Niektóre media szaleją ze szczęścia i z radości, bo Ukraińcom udało się uderzyć w jakiś cel koło Moskwy. Tylko, że strategicznie to nie zmienia nic. Oczywiście to oddziałuje na emocje, ale nie ma nic wspólnego z tym, co się dzieje na polu bitwy. A w tej chwili mamy do czynienia z trwającym od grudnia impasem strategicznym – mówi Salonowi 24 generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych.
W przestrzeni publicznej pojawia się bardzo dużo informacji medialnych dotyczących rzekomych planów, a to Ukraińców, a to Rosjan. Wręcz dotyczących szczegółów operacyjnych. To są celowe wrzutki ludzi mających wiedzę, czy zwykłe fake newsy, które tylko zaciemniają obraz? Czy podawanie takich newsów jest odpowiedzialne?
Gen. Waldemar Skrzypczak: Proszę zauważyć, że patrząc na doniesienia medialne, nie kontrofensywa, ale kontrofensywy trwają już od dłuższego czasu. Wielu polskich, ale i amerykańskich ekspertów podawało, że Ukraińcy już idą, maszerują, przeprowadzają skuteczną kontrofensywę. Tymczasem nic podobnego nie ma miejsca. Realizm pola walki jest zupełnie inny niż to, co serwują nam rozmaite media. Proszę zauważyć, że wystarczy jedno uderzenie rakiety, a niektóre media szaleją ze szczęścia i z radości, bo Ukraińcom udało się uderzyć w jakiś cel koło Moskwy. Jednak strategicznie to nic nie zmienia. Oczywiście to oddziałowuje na emocje, ale nie ma nic wspólnego z tym, co się dzieje na polu bitwy. A w tej chwili mamy do czynienia z trwającym od grudnia impasem strategicznym.
Co to oznacza?
Impas strategiczny to sytuacja, w której żadna ze stron nie ma przewagi takiej, która pozwoliłaby jej przeprowadzić operacje na wielką skalę i militarnie wygrać wojnę. Obie strony szykują się do ataku, ale nie są w stanie na ten moment go przeprowadzić. Amerykanie mówią, że dali czołgi na 9 brygad dla armii ukraińskiej. Co to znaczy 9 brygad? Żeby kontrofensywa Ukraińców przyniosła skutek, to musi tych brygad być 19. Rosjanie, od grudnia bardzo intensywnie przygotowują się do ukraińskiej kontrofensywy na południu. Zaminowują, zamieniają w twierdze każde miasto, kopią okopy, szykują umocnienia. I mówiąc szczerze, jeśli Ukraińcy uderzą na południe, to Rosjanie tylko na to czekają. Są przygotowani, Ukraińcy w takim ataku się wykrwawią, a potem nie będą w stanie prowadzić działań także obronnych.
Jakie działania może więc podjąć strona ukraińska?
Ukraińcy powinni rozegrać bitwę w rejonie Donbasu. Ja mówiłem chyba też u Państwa o tzw. bitwie spotkaniowej. Chodzi o to, że Rosjanie w rejonie Bachmutu są dziś najsłabsi.
Prowadzą tam ofensywę.
Właśnie dlatego. Ugrupowanie wojsk nacierających jest ugrupowaniem bardzo rozproszonym i cały czas manewrującym. Nieprzygotowanym do tego, żeby się bronić. Każdy duży atak Armii Ukraińskiej na to zgrupowanie rosyjskie, które naciera w Bachmucie, może bardzo szybko je odciąć od sił głównych, okrążyć i zlikwidować. Przy założeniu, że będzie to uderzenie oskrzydlające z dwóch stron. Od północy i od południa. Tak, żeby odciąć wojska rosyjskie od wschodniej części Donbasu, okrążyć i szybko rozbić. Na to bez wątpienia Ukraińców stać. O ile na kierunku południowym, żeby przełamać obronę rosyjską, Ukraińcy musieliby mieć stosunek sił 4-5 do 1 nad Rosjanami. A na kierunku, na którymm mogliby doprowadzić do bitwy spotkaniowej, czyli operacji okrążającej, wystarczy przewaga 2 do 1. Mówiąc szczerze, nie wiem, czemu Ukraińcy tej szansy nie wykorzystują. Uderzenie w przeciwnika, który naciera, jest najlepszym sposobem rozgromienia jego zasadniczych sił. W rejonie Donbasu wojsko rosyjskie nie jest gotowe, żeby prowadząc natarcie się bronić, aż się prosi o wykorzystanie tej szansy.
fot. Ministerstwo Obrony Ukrainy, Flickr
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka