Wysokie ceny żywności w Czechach
Pisze też o tym na swoim blogu Zbigniew Kuźmiuk. Dwóch czeskich dziennikarzy z „Seznam Zpravy”, dokonało porównania cen 27 produktów zakupionych w sklepach tej samej sieci (w tym przypadku Lidla) w pięciu krajach: Polsce, Czechach, Słowacji, Niemczech i Austrii.
Okazało się, że taki pakiet 27 produktów był najdroższy na Słowacji, po przeliczeniu na złote kosztował 303,38 zł, później w Czechach, gdzie kosztował 282,15 zł, następnie w Niemczech, gdzie kosztował 263,34 zł, później w Austrii, gdzie kosztował 263,30 zł, natomiast najtańszy był w Polsce, gdzie kosztował tylko 220,47 zł.
Kuźmiuk pisze, że Czesi organizują nawet wyjazdy autokarowe do Polski na zakupy i reklamują te wycieczki w mediach, podkreślając że nawet po poniesieniu kosztu opłaty za taki wyjazd, oszczędności na zakupach są znacznie wyższe.
Doradca premiera Czech poleca zakupy w Polsce
Zakupy w Polsce polecał również doradca czeskiego prezydenta Petra Fiali. Zdaniem Krecka ludzie w Czechach przeżywają najdroższą Wielkanoc w historii.
- Doradzam ludziom, by robili zakupy w Polsce, jeśli to się opłaca. Patrzę na to z punktu widzenia ludzi. Prawdą jest, że faktycznie jest to bardziej opłacalne - powiedział w telewizji CNN Prima News Stepan Krecek. Sam przyznał, że mieszkając w Libercu, jeździł na zakupy i do Niemiec, i do Polski.
Nie podoba mu się to, że Czesi jeżdżą na zakupy do Polski, Niemiec czy Austrii, gdzie żywność jest tańsza niż w Czechach. - To tylko kwestia wybrania najczęściej kupowanych artykułów spożywczych dla ludności - powiedział Stredula.
Krecek zauważył, że w Polsce rząd zniósł VAT na produkty żywnościowe. - Chciałbym powiedzieć, że powinniśmy obniżyć lub znieść VAT na żywność, ale niestety jesteśmy w tej chwili w takiej sytuacji, że budżet państwa jest tak napięty, że jeśli zaniżymy inne dochody budżetu państwa, to dojdziemy do sytuacji, w której państwo zacznie się załamywać finansowo - stwierdził doradca premiera Fiali i główny ekonomista BH Securities.
Premier Czech reaguje na ceny żywności
Premier Czech Petr Fiala w poniedziałkowym wystąpieniu w mediach społecznościowych napisał o planach rządu na walkę z drożyzną.
Powiedział, że rolnictwo i rynek żywności w kraju różnią się od np. krajów sąsiednich. Według niego, rynek krajowy jest naznaczony dużymi graczami, którzy mają niekiedy pozycję monopolistyczną. To, co się teraz dzieje, i znowu jest to forma nacisku i kontroli wybrana przez rząd, to tak naprawdę ożywienie środowiska rynkowego, gdzie poszczególni gracze już konkurują ze sobą i obwiniają się nawzajem o to, kto tak naprawdę odpowiada za ceny żywności. Myślę, że to jest właściwy moment, żeby ceny żywności zaczęły spadać - dodał Fiala.
Minister rolnictwa Zdenek Nekula już pod koniec stycznia wysłał list do sieci supermarketów z prośbą o wyjaśnienie wysokich podwyżek cen cukru i jaj. W lutym złożył skargę do Urzędu Ochrony Konkurencji w sprawie znacznego wzrostu cen cukru w sklepach, a w marcu zwrócił się do tego samego urzędu w sprawie jaj.
Na początku kwietnia Nekula powiedział, że po naciskach władz państwowych, mediów i konsumentów jajka i cukier zaczęły już tanieć. Minister chce też naciskać na tańsze jabłka i ziemniaki, gdzie marża handlowa sięga nawet 200 procent. Powiedział, że międzyresortowa grupa zajmująca się wysokimi cenami żywności spotka się ponownie prawdopodobnie w tym tygodniu.
ja
(Zdjęcie: Premier Czech musi się tłumaczyć z wysokich cen żywności, fot. Canva, KPRM)
Czytaj dalej:
Komentarze
Pokaż komentarze (55)