Lech Poznań wysoko przegrał z Fiorentiną 1:4 na własnym stadionie w ćwierćfinale Ligi Konferencji UEFA. Wokół mistrza Polski była nerwowa atmosfera w związku z trzymiesięczną dyskwalifikacją Bartosza Salomona. Mimo niezłej pierwszej połowy, "Kolejorz" był zdecydowanie słabszą drużyną i musiałby zdarzyć się cud we Florencji, by awansował.
Tylko Velde strzelił dla Lecha
Przy Bułgarskiej Lech wygrywał aż w ośmiu z dziewięciu spotkań rozegranych w tym sezonie. Magia własnego boiska nie pomogła jednak piłkarzom Johna van dem Broma. Już w 4. minucie Lecha napoczął Arthur Cabral, dobijając strzał z dystansu graczy Fiorentiny. Odpowiedź Lecha nadeszła w 20. minucie - Mikael Ishak przytomnie zgrał głową do Kristoffera Velde, a ten pokonał bramkarza Pietro Terracciano. Były to miłe złego początki w wykonaniu mistrza Polski.
Przed zaproszeniem arbitra na przerwę Lech snuł się po boisku, oddając całkowicie inicjatywę gościom z Włoch. Efektem było wyjście na prowadzenie Fiorentiny po golu Nicolasa Gonzaleza. Poznaniacy zostali skarceni w drugiej połowie - najpierw bramkę zdobył Giacomo Bonaventura, a kropkę nad "i" postawił Jonathan Ikone w 63. minucie.
Dyskwalifikacja Salomona
Lech był z pewnością osłabiony dyskwalifikacją Salomona. Obrońca nie zagra w najbliższych trzech miesiącach w związku z pozytywnym wynikiem próbki A badania antydopingowego. UEFA w czwartek przed południem na 10 godzin przed meczem Lecha z Fiorentina przysłała pismo z decyzją o natychmiastowym zawieszeniu piłkarza na trzy miesiące. W tym czasie Salamon nie może brać udziału w meczach, jak i treningach. Klub poinformował, że odwoła się od decyzji europejskiej federacji.
Fot. Piłkarze Fiorentiny świętują gola strzelonego Lechowi/PAP
GW
Inne tematy w dziale Sport