O Tomaszu Komendzie znowu zrobiło się głośno. Wszystko za sprawą byłej partnerki mężczyzny. Teraz oliwy do ognia dolewa jego matka. – Jeżeli może, to niech usunie tatuaż z rękawa z napisem "Kocham cię mamo", bo jest nieprawdziwy i fałszywy. To jest kłamstwo. Po co ten napis? Przecież ja już dla niego umarłam. On mnie pochował żywcem – stwierdziła kobieta w wywiadzie dla Onet.
Komenda uniewinniony po 18 latach spędzonych w więzieniu
Sprawa zbrodni dokonanej w Miłoszycach w noc sylwestrową 1996/1997 r. była jedną z głośniejszych w ostatnich kilkunastu latach. Za tę zbrodnię pierwotnie został niesłusznie skazany na 25 lat więzienia Tomasz Komenda - uniewinniony w maju 2018 r. przez Sąd Najwyższy po 18 latach spędzonych w więzieniu. W czerwcu 2018 r. zarzuty w sprawie zbrodni w Miłoszycach postawiono Ireneuszowi M. Pod koniec września 2018 r. został natomiast zatrzymany Norbert B.
Komenda wychodził z więzienia w blasku fleszy. Na podstawie jego historii powstał nawet film: "25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy". On sam natomiast zaczął walkę o zadośćuczynienie i odszkodowanie za spędzone lata w więzieniu. Wrocławianin domagał się prawie 19 mln zł. Sąd w Opolu przyznał mu jednak 13 mln zł. – Chcę mieć już spokój i jak najszybciej zapomnieć o tym, co się stało – powiedział Komenda tuż po ogłoszeniu wyroku. Mężczyzna ułożył sobie życie na nowo i doczekał się nawet syna. Ale związek nie przetrwał.
Czarne chmury nad Komendą
Niedawno o Tomaszu Komendzie znowu zrobiło się głośno. Jego była partnerka przesłała specjalne oświadczenie, w którym zdradziła, że Komenda nie interesuje się synem i nie płaci zasądzonych alimentów. Padły również słowa, że był on "agresywny" wobec Anny Walter. "Złożyłam zawiadomienie na policję, bo groził uprowadzeniem dziecka, które jednak w późniejszym czasie wycofałam ze względu na poważną chorobę Tomka" – tłumaczyła kobieta.
"W sądzie przedstawił, że ma nowotwór z przerzutami i brak szans. Nie chciałam mu niszczyć ostatnich dni życia, prosiłam go i błagałam tysiąc razy, żebyśmy się polubownie dogadali" – dodała.
Matka Komendy: On po prostu zniknął, jak tchórz
Teraz milczenie przerwała matka Komendy. Teresa Klemańska w rozmowie z Onetem wyznała, że nie ma żadnego kontaktu z synem. – Tomek w ogóle się już do nas nie odzywa. Udaje, że nas nie zna. Nie chce mieć z nami nic wspólnego. Z całą rodziną Klemańskich. Któregoś dnia Tomek bez słowa zostawił klucz na komodzie. I zniknął. Więcej telefonu od nas już nie odebrał. Mój syn okazał się tchórzem. Nawet nie potrafił się z nami pożegnać – powiedziała, dodając, że 45-latek jest pod wpływem jej najstarszego syna Gerarda, którego wszyscy nazywają Maćkiem. – Teraz Tomek ma złych doradców. Jest pod wpływem Maćka, który nim steruje. To, co się stało z Tomkiem, to jest jego zasługa. Zobaczymy, jak daleko dojdzie. Spełnia marzenia wszystkich, tylko nie swoje – wskazała Klemańska.
Kobieta zdradza również, że wszystko zaczęło się, gdy Maciek dowiedział się o zasądzonym odszkodowaniu. – Jak tylko się dowiedział, że Tomek dostanie pieniądze, to odciął go od nas. Chciał nas skłócić i to mu się udało – mówi. Kobieta używa również w rozmowie z Onetem ostrzejszych słów pod adresem uniewinnionego syna. – Jeżeli może, to niech usunie tatuaż z rękawa z napisem "Kocham cię mamo", bo jest nieprawdziwy i fałszywy. To jest kłamstwo. Po co ten napis? Przecież ja już dla niego umarłam. On mnie pochował żywcem – mówi.
"Zostawił nas jak śmieci"
Głos zabrał również młodszy brat Komendy, Krzysztof Klemański. – Przykro się patrzy na upadek człowieka, o którego walczyliśmy. Poświęciliśmy mu połowę swojego życia, a on w parę miesięcy po wyjściu z więzienia zapomniał, kto przy nim był. Odwrócił się od nas bez mrugnięcia okiem. Zostawił nas jak śmieci – powiedział. Klemański w rozmowie z Onetem przyznał również, że to "początek upadku" Tomasza Komendy.
Co ciekawe, zdaniem młodszego z braci, wpływ na obecną postawę Komendy ma również jego była partnerka. – Anna również przyczyniła się do tego, co teraz się z nim dzieje. Korzystała, ile mogła, póki nie została odstawiona na boczny tor. Po dwóch miesiącach znajomości Tomek wprowadził się do niej, a kilka miesięcy później - ciąża. A teraz wojna w sądzie. Była częścią planu, aby odciągnąć Tomka od osób, które nie widzą w nim bankomatu, a brata i syna. Tomek jest dorosły i nikt nie powinien nim dyrygować, dlatego nie pasowaliśmy. Wszyscy, którzy o niego walczyli, to zło – wyjaśnia.
MP
(Tomasz Komenda i jego matka Teresa Klemańska. Fot. PAP/Paweł Supernak)
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo