Lewica pokazała już przecież w tym parlamencie, że jest w stanie razem z PiS-em głosować, między innymi w sprawie KPO. Nie kto inny jak były premier Leszek Miller stwierdził, że Lewica jest w stanie rządzić z PiS-em. To w związku z tym Platforma będzie prowadzi kampanię wyborczą, w której już widać różne lewicowe postulaty – mówi Salonowi 24 dr Andrzej Anusz, politolog Instytut Piłsudskiego.
Kilka tygodni temu wydawało się pewne, że obecnie rządzący stracą władzę. Z ostatnich sondaży wynika, że PiS trzyma się dobrze. Świetne wyniki notuje Konfederacja. Fatalnie wypada PSL w sojuszu z Polską 2050, paradoksalnie wygląda na to, że ludowcom bardziej opłacać się będzie start samodzielny. Co się stało, że w kilka miesięcy nastąpiła tak duża zmiana w sondażach?
Dr Andrzej Anusz: Tu jest kilka elementów. Jeśli chodzi o PiS i Zjednoczoną Prawicę nastąpiła tu kumulacja wszystkich najbardziej korzystnych czynników jakie mogły wystąpić. Po pierwsze, skończyła się zima. I do katastrofy, którą wieszczyła opozycja, nie doszło. Drugą kwestią jest zaangażowanie partii rządzącej obronę dorobku świętego Jana Pawła II. No i trzeci element, to wizyta prezydenta Wołodymira Zelenskiego w Polsce, z takim bardzo mocnym przesłaniem. Te dwa wystąpienia prezydenta Andrzeja Dudy i prezydenta Zelenskiego, trafiły mocno do świadomości społecznej. Partia rządząca osiągnęła dziś szczyt, w najbliższych tygodniach nieuniknione są pewne spadki.
Jeśli chodzi o Hołownię i PSL, to moim zdaniem ludzie się zorientowali, że negocjacje obu formacji bardzo się przeciągają. Początkowo wiele wskazywało na to, że sojusz Polski 2050 z PSL-em może mieć pozytywną synergię, być wartością dodaną. Ale mijają tygodnie i wyborcy zorientowali się, że z tego może też nic nie wyjść. Widzą sprzeczne komunikaty w kierunku opinii publicznej. Na przykład informacje o tym, że Hołownia chce dla swojej partii wszystkie jedynki w wyborach, a PSL się nie zgadza i tak dalej. Widać w tej chwili ewidentnie kryzys w relacjach między ruchem Hołowni a ludowcami, który ma odzwierciedlenie w badaniach opinii publicznej.
Wielu wyborców PSL może dziś bardziej utożsamiać się z samymi ludowcami niż niepewną koalicją, której powstanie mocno się przeciąga. Natomiast jeśli chodzi o Konfederację, to nastąpiła tu taka samospełniającą się fala, którą wywołał tak zwany sondaż obywatelski "Gazety Wyborczej". Mówił on, że to Konfederacja wyrasta na tą tak zwaną trzecią siłę. I faktycznie, dziś notuje wielkie wzrosty, bo została w pewnym sensie wypromowana przez mainstreamowe media.
Moim zdaniem to właśnie zainteresowanie liberalnych i lewicowych mediów sprawia, że Konfederacja ma stabilne poparcie i wyrasta w sondażach na trzecią siłę. Także paradoksalnie to „Gazeta Wyborcza” przyczyniła się do wytworzenia swoistej fali dla Konfederacji. Z tym, że w moim przekonaniu po okresie wzmożonego medialnego zainteresowania fala ta opadnie. Kluczowym jest pytanie o to, ile Konfederacja zachowa z obecnego szczytu poparcia.
Wracając do PSL-u i Hołowni. Jest teoria, iż z punktu widzenia opozycji najlepszym scenariuszem byłyby trzy listy wyborcze, które byłyby spójne. To znaczy osobno Lewica. Osobno KO z Hołownią i odrębnie PSL z takimi niedobitkami z PiS-u, z formacjami typu ugrupowanie Zbigniewa Girzyńskiego, czy dawne Porozumienie. Chodzi o to, że lista lewicowa zagospodarowałaby elektorat ten jednoznacznie na lewo, PO z Hołownią największą grupę – liberalnego antypisu. Zaś PSL z byłymi PiS-owcami byłby siłą odbierającą zniechęconych wyborców formacji rządzącej?
