W Biełgorodzie doszło do pożarów obiektów cywilnych. Władze obwodu oskarżają ukraińskie drony o spowodowanie eksplozji. Po ataku na elektrownię, wielu mieszkańców w sieci uskarżało się na braki w dostawach prądu.
Incydenty w Rosji - zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Ukrainą - miał miejsce w niedzielę wieczorem. "W Biełgorodzie i obwodzie biełgorodzkim odnotowano dwa pożary obiektów cywilnych. Nie było ofiar. Wszystkie służby są na miejscu, pożar jest gaszony" - oświadczył gubernator obwodu biełgorodzkiego, Wiaczesław Gładkow.
Braki prądu w Biełgorodzie
Nieoficjalnie wiadomo, że zapaliła się elektrociepłownia - stąd w wielu mieszkaniach na terenie Biełgorodu zabrakło prądu. Rosyjskie kanały na Telegramie publikują nagrania z ataku, sugerując, że stoją za nimi ukraińskie drony.
- Poinformowano o pożarze jednej z rozdzielni elektrycznych w Biełgorodzie i problemach z elektrycznością w centrum miasta. Miejscowi donoszą, że na krótko przed pożarem słyszeli eksplozję. Wstępnie chodzi o atak drona. Oficjalne władze na razie nie skomentowały tej sprawy. Rosyjskie systemy obrony powietrznej jak zwykle postanowiły spać - donosiła agencja Nexta.
Pożary w Rosji po napaści na Ukrainę
Ewentualny sabotaż strony ukraińskiej nie mógłby dziwić, ponieważ to właśnie z obwodu biełgorodzkiego wystrzeliwane są rakiety w stronę wschodniej Ukrainy. Miasto wielokrotnie płonęło od początku inwazji, podobnie jak i inne miejsca na mapie Federacji Rosyjskiej. Mimo upływu kolejnych miesięcy, rosyjskie służby są bezradne wobec powtarzających się incydentów w bazach wojskowych, na składach paliw czy w pobliżu infrastruktury cywilnej.
Fot. Wideo z Biełgorodu
Zobacz też:
GW
Inne tematy w dziale Polityka