Urszula Dudziak lata temu stanęła przed dramatyczną decyzją. Artystka nie mogła już dłużej zwlekać, widząc, jak jej córka pogrąża się w chorobie alkoholowej. Postawiła jej ultimatum. Jak się to skończyło?
Tragedia rodzinna Dudziak
Urszula Dudziak to jedna z tych piosenkarek, których nie trzeba nikomu przedstawiać. Artystka zapewniła sobie pozycję legendy polskiej sceny przez wyjątkowy image sceniczny i współpracę z wieloma kultowymi zespołami, a jej hit "Papaja" stał się rozpoznawalny na całym świecie. Teraz na jaw wychodzi tragedia rodzinna Dudziak sprzed lat.
Choroba alkoholowa Miki Urbaniak
Mika Urbaniak, córka artystki, w autobiograficznej książce "Będzie lepiej", oraz w wywiadzie dla "Vogue" zdradza, że przed laty omal nie zginęła przez chorobę alkoholową. W pewnym momencie sytuacja była tak tragiczna, że Urszula Dudziak musiała postawić chorej córce ultimatum.
Urbaniak wspomniała, że swój pierwszy epizod z alkoholem miała w bardzo młodym wieku. Rozwód jej rodziców w 1987 r., wychowywanie się w Ameryce i brak możliwości poradzenia sobie z problemami – przez to wszystko uległa presji towarzystwa do picia. Miała zaledwie 14 lat!
"Pierwszy raz upiłam się, gdy miałam 14 lat, na imprezie w Central Parku. Od poniedziałku do piątku uczyłam się w katolickiej szkole, w każdy weekend imprezowałam razem z moją starszą siostrą Kasią i jej znajomymi. Oni się upijali, więc ja też. Zależało mi, żeby mnie lubili i akceptowali, bo bardzo chciałam być częścią jakiejś społeczności. W szkole nie mogłam na to liczyć. Tam wytykano mnie palcami tylko dlatego, że moi rodzice są Polakami.", wyznaje Urbaniak w Vogue.
Alkoholizm córki Dudziak. Było tylko gorzej
Potem zaczęło być tylko gorzej. Urszula Dudziak w 1991 r. straciła ukochanego partnera, Jerzego Kosińskiego. Rodzina była zmuszona powrócić do Polski, a Urbaniak nie przeżyła dobrze kolejnej zmiany otoczenia. Jak się miało okazać kilkanaście lat później, córka Urszuli Dudziak cierpiała też na chorobę afektywną dwubiegunową. Jako nastolatka nie miała jednak o tym pojęcia. W rozmowie z "Vogue" kontynuowała:
"Mama bardzo przejmowała się, gdy nie wracałyśmy z Kasią o umówionej godzinie, ale była całkowicie bezradna, bo żadna z nas jej nie słuchała. Wiem, że mamie nie było łatwo, bo sama w tamtym czasie walczyła o przetrwanie. Straciła miłość swojego życia, Jerzego Kosińskiego. Żeby zarobić na życie, wyjeżdżała w trasy i czasem nie było jej w domu tygodniami. A kiedy sama próbujesz nie utonąć, wszystko inne schodzi na drugi plan. Kiedy przyjechałam do Polski, piłam dalej. Zajęta pracą mama nie była w stanie mnie upilnować."
Córka Dudziak otarła się o śmierć
Ostatecznym momentem na otrząśnięcie się było dla Urbaniak wydarzenie z 2003 r. Wtedy właśnie córka Urszuli Dudziak otarła się o śmierć. Jak to się stało?
"Któregoś dnia na imprezie wypiłam tyle, że urwał mi się film. Nie wiem, co się ze mną wtedy działo, nie pamiętam niczego z tamtej nocy. Znaleziono mnie pod szpitalem - do dziś nie wiem, kto mnie tam przywiózł. Nie miałam przy sobie nic, nawet ubrań. Byłam cała w siniakach, miałam na ciele rany, na głowie guz, a we krwi taką dawkę alkoholu, że nie powinnam żyć.", wspomniała tragiczne chwile, dodając, że w tak trudnych chwilach jej matka zmuszona była postawić jej ultimatum:
"Tak naprawdę zostałam zmuszona do podjęcia leczenia. Gdy leżałam w szpitalu, mama postawiła mi ultimatum – albo idę na odwyk, albo wyprowadzam się z jej domu. Znalazła terapeutę uzależnień i on jej powiedział, że to będzie najlepsze wyjście. Poszłam więc na odwyk dla niej. Później codziennie chodziłam na spotkaniach AA. Gdy zobaczyłam, że jest wokół mnie więcej osób z problemem alkoholowym, poczułam się pewniej. Zaczęłam walczyć o siebie dla samej siebie. Ale kiedy wróciłam po odwyku do domu, popłakałam się ze strachu."
Salonik
Źródło zdjęcia: Urszula Dudziak. Fot. PAP/Piotr Nowak
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Rozmaitości