nie posiadają prawa stałego pobytu, a tym samym nie spełniają kryterium ludności, o tyle analiza Eurostatu uwzględnia już imigrację z Ukrainy.
Depopulacja trwa
- Sytuacja jest trudna i nie ma znaczenie, jaką prognozę weźmiemy pod uwag. Wszystkie analizy pokazują, że niestety trwa depopulacja. Nie działają programy rządowe, lokalne, społeczne, ani nawet to, że - jakby na to nie patrzeć - podnosi się poziom życia - wyjaśnia Salon24 prof. Marian Noga, ekonomista, dyrektor Instytutu Współpracy z Biznesem Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu.
- Niepokojące jest również to, że polskie społeczeństwo szybko się starzeje i udział osób w wieku poprodukcyjnym wzrósł w ciągu dziesięciu lat z 17,1 proc. do 22,8 proc. To bardzo zagraża systemowi emerytalnemu opartemu na solidarności pokoleń. Martwią proporcje pomiędzy liczbą zgonów, która w Polsce w latach 2022-2100 wyniesie 34,4 mln a liczbą urodzin, było ich tylko 21 mln. Przyrost naturalny na poziomie 13,4 mln osób nie zapewni działania systemu emerytalnego w takiej wersji, jaki znamy.
Co może poprawić demografię?
Zdaniem ekspertów, sytuację demograficzną poprawić może imigracja, o ile sprawdzą się prognozy pokazujące, że nad Wisłę przyjedzie ponad 5,2 mln obywateli innych krajów. Gdyby tak się stało, to Polska będzie piątym w EU krajem z największą liczbą osób przybywających z zagranicy. Wyprzedzą nas tylko Niemcy, Hiszpania, Włochy i Francja.
Całości obrazu dopełnia badanie CBOS pokazujące, że 68 proc. kobiet w Polsce w wieku 18-45 lat nie chce lub nie wie, czy chce powiększyć rodzinę. Tylko co trzecia kobieta w tym wieku planuje to zrobić. W 2022 r. urodziło się w Polsce zaledwie 305 tys. dzieci, najmniej od II wojny światowej. Polskie kobiety nie chcą zostać matkami ze względu na trudną do przewidzenia sytuacją gospodarczą, polityczną, niskie poczucie stabilizacji oraz brak od wielu lat przewidywalnego, a nie „akcyjnego”, programu wsparcia dla rodzin planujących dzieci. Nadal także nisko oceniają opiekę okołoporodową.
A właśnie wysoka dzietność powoduje, że są kraje, w których ludzi będzie przybywać. Realizowana w praktyce chęć posiadania dzieci w połączeniu z imigracja sprawią, że liczba ludności Czech wzrośnie o 129 tys. O 10 proc. mieszkańców przybędzie w Niemczech, Danii, Austrii, Belgii i Niderlandach, a o blisko 30 proc. powiększy się populacja Cypru, Irlandii i Szwecji. Największy wzrost nastąpi w Luksemburgu i Malcie, o prawie 40 proc.
Tomasz Wypych
Inne tematy w dziale Społeczeństwo