Skandaliczne słowa pod adresem polskiego ambasadora
Szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz był pytany w "Kwadransie politycznym Jedynki" w TVP o komentarz do słów byłego rosyjskiego rzecznika praw dziecka Pawła Astachowa m.in. w kontekście przejęcia przez stronę polską byłej rosyjskiej szkoły w Warszawie, że od kiedy ambasadora Rosji w Warszawie Siergieja Andriejewa oblano w Warszawie czerwoną farbą czekał, czy ambasadora Polski Krzysztofa Krajewskiego znajdą pływającego w rzece Moskwie.
Zwrócił uwagę, że od lat przedstawiciele dyplomatyczni byli objęci immunitetem, aby móc wykonywać swoją misję.
Czy Polska powinna wycofać ambasadora z Rosji?
- Mimo wszystko nie można takich rzeczy robić, nie można też straszyć polskich ambasadorów, MSZ wydało w tej sprawie komunikat, że oczekuje iż strona rosyjska będzie wypełniać obowiązki wynikające z konwencji wiedeńskiej - dodał Przydacz.
Zapytany o to, czy polski ambasador nie czuje się zagrożony w Rosji, Przydacz odpowiedział, że "życie w Moskwie dzisiaj to w ogóle jedno wielkie zagrożenie".- Nie tylko dla dyplomatów, ale też dla zwykłych Rosjan. Sposób funkcjonowania reżimu, bardzo agresywnie narastający nacjonalizm rosyjski – to wszystko tworzy atmosferę, w której w Moskwie nie żyje się dzisiaj nikomu specjalnie bezpiecznie – ocenił szef Biura Polityki Międzynarodowej Prezydenta RP.
Zapytany, czy w takim razie Polska nie powinna wycofać ambasadora z Rosji, tym bardziej że np. były prezydent Dmitrij Miedwiediew nie widzi sensu utrzymywania stosunków dyplomatycznych z Polską, Przydacz powiedział, że takich planów nie ma.
- Jeśli chodzi o nasze przedstawicielstwo w Moskwie, jesteśmy w koordynacji z państwami europejskimi i naszej wspólnoty euroatlantyckiej, jeśli wspólnie uznamy, że należy wycofywać dyplomatów, pewnie tak zrobimy, na ten moment takiej decyzji nie ma - odpowiedział.
- To też jest pewien zasób informacyjny dla świata, to że tam dyplomaci państw UE ta się znajdują, dzięki temu wszyscy lepiej rozumiemy co się dzieje w samej Moskwie - dodał.
Sprawa przejęcia rosyjskiej szkoły przez Polskę
- Wyrok niezawisłego sądu sprzed wielu lat nakazywał zwrot tych nieruchomości, bezprawnie dziś użytkowanych przez Federację Rosyjską, strona rosyjska była świadoma, że powinna zwrócić tę nieruchomość, nie zrobiła tego, więc należało przystąpić do egzekucji - powiedział.
ja
(Zdjęcie: Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz o ostatnich relacjach z Rosją. Fot. Jakub Szymczuk/KPRP)
Czytaj także:
Komentarze
Pokaż komentarze (61)