Nie tylko w Polsce majówka jest początkiem sezonu grillowego. Dokładnie na przełomie kwietnia i maja także Szwedzi odpalają swoje grille. Jednak z zupełnie innego powodu niż my. I czasami mają z tego powodu problemy.
Wielkie grillowanie w Polsce i w Szwecji
Nad Wisłą pretekstem do odkurzenia grilla jest przedłużony weekend i pierwsze prawdziwie słonecznie dni, chociaż najbardziej wytrwałych amatorów pieczystego przygotowanego na ruszcie nie zniechęci nawet chłód i przygruntowe nocne przymrozki. Dla naszych sąsiadów po drugiej stronie Bałtyku sygnałem do pieczenia, smażenia i gotowania na świeżym powietrzu jest noc z 30 kwietnia na 1 maja, która uznawana jest za symboliczny początek lata.
Valborgsmässoafton, czyli Noc Walpurgii
- W Szwecji obchodzimy wtedy Valborgsmässoafton, czyli Noc Walpurgii - wyjaśnia Salon24 Tim Skeppström, informatyk i analityk biznesowy ze Sztokholmu. - W tradycji dawnych Germanów to dosyć ponura noc zmarłych i złych duchów w czasie, której na górze Brocken, najwyższym szczycie niemieckich gór Harzu, odbywały się sabaty czarownic. Naradom wiedźm przewodziła bogini śmierci Hel. A sama nazwa święta pochodzi od Walburgii, tak miała na imię zakonnica, która w ósmym wieku pomagała świętemu Bonifacemu nawracać ludy germańskie na chrześcijaństwo. Została kanonizowana, ale historia jest bardziej skomplikowana, bo chrześcijańskie święto ustanowiono nie tylko na pamiątkę Walburgii, ale także Celtyckiego pogańskiego rytuału, który od tysiącleci celebrowany był właśnie w nocy z 30 kwietnia na pierwszego maja. Ostatniego dnia kwietnia gaszono wszystkie ognie i nastawał czas złych sił, a kiedy pierwszego dnia maja wstawał świt na powrót rozpalano ogień i złe moce znikały. My tej nocy i następnego dnia spotykamy się ze znajomymi właśnie przy grillu. Tradycja spotkań na świeżym powietrzu jest bardzo silna, bo w krajach skandynawskich obowiązuje zasada allemansrätten, czyli „prawo wszystkich ludzi”, które każdemu obywatelowi pozwala na kontakt z naturą, rozbijanie biwaków, zbieranie grzybów, gdziekolwiek jest. Wychodzimy z założenia, że człowiek jest częścią natury i tak staramy się żyć.
"Nie chcemy by paliły się nasze domy i lasy"
Dlatego Szwedzi chętnie spędzają czas na świeżym powietrzu, a parki, miejskie skwery i pozamiejskiej tereny zielone pełne są znajomych i rodzin urządzających pikniki. Nie oznacza to jednak, że wszędzie można rozpalić grilla. – Dbamy o środowisko, nie chcemy by paliły się nasze domy i lasy, dlatego grillować można według ściśle określonych zasad – tłumaczy Tim Skeppström.
– Kilka lat temu wprowadzano nawet całkowity zakazy grillowania. Był powszechny i bardzo rygorystyczny, dotyczył także prywatnych posiadłości. Ktoś, kto nie przestrzegał przepisu, mógł mieć sporo kłopoty i zapłacić kary sięgające nawet kilkunastu tysięcy koron. Teraz jest trochę lepiej, ale nadal różnie to wygląda w różnych regionach. Generalnie jest tak, że nie powinno się grillować na urządzeniach znajdujących się bezpośrednio na ziemi. Szczerze powiem, że najbezpieczniej jest piec jedzenie na grillu elektrycznym.
Szwedzi zazdroszczą Polakom kaszanki
Szwedzi najczęściej grillują mięso, które podobnie jak w Polsce, można kupić w marynatach i przyprawach gotowe do wrzucenia na ruszt. Dużą popularnością cieszą się specjalnie przygotowane kiełbaski i grillowana praktycznie bez przypraw pierś z kurczaka. Oczywiście, jak na kraj żyjący z morza, nie mogło zabraknąć ryb, z łososiem na czele. Amatorów mają także krewetki z rusztu, które jeśli podane są ze szwedzkim serem i szpinakiem staną się daniem nazywanym Tunnbröd. Do potraw „z ognia” dodaje się ser halloumi oraz popularne sałatki: buraczaną lub ziemniaczaną. Coraz więcej osób grilluje wyłącznie warzywa, bo przybywa wegetarian. – Niestety w Szwecji nie ma kiełbaski, którą w Polsce nazywacie kaszanką, a szkoda, bo ma pyszny, chociaż dla nas nieoczywisty smak - ubolewa Tim Skeppström.
Tomasz Wypych
Źródło zdjęcia: Na przełomie kwietnia i maja także Szwedzi odpalają swoje grille. Fot. PAP/EPA/Ingo Wagner
Inne tematy w dziale Rozmaitości