Tak, rzeczywiście to byłoby rozwiązanie logiczne. Tylko że tutaj moim zdaniem jest problem bardziej natury psychologicznej, niż politycznej. Po słynnym głosowaniu, w którym Hołownia wyłamał się i złamał jedność opozycji w sprawie ustaw sądowych, był bardzo atakowany przez Platformę. I w tej chwili to Platforma, najbardziej atakuje Polskę 2050. Przyjęła taką twardą, brutalną wobec niego strategię „wyciągnięcia” wszystkich potencjalnych wyborców I moim zdaniem w tej chwili jeśli chodzi o profil elektoratów kwestie programowe, faktycznie PO powinna dogadać się z ruchem Hołowni.
Ale od strony psychologicznej będzie to bardzo trudne. Przysłowiowe już ataki Tomasza Lisa, innych komentatorów, dziennikarzy związanych z Platformą, najbardziej uderzyły w Hołownię. Także gdyby teraz lider Polski 2050 miał się dogadać z PO, musiałby de facto przyznać się do klęski.
Czy na podstawie wyników sondaży można dziś w jakikolwiek sposób pokusić się o prognozowanie wyniku wyborów?
Oczywiście do wyborów jeszcze pół roku. Ale na dziś scenariuszem najbardziej prawdopodobnym jest zwycięstwo Zjednoczonej Prawicy, Prawa i Sprawiedliwości. Ale zwycięstwo, które nie daje samodzielnej większości. Co więcej, do tej większości może braknąć nie kilku głosów, ale nawet 20, czy prawie 30 mandatów. Kluczowe więc będzie to, czy Konfederacja wejdzie do Sejmu, jaki wynik uzyska. Pierwszym wyborem PiS będzie próba zawarcia jakiegoś porozumienia z Konfederacją. Czy będzie to formalna koalicja, czy na przykład Konfederacja poprze powstanie rządu, a sama do tego nie wejdzie, pozostaje sprawą otwartą. Scenariusze można pisać różne. Bez wątpienia jednak w taki czy inny sposób Konfederacja może próbować ułatwić powstanie tego rządu. Możliwe jest oczywiście „wyrywanie” poszczególnych posłów z innych klubów.
Jest oczywiście PSL. I zasadne są też pytania o Lewicę, która pokazała już przecież w tym parlamencie, że jest w stanie razem z PiS-em głosować, między innymi w sprawie KPO. Nie kto inny jak były premier Leszek Miller stwierdził, że Lewica jest w stanie rządzić z PiS-em. To w związku z tym Platforma będzie prowadzi kampanię wyborczą, w której już widać różne lewicowe postulaty. Będą podjęte próby odebrania maksymalnie dużej liczby głosów Lewicy w kampanii wyborczej. To jednak strategia bardzo ryzykowna. Bo jeśli Lewica uzyska wynik poniżej 5 proc., czyli progu wyborczego, dojdzie do katastrofy całej opozycji.
W sytuacji, w której PiS wygra wybory, a Lewica otrzyma poniżej 5 proc., to będzie to podobny scenariusz jak w 2015 roku. To znaczy, że te 5 proc. głosów Lewicy tak naprawdę się marnuje i przy obowiązującej ordynacji tak jak w 2015 roku PiS może nie mieć świetnego wyniku, ale mimo to zyskać samodzielną większość. Dlatego politycy PO mają duży dylemat, czy walczyć z lewicą i odbierać jej elektorat, ryzykując nieprzekroczenie przez Lewicę progu, co będzie korzystne dla PiS, czy może odpuścić Lewicy, której niektórzy przedstawiciele nie wykluczają współrządzenia z PiS-em.
Źródło zdjęcia: Czy w przyszłym Sejmie dojdzie do zaskakujących sojuszy? Fot. PAP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka