Burząca krew sytuacja spotkała Marcina Bosaka. Aktor na spacerze ze swoim małym synkiem przeżył chwile grozy, gdy za zwrócenie uwagi kierowcy popularnej firmy przewozowej został dotkliwie pobity przez niego i jego kolegów.
Pobicie aktora w stolicy
Do przykrej sytuacji miało dojść na warszawskiej Ochocie. Jak przekazał Marcin Bosak na swoim Instagramie, zaczęło się od pozornie niegroźnej sytuacji. Przez nieuwagę kierowcy prawie doszło do wypadku z udziałem synka aktora. Gdy ten zamierzał wyjaśnić sytuację, sprawy przybrały niespodziewany obrót. Bosak został pobity przez kilku bandytów w biały dzień!
"Właśnie przed chwilą jeden pan, kierowca Ubera, prawie przejechał mojego młodszego syna. Jak zgłosiłem protest przeciwko temu postępowaniu, zaczęła się bijatyka, nie wiadomo skąd znalazło się czterech czy pięciu jego kolegów i dostałem solidne bęcki"
Nie wiadomo, co stało się ze sprawcami po zajściu. Jakiś czas późnej zrozpaczony całą sytuacją aktor wstawił na swojego Instagrama relację, w której pokazał odniesione podczas pobicia obrażenia. "kierowcy @uber bywają bandytami!!!", napisał, dodając "Gdzie jest POLICJA?"
"Trzech na jednego to banda łysego"
Bosak, jak przekazał, bardzo zawiódł się na polskiej policji. Według jednego z nagrań, które zamieścił na Instagramie, w chwili publikacji miał czekać na patrol już od 30 minut. "Czekam na policję już pół godziny. Więc, szanowna policjo, błagam, pomóż mi w tej sytuacji. Jestem obywatelem tego kraju.", zaapelował do stróżów prawa.
Po dwóch godzinach przebywał już na komisariacie, na którym złożył zeznania. Jeszcze raz zwrócił się do firmy Uber, mówiąc, że "zatrudniają przestępców i bandytów" Sytuację skwitował krótkim stwierdzeniem, "3 na 1 to banda łysego". Nie ustalono jeszcze narodowości i dokładnych motywów sprawców, a na wyjaśnienia od Ubera możemy jeszcze poczekać...
Oświadczenie Ubera
Firma Uber opublikowała oświadczenie. Jak się okazało, zdarzenie nie dotyczyło kierowcy tej firmy, ale konkurencji - Bolta. "Firma Uber ma politykę zerowej tolerancji dla przemocy. Jakiekolwiek agresywne zachowanie, spowodowane przez kierowcę lub pasażera, jest nie do przyjęcia i traktujemy je niezwykle poważnie, włącznie z możliwością trwałego zablokowania dostępu do aplikacji dla potencjalnego sprawcy" - czytamy w oświadczeniu. "Gdy dowiedzieliśmy się o tej sytuacji, natychmiast podjęliśmy czynności wyjaśniające oraz współpracę z Komendą Stołeczną Policji. Po dokładnej analizie udało się ustalić, że sytuacja miała miejsce poza platformą Uber" - dodano.
Do pomyłki przyznał się także Marcin Bosak. - Ważne słowo wyjaśnienia. Świadek, który widział całe zdarzenie powiedział, że to nie był kierowca Ubera, tylko kierowca, a nawet kierowcy, firmy Bolt - oświadczył.
Salonik
(Zdjęcie: Marcin Bosak zaatakowany przez kierowcę jednej z firm przewozowych oraz jego kolegów. Fot. Instagram)
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Rozmaitości