Na światło dzienne wychodzą wiadomości, które szef medialnej korporacji Axel Springer Mathias Doepfner wysyłał do swoich współpracowników. W nich odnosił się do polityki zagranicznej, zmian klimatycznych, a przy okazji wulgarnie obrażał muzułmanów.
— Poglądy Doepfnera są po prostu "bzdurami — komentuje "Spiegel".
Afera medialna w Niemczech
Według gazety "Die Zeit", szef koncernu Axel Springer Mathias Doepfner miał w SMS-ach i e-mailach wygłaszać obraźliwe komentarze na temat Niemców Wschodnich i próbować ingerować w kampanię wyborczą do Bundestagu. Mężczyzna stanowczo odpiera zarzuty przekonując że były to "teksty i fragmenty rozmów, wyrwane z kontekstu”.
— Oczywiście nie ma żadnych uprzedzeń wobec ludzi z Niemiec Wschodnich — napisano w oświadczeniu wydawnictwa Axel Springer. Prezes firmy ustosunkował się także do zarzutów wpływania na redakcję "Bilda".
— Na tym polega praca jako dyrektora generalnego i współwłaściciela — wyjaśniał Doepfner, podkreślając, że "podstawą jest niezależność redaktorów”.
Niemieckie media komentują sprawę
Tygodnik "Spiegel" swój komentarz do sprawy zatytułował "Otchłanie doktora Doepfnera". W komentarzu do sprawy zacytowano słowa prezesa Axel Springera, który "w kwestii polityki zagranicznej opowiada się za "wolnym Zachodem, piep... nietolerancyjnych muzułmanów (...)". Wskazano też, że jest "bardzo za zmianami klimatycznymi", ponieważ "cywilizacyjne fazy ciepła były zawsze bardziej udane niż fazy zimna". Szef Axel Springera potępia także działania związane z pandemią koronawirusa.
— To jest koniec gospodarki rynkowej. I początek 33 — twierdzi Doepfner. W 1933 roku do władzy doszedł Adolf Hitler — przypomina "Spiegel". Ponadto szef Axel Springera w swoich wiadomościach nieprzychylnie wypowiadał się o wschodnich Niemcach.
— Ossi (Niemcy ze wschodu kraju) to albo komuniści, albo faszyści. Nie ma niczego pośrodku. Ohyda. (…) Moja mama zawsze to powtarzała. Nigdy nie zostaną demokratami. Być może byłą NRD należy przekształcić w strefę rolniczo-produkcyjną ze standardową płacą — pisał Doepfner.
"Niemal wszystkie cechy kulturalnego intelektualisty"
Jak wskazuje "Spiegel", Mathias Doepfner to człowiek, który posiada "niemal wszystkie zewnętrzne cechy kulturalnego intelektualisty".
— Jego ojciec był architektem, profesorem uniwersyteckim. On sam studiował muzykologię i germanistykę. Zrobił doktorat. Został krytykiem muzycznym w gazecie "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Potem, w wieku 38 lat, prezesem zarządu Axel Springer AG — przypomina gazeta.
— Człowiek ten kolekcjonuje sztukę, a także lubi spędzać swój prywatny czas z kolekcjonerami sztuki — komentuje "Spiegel". — Człowiek ten porusza się również w najznakomitszych kręgach, m.in. jest stałym uczestnikiem Światowego Forum Ekonomicznego w Davos lub uczestnikiem Konferencji Bilderberg — wskazano.
"Poglądy Doepfnera są po prostu bzdurami"
"Spiegel" wskazuje również na majątek Doepfnera, który "szacowany jest na ponad miliard euro".
— Jest właścicielem szlachetnych i znaczących historycznie budynków. Wszystko to nadaje dr Mathiasowi Doepfnerowi, który przy ponad dwóch metrach wzrostu nie tylko fizycznie patrzy na wszystkich z góry, aurę człowieka kulturalnego — podkreśla portal.
Jednak jak podkreśla "Spiegel" poglądy Doepfnera są po prostu "bzdurami". Tygodnik zwraca uwagę, że nawet wysoko postawione osoby mogą mieć "ptasi móżdżek", a "ci, którzy otaczają się sztuką, niekoniecznie są kulturalni".
Afery medialne w Niemczech
Zamieszanie związane z Doepfnerem przypomniało w Niemczech o poprzedniej aferze w ramach grupy medialnej Axel Springer. Jesienią 2021 roku Reichelt musiał zwolnić się ze stanowiska redaktora naczelnego "Bild” – największego niemieckiego tabloidu.
Tłem jego odejścia były zarzuty o nadużycia władzy – Reichelt kilkukrotnie nawiązywał seksualne relacje z podległymi mu pracownicami, szybko awansując je na wysokie stanowiska i szybko degradując je po zakończeniu romansu. Sam Reichelt bronił się, mówiąc o rzekomej "kampanii oszczerstw” przeciwko niemu i odrzucał zarzuty.
To już kolejna tak poważna afera dotycząca środowiska niemieckich dziennikarzy. W pierwszej połowie marca tego roku wyszło na jaw, że rząd RFN i podległe mu organy federalne w ciągu ostatnich pięciu lat wypłaciły dziennikarzom około 1,5 mln euro za - jak to określono - moderację, teksty, redagowanie, szkolenia, wykłady i inne wydarzenia. W sprawę zamieszanych jest 200 dziennikarzy, którzy każdego dnia dostarczają niemieckiej opinii publicznej informacje. Co gorsza, lista nie obejmuje dziennikarzy opłacanych i wykorzystywanych przez Federalną Służbę Wywiadowczą. Bo tych władza w Niemczech nie chciała ujawnić.
RB
(na zdjęciu: szef Axel Springera Mathias Döpfner / źródło: YouTube)
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka