Możliwe, że Bartosz Salamon wziął lek nieświadomie; możliwe, że się leczy. Jest też najgorsza możliwość, czyli zła wola zawodnika. I odwrotna opcja - że ktoś złośliwie podał piłkarzowi zakazany specyfik. Wykryty specyfik nie jest środkiem dopingującym, ale może maskować działanie dopingu. Jego stwierdzenie w organizmie może, ale i nie musi nic oznaczać. Zanim opinia publiczna wyda wyrok, musi być to wszystko dokładnie sprawdzone - mówi Salonowi24 dr n. med. Michał Sutkowski, przewodniczący warszawskich lekarzy rodzinnych.
Kontrola antydopingowa piłkarza Lecha Poznań i reprezentacji Polski, Bartosza Salamona obecność Chlortalidonu, który znajduje się na liście środków zakazanych. Sprawa się toczy – piłkarza nie zawieszono od razu, bo nie jest ewidentna. Ale nie znaczy to, że nic się nie dzieje – piłkarzowi grozi od nagany, po kilkuletnią dyskwalifikację. Czym jest środek, który wykryto zawodnika?
Dr Michał Sutkowski: To jest substancja, która jest powszechnie znana i stosowana, nie jako środek dopingujący, tylko jest to diuretyk pętlowy, lek moczopędny. Szeroko stosowany w leczeniu nadciśnienia tętniczego, niewydolności krążenia, w leczeniu chorób nerek, obrzęku płuc, nadciśnienia z przełomem. I różnego rodzaju stanów chorobowych generalnie związanych z wysokim ciśnieniem. To jest lek bardzo popularny.
Dlaczego tak popularny lek jest zakazany dla sportowców?
Oczywiście to jest produkt, który ma różnego rodzaju interakcje. Ma bardzo dużo działań niepożądanych. To pierwszy powód, dla którego nie powinien być stosowany w przypadkach sportowców, chyba że są jakieś dokładne do tego wskazania. Drugim jest jego już działanie klasyczne, związane z dopingiem, choć sam w sobie nie jest to środek dopingujący.
Jaką konkretnie miałby korzyść zawodnik, który celowo stosował Chlortalidon?
Lek ten trochę odwadnia organizm, ale też maskuje różnego rodzaju środki dopingujące. Więc tutaj nie można w sposób bezpośredni powiedzieć, że jest to środek dopingujący, ale jak najbardziej noże być uznany za specyfik ukrywający doping. Natomiast daleki byłbym od jakichkolwiek sformułowań kategorycznych. Potrzebne są badania kolejnych próbek, ale też trzeba odnieść je do całego kontekstu. Pamiętać, że nie jest to środek, wymyślony jako wspomaganie sportowców. To nie jest steryd anaboliczny – wtedy byłaby sytuacja ewidentna. Ale lek, stosowany u ludzi w rozmaitych schorzeniach.
Właśnie dlatego, że sprawa jest nie do końca jednoznaczna Bartosz Salamon uniknął natychmiastowego zawieszenia. Ale kary wciąż mogą być rozmaite, od błahej nagany, po czteroletnią dyskwalifikację gdyby okazało się, że brał lek świadomie. Pojawił się też wątek poważnej alergii piłkarza. Czy jest możliwe, że któryś z leków antyalergicznych zawierał zakazaną substancję?
Leków antyalergicznych, które zawierałyby Chlortalidon nie ma. Ale zdarzają się sytuacje, w których następuje połączenie różnego rodzaju chorób. I na przykład występuje alergia w połączeniu z problemami z ciśnieniem. Na przykład – ktoś ma astmę, alergie różnego rodzaju i dochodzi do jakiegoś obrzęku. Czy sytuacji, w której musi wziąć bardzo dużą liczbę wziewek, to nie daje rezultatu, dochodzi do jakichś zaburzeń w krążeniu i bierze Chlortalidon. To jest oczywiście bardzo hipotetyczna sytuacja, raczej wykluczona, bo piłkarz by o tym, jaki lek przyjmuje, raczej by wiedział. Nie zmienia to faktu, że wykryty środek nie jest środkiem dopingującym, ale lekiem, który może maskować działanie dopingu. Jego stwierdzenie w organizmie może, ale tak naprawdę nie musi nic oznaczać. Zanim opinia publiczna wyda wyrok, musi być to wszystko bardzo, bardzo dokładnie sprawdzone.
Podczas mistrzostw Świata w Katarze ukazały się informacje, że wielu piłkarzy gra na silnych środkach przeciwbólowych. Mistrzowie Świata Argentyńczycy nie kryli, że przyjmują Tramadol. To lek znoszący ból, uzależniający, do tego powodujący zniesienie uczucia zmęczenia. Ale dozwolony – FIFA zakazała go ale od 2024 roku. Doping, legalny bądź nie jest w sporcie. I są przeciwstawne opinie. Jedna, że należy go wypalić z całą stanowczością. Druga, że doping w sporcie był, jest i będzie. I należy go zalegalizować, ale kontrolować pod kątem zdrowia i bezpieczeństwa zawodników.
W zasadzie chyba jest tak to interpretowane, bo zwróćmy uwagę na to, co działo się przed laty między Marit Bjergen a Justyną Kowalczyk. Norweżki startowały wtedy na lekach właśnie astmatycznych bo stwierdzono u nich astmy. I pozwolono wtedy na te środki tłumaczą, że ich choroba związana jest z uprawianiem sportu w szczególnych warunkach. Chodziło o wielogodzinne treningi na mrozie, etc. Bo takie treningi faktycznie mogą prowadzić do astmy. I toczył się wtedy spór, czy na przyjmowanie takich leków powinna być zgoda, czy nie. Ostatecznie zdecydowano, że jeśli jest rzeczywiście niezależne ciało, które wydaje opinię, czy nawet podpisuje się pod tym, określony lekarz, ma to jakieś potwierdzenie w badaniach i tak dalej i tak dalej, to należy tego typu środki dopuścić.
Wracając do sprawy Bartosza Salamona. Tu możliwości jest kilka. Jeśli zawodnik przyjął świadomie ten środek, nie ma dyskusji, musi być ukarany. Jeśli przyjął nieświadomie sprawa jest bardziej złożona, ale i wtedy są kary. Ale czy jest możliwość dla piłkarza chyba najlepsza, że doszło do jakiejś koszmarnej pomyłki?
Wszystko trzeba brać pod uwagę. Wszystko można zafałszować, a w sporcie były sytuacje, w których doszło do podmiany próbki moczu. Ale też, żeby było jasne – jeśli ktoś uprawia wyczynowo sport, to musi mieć świadomość tego, co bierze. Chlortalidon jest takim lekiem, który w dużych dawkach jest groźny, ma bardzo dużo interakcji, więc nikt bez jakiegoś specjalnego powodu tego leku nie przepisuje. Ale też nie mogę wykluczyć, że w przypadku tych chorób, które piłkarz leczy, musiał specyfik ten przyjąć. Co więcej, pamiętamy, że pan Bartosz Salamon, długo leczył kontuzję. Mógł to być lek stosowany na przykład do likwidacji obrzęków przy kontuzji, a nie jak lek stymulujący czy maskujący inne specyfiki. Więc teraz trzeba się tego po prostu dowiedzieć.
Zanim jeszcze, to trzeba się wszystkiego dowiedzieć, bo być może jakiś stosowany był na rzecz, no chociażby na przykład likwidacji obrzęków po kontuzji, a niekoniecznie dlatego, że osłaniał jakiś brany lek bezpośrednio stymulujący. Będącym czymś bezpośrednio stymulującym, czy zakazanym. Więc strasznie trudno tutaj dociec i myślę, że potrzebne jest szerokie spektrum. Zeznania samego piłkarza, analiza tego wszystkiego, co się działo, no i jakieś jeszcze dodatkowe, niezależne badania.
To jeszcze najbardziej sensacyjna wersja, ale i ona gdzieś tam się pojawiła. Czy jest możliwe, że ktoś piłkarzowi lek podał złośliwie, żeby mu zaszkodzić?
Oczywiście, że tak. Ten środek jest powszechnie dostępny. Substancja nie ma jakiegoś zapachu, smaku itd. Ale tu wracamy do tego, o czym rozmawiamy od początku, czyli do konieczności zbadania sprawy. Bardzo dokładnej analizy wszystkiego, wskazań do stosowania, dokumentacji medycznych. To lek łatwo dostępny, ale nie jest to środek, który się dostaje bez recepty. To jest lek z preskrypcją lekarską. Więc wszystko jest do sprawdzenia. Ale tak – możliwe jest, że piłkarz wziął lek nieświadomie, możliwe, że po prostu się leczy.
Niestety jest też ta najgorsza możliwość, czyli zła wola zawodnika, jak i zupełnie przeciwna wersja, że ktoś złośliwie dolał zawodnikowi zakazany specyfik do zupy. Wszystko trzeba brać pod uwagę i dokładnie zbadać. Oby jak najszybciej, bo najgorsza jest niepewność. Jako kibice oczywiście chcielibyśmy, żeby pan Salamon okazał się niewinny, szczególnie, że w ostatnim meczu reprezentacji grał naprawdę dobrze. Ale powtórzę, że na pewno nie wolno dziś jeszcze ferować jakichkolwiek wyroków.
Bartosz Salamon. Fot. PAP/Leszek Szymański
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Sport