We wtorek doszło do niebezpiecznej sytuacji w Tatrach. Ojciec z małymi dziećmi utkwił tuż pod Szpiglasową Przełęczą. Internauci oskarżyli mężczyznę o "lekkomyślność" i głupotę. W obronę ojca zaangażował się naczelnik TOPR Jan Krzysztof, który poprosił o "zachowanie umiaru" w komentowaniu niebezpiecznych sytuacji w górach.
Ojciec naraził siebie i dzieci
TOPR we wtorek ruszyło na pomoc mężczyźnie, który postanowił z dwójką dzieci w wieku 7 i 9 wybrać się w Tatry Wysokie. Warunki były jednak bardzo złe, a na szlaku leżało ok. półtora metra śniegu. Wszyscy utknęli tuż pod Szpiglasową Przełęczą, o czym informowaliśmy w Salonie24.
Z uwagi na opady śniegu i mgłę ratownicy nie mogli użyć śmigłowca. Ze schroniska nad Morskim Okiem wyruszył ratownik dyżurny, a kolejnych dwóch ze schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. Z Zakopanego wyjechała dziewięcioosobowa grupa ratowników.
Ratownicy po ogrzaniu poszkodowanych użyli technik linowych do sprowadzenia dzieci w bezpieczne miejsce, skąd dalej sprowadzono trójkę do schroniska nad Morskim Okiem. Wyprawa zakończyła się przed godz. 20 – relacjonują ratownicy TOPR.
Internauci bezlitośni dla ojca
O sprawie niebezpiecznej wycieczki policję powiadomili ratownicy TOPR, którzy zaniepokoili się losami dziewczynek. Policyjny patrol został wezwany już w trakcie sprowadzania dziewczynek ze Szpiglasowej Przełęczy do Morskiego Oka. Policjanci przy schronisku nad Morskim Okiem przejęli dzieci.
Jak wyjaśnił rzecznik zakopiańskiej policji asp. sztab. Roman Wieczorek, policja bada, czy ojciec naraził na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia swoje dzieci.
Sytuacja nie spodobała się internautom, którzy nie pozostawili suchej nitki na ojcu dziewczynek. Zarzucono mężczyźnie "lekkomyślność" - lekko mówiąc. Komentujący na ogół drwili z mężczyzny, życzyli mu pobytu w więzieniu. Zastanawiali się też nad głupotą polskich turystów, którzy wychodzą na szczyty bez odpowiednich umiejętności i w ciężkich warunkach.
TOPR broni mężczyznę
Krótki komentarz do sprawy wystosował naczelnik TOPR Jan Krzysztof. "Bardzo proszę o zachowanie umiaru w ocenach i zastanowieniu się nad konsekwencjami swoich opinii, często nieadekwatnych i nieuzasadnionych" – poprosił, przyznając jednak, że "wybór trasy przez ojca dziewczynek nie był właściwy w tych warunkach".
"Z mojej perspektywy sprawami najważniejszymi wynikającymi z tego zdarzenia jest oczekiwanie, że opiekunowie dzieci planujący wyjścia w góry będą lepiej te wyjścia planować biorąc pod uwagę warunki terenowe, meteorologiczne i np. oceniając możliwość szybkiego udzielenia pomocy w razie potrzeby przez TOPR. Sprawą jednak najistotniejszą, na którą może mieć wpływ rozkręcony hejt w mediach społecznościowych jest moja obawa by w przyszłości ktoś będący z dziećmi w górach, w trudnej sytuacji nie zrezygnował z wezwania pomocy obawiając się podobnych konsekwencji" – zaapelował.
"Bardzo proszę o krótką refleksję i odnoszenie się raczej do własnych zachowań i wyborów oraz wyciagnięcie z tego zdarzenia wniosków na przyszłość" – dodał.
MP
Fot. Facebook/TOPR
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Rozmaitości