W środę mediach społecznościowych pojawiły się nagrania przedstawiające eksplozje nieopodal lotniska Hwardijske pod Symferopolem na Krymie. Ukraińskie oraz rosyjskie władze nie odniosły się jeszcze do tej sytuacji.
Wybuchy na Krymie
Biełsat, powołując się na portal Ukrajinski Informator poinformował, że w okolicy lotniska pod Symferopolem widać było lecący pocisk. Szef okupacyjnej administracji Krymu Siergiej Aksionow poinformował za pośrednictwem Telegramu, że rosyjska armia zestrzeliła drona.
Ukraińcy i Rosjanie milczą
Do sprawy nie odniosła się jeszcze zarówno ukraińska jak i rosyjska strona. Biełsat wskazuje, że Rosjanie często nazywają takie przypadki "łupnięciem", podczas gdy Ukraina zwykle nie komentuje ich lub mówi o "niezidentyfikowanych partyzantach lub naruszeniu zasad bezpieczeństwa okupantów".
— Używane jest też czasem ukraińskie słowo „bawowna” (bawełna). Bierze się to stąd, że „łupnięcie” to po rosyjsku „chopok” i słowo to oznacza również bawełnę — czytamy.
Tysiące dronów na wyposażeniu ukraińskiej armii
W środę sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy napisał na Twitterze, że siły zbrojne jego kraju dysponują dronami bojowymi, mogącymi pokonać odległość nawet 3 tysięcy kilometrów.
— „Ukraiński rój imienia Mathiasa Rusta" – dziesiątki modeli, tysiące dronów. Bojowe bezzałogowe statki powietrzne w służbie Sił Zbrojnych Ukrainy o zasięgu lotu ponad 3000 km — napisