Były redaktor naczelny "Newsweeka" Tomasz Lis pracuje już na własny rachunek. W piątek wieczorem Lis zagościł w Hejt Parku w Kanale Sportowym. Rozmowę prowadzi Tomasz Smokowski. Już na początku Lis powiedział, że uważa Adama Michnika za jednego z najwybitniejszych współczesnych Polaków.
Tomasz Lis znów nadaje
Tomasz Lis nie daje o sobie zapomnieć opinii publicznej. Ma swoich fanów i zagorzałych antyfanów. Wiadomo, że niegdysiejszy naczelny „Newsweeka”, z którym pożegnał się w atmosferze skandalu, intensywnie pracuje nad własnym biznesem. W ramach własnego wydawnictwa Lis chce wydać książkę o seksie. Przyznał, że ma już autorkę.
Kilka dni temu Lis odniósł się do losów słynnej „trzódki” z TOK FM. Piątkowy „Poranek Radia TOK FM” od lat prowadził Jacek Żakowski. Jego stałymi gośćmi byli Tomasz Lis, Tomasz Wołek i Wiesław Władyka. Wołek, słynny znawca południowoamerykańskiej piłki nożnej i były szef „Życia z kropką”, zmarł w zeszłym roku. Władyka niedawno ogłosił, że odchodzi z „Poranka” po śmierci Wołka i po nagonce na Lisa. Sam Tomasz Lis ogłosił, że oznacza to definitywny koniec „trzódki”.
Kanał Sportowy. Tomasz Lis w Hejt Parku
W piątkowy wieczór Lis był gościem Tomasza Smokowskiego w Hejt Parku. Na początku rozmowy Lis zaznaczył, że nie jest już dziennikarzem. I że stara się trzymać jak najdalej od dziennikarstwa. - Jestem wydawcą i biznesmenem - podkreślił. Po godzinie programu przyznał, że jak już, to "jest publicystą". Na wstępie przyznał także, że według niego Adam Michnik jest jednym z najwybitniejszych żyjących współczesnych Polaków.
W połowie kwietnia Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów przedstawiła Tomaszowi Lisowi zarzut reklamowania napojów alkoholowych wbrew przepisom ustawy o wychowaniu w trzeźwości i o przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Lis uważa, że w tej sprawie "nie ma przypadków". W rozmowie ze Smokowskim podkreślił, że nie ponosi odpowiedzialności za jakąkolwiek reklamę alkoholu w "Newsweeku".
"Jestem zaangażowanym obywatelem"
Lis w Hejt Parku powiedział, że nie uważa się za polityka. Podkreślił, że nie jest też dziennikarzem. – Jestem zaangażowanym obywatelem – zaznaczył. Podkreślił, że jest w stu procentach przeciwko władzy, który psuje Polskę. – To radykalizm obrony zasad – odpowiedział na zarzut, że przedstawia dziś zerojedynkowe podejście do świata i zachowuje się jak fanatyk.
– Nie będę ubiegał się o głosy, nie będę kokietował i się ślinił, dlatego będę mówił to, co myślę - powiedział zapytany o swoje twitty.
Poszło o tę wypowiedź: "Dziś urodziny Hitlera, patrona tych co chcą Polski bez Żydów i gejów".
Lis: Gliński "sponsoruje faszystów"
Tomasz Lis odniósł się między innymi do niedawnych obchodów powstania w Getcie Warszawskim. Powiedział, że minister kultury Piotr Gliński "sponsoruje faszystów". I że paradoksem tej sytuacji było to, że obok niego stał Marian Turski, były więzień niemieckich obozów koncentracyjnych.
Lis podkreślił, że ma prawo do swoich wypowiedzi, bo to nie on jest autorem, np. "piątki Mentzena". Wielokrotnie podkreślał, że to nie on hejtuje osoby LGBT, że to nie on truje w Polsce rzeki i wycina lasy.
Były naczelny "Newsweeka" tłumaczył, że ma pełne prawo wyzywać od "debili" ludziom, którzy nazywają go "Lisienką" i nazywają potomkiem komunistów. – Nie uważam, że gdy ktoś rzyga mi na buty w tramwaju, powinienem się odwrócić i udawać, że nic się nie stało – komentował Lis krytyczne uwagi Smokowskiego o swoich wypowiedziach i reakcjach na Twitterze. Lis zarzucił też Smokowskiemu symetryzm. Jego zdaniem to niedopuszczalne "w takiej a nie innej" sytuacji politycznej w Polsce.
Lis o PiS i Kaczyńskim: "Za to go podziwiam"
– Jarosława Kaczyńskiego podziwiam za to, że dość dobrze wyczytał nastroje w Polsce. Że można Jacka Kurskiego wysłać do TVP, że to zadziała, jeśli będzie się powtarzać kłamstwa jak Goebbels całą dobę. To doceniam w Kaczyńskim – mówił Lis.
– Ponadto dał pewnej grupie Polaków poczucie prawdziwego obywatelstwa w Polsce. Tak mówią niektórzy moi znajomi, że za PO czuli się upokorzeni, że mieli poczucie, że tamta władza patrzyła na nich z góry – wyjaśniał.
Zwrócił też uwagę na ludzi, którzy poczuli się odrzuceni w czasach transformacji. Jego zdaniem Kaczyński słusznie ich dowartościował. – Ale PiS poszedł dalej, zaczął awansować tylko takich ludzi. To inżynieria społeczna - dodał.
Przekonywał też, że Leszek Miller wyjaśnił mu kiedyś, że Polska była zawsze "bardziej prawicowo-nacjonalistyczna". I że rządy Millera oraz prezydentura Aleksandra Kwaśniewskiego to był raczej "wypadek przy pracy".
Jego zdaniem Mateusz Morawiecki i PiS realizują "faszystowsko-wschodni koncert władzy".
Tusk przed laty: „My nie mamy z kim przegrać”
„My nie mamy z kim przegrać” - mówił Donald Tusk przed 2015 rokiem – przypomniał Tomasz Smokowski w hejt Parku. Tomasz Lis błyskawicznie przypomniał, że te słowa padły w wywiadzie z nim. – Były błędem – zaznaczył Lis. Władza Ewy Kopacz utrwaliła w ludziach przekonanie, że PO jest zmęczona władzą – wyjaśniał.
PiS jest dość teflonowy, ma mocno zabetonowany elektorat - tłumaczył Lis obecną sytuację. – Jest zabetonowany na kłamstwo, arogancję i złodziejstwo. Ten elektorat albo ogląda TVP, albo proboszcz im powie co myśleć – przekonywał Lis.
– Opozycja jest jednak na tyle silna, żeby wygrać te wybory. Wiele pokaże Marsz 4 Czerwca i to, czy liderzy opozycji staną ramię w ramię z Tuskiem - mówił.
– To twój "mamnadzieizm"? – dopytywał Smokowski.
– Ja to nazywam patriotyzmem – odparował Lis.
Zapytany o to, czy nie przedstawia wyłącznie wielkomiejskiej perspektywy, perspektywy słuchaczy TOK FM i czytelników "Gazety Wyborczej" Lis odpowiedział, że spędził sporo czasu na Podlasiu i słuchał, co tam mówią przedsiębiorcy.
Słuchacz do Lisa: Upadek norm dziennikarskich
Pierwsze pytanie od słuchaczy zadał pan Adrian. Zarzucił Tomaszowi Lisowi, że jest dowodem upadku norm dziennikarskich, obiektywizmu i etyki tego zawodu.
– A kto z nas jest obiektywny? Ja nie bardzo wierzę w obiektywne media, a w obiektywną publicystykę w ogóle – mówił Lis. Obiektywizm jest możliwy w programach informacyjnych – zaznaczył były naczelny „Newsweeka”.
Lis wielokrotnie zarzucił przy okazji Smokowskiemu, że jest symetrystą. Jak dodał, to jedna z najgorszych przywar w polskim życiu publicznym. I cechuje ludzi próżnych i sprzedajnych.
Lis złagodził swoją wypowiedź - wobec Smokowskiego - zaznaczając, że jest on "niezrzeszonym symetrystą".
– Jak to jest stracić wszystko? – zapytał Lisa kolejny słuchacz. – Kiedyś Lis to był ktoś, wszyscy oglądali "Co z tą Polską", a teraz stał się szeregowym dziennikarzem – dociskał.
Lis odpowiedział, że ma wydawnictwo, kanał na YouTube. – Telewizja ma oczywiście większą siłę rażenia. (...) Ale Twitter daje dziś nieskończenie większą siłę, niż pisanie wstępniaków w "Newsweeku" – odpowiedział.
Smokowski do Lisa: Czy jesteś spełnionym człowiekiem?
Smokowski dopytywał Lisa: "Czy jesteś spełnionym człowiekiem?".
– Robiłem i robię to, co chciałem; nie miałem i nie mam głody powrotu do telewizji – odparł.
– Ale na odejście z "Newsweeka" nie miałeś wpływu – dopytywał Smokowski.
– Miałem, to była decyzja z porozumieniem obu stron – tłumaczył Lis.
Czy Ty jesteś dobrym szefem?
Czy Ty jesteś dobrym szefem? – zapytał Smokowski Lisa.
– Fakty – gigantyczny sukces, Wprost – gigantyczny sukces. Po roku „Wprost” stał się tygodnikiem numer jeden. Jeśli chodzi o moją zdolność inspirowania, zagrzewania do boju to potrafię to robić – odpowiedział Lis.
– Praca to nie jest sanatorium w Ciechocinku, rynek prasy jest diabelnie trudny. Jeśli odpuszcza jeden, drugi, trzeci numer to przegrywasz. Jeśli masz poczucie odpowiedzialności za pensje ludzi i za ich życie, musisz sobie pozwolić na dokręcenie śruby – tłumaczył były naczelny "Newsweeka".
– Na co pozwalał sobie Tomasz Lis w jednej, drugiej gazecie? – dopytywał Smokowski.
Lis odpowiedział, że dbał o wysokie standardy, żeby widzowie byli zadowoleni.
Smokowski zapytał o tekst Wirtualnej Polski z czerwca 2022 roku: „Płakałam, miałam napad paniki”.
– Kiepski tytuł między nami, ale okej – powiedział Lis.
– Jedna z osób, która wystąpiła w tekście, została oskarżona o praktyki mobbingowe przez swojego współpracownika, a druga została przeze mnie wyrzucona za mobbing. Zbyt długo znosiłem fochy, zbyt długo pozwalałem sobie wchodzić na głowę - przekonywał Lis. Smokowski wyjaśnił, że chodzi o wypowiedzi Wojciecha Staszewskiego na temat Renaty Kim.
Jego zdaniem za odejściem z "Newsweeka" nie kryje się żadna tajemnica, a plotki nie mają znaczenia. Lis tłumaczył, że miał po prostu dość coraz gorszej atmosfery w redakcji i nie chciał znosić powtarzających się zarzutów.
KW
Źródło zdjęcia: Tomasz Lis - biznesmen i wydawca. Fot. Twitter/Kanał Sportowy
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Kultura