Prof. Magdalena Środa w swojej publikacji na łamach "Gazety Wyborczej" odniosła się do kwestii jednej listy wyborczej opozycji. Według niej "Hołownia, Kosiniak-Kamysz i Zandberg będą mieli krew na rękach", jeśli nie przygotują swoich kandydatów do startu z jednej listy.
"Krew na rękach"
— Hołownia, Kosiniak-Kamysz i Zandberg będą mieli „krew na rękach”, jeśli nie ograniczą swoich narcystycznych ego i nie przygotują swoich kandydatów na wspólną listę opozycji — pisze Środa. Jak twierdzi, "to niełatwa decyzja, bo trzeba stłumić potrzebę manifestowania oryginalności własnej partii, trzeba ograniczyć ambicje bycia charyzmatycznym przywódcą oraz nadzieje tych, którym obiecało się polityczne gruszki na gruszy albo i na wierzbie”.
— Dla nieprzejednanych narcyzów to strasznie trudne zadanie; pokonać samego siebie w imię dobra wspólnego. Wszelako ani ideologiczna oryginalność, ani prywatne ambicje nie są warte straconej szansy w najbliższych wyborach — czytamy.
— Wspólna lista to nie święte przymierze ani nawet święte małżeństwo. To tylko świadectwo dobrej woli i rzeczywistej troski o demokrację — podkreśliła Środa.
Magdalena Środa o różnorodności programów partii opozycji
Profesor podkreśliła w swojej publikacji wyznała również, że "cieszyłaby się, gdyby lista politycznych programów każdej z opozycyjnych partii była tak różna i tak ważna, że za nic nie dałoby się jej pogodzić z programami innego ugrupowania".
— Ale przecież świetnie wiemy, jak elastyczne podejście do politycznych programów mają ci, którym zależy na władzy — czytamy.
Zdaniem Magdaleny Środy "trudno jest o jedność programową wielu ugrupowań demokratycznych".
— Różnorodność jest wszak siłą demokracji. Ale jej obrona jest dziś możliwa tylko dzięki jedności. Z praktycznego punktu widzenia można ją zbudować na "wartościach gruntowych", czyli na praworządności, przyzwoitości politycznej, europejskości, nowoczesności (np. edukacji), wolności osobistej (i wolności kultury), prawach człowieka (w szczególności kobiet) i ochronie klimatu — pisze Środa.
— O ile się orientuję, każda z opozycyjnych partii, nawet PSL i Razem, z tą listą wartości zgodzić się może — dodaje. — Problemem jest więc nie polityczna aksjologia, lecz przywództwo. Tu jest pies pogrzebany. Debaty programowe nie pomogą, może indywidualna terapia? — wskazuje profesor etyki.
"Tusk robi dla nich najwięcej"
Wykładowczyni wspomniała również o Donaldzie Tusku, który jej zdaniem "robi najwięcej" dla opozycji.
— Klejem opozycji powinna być obrona „wartości gruntowych”. Tusk jest w tym kontekście ważny, bo – na razie – robi dla nich najwięcej — twierdzi profesor etyki.
— Zaiste podziwiam jego bezgraniczne zaangażowanie, choć wielce żałuję, że nie dzieli go z innymi i nie poszerza grona doradców i współpracowników o ludzi kompetentnych spoza wąskiego kręgu partyjnych kolegów — wskazuje Środa.
RB
(fot. Radosław Cetra/CC BY 2.0)
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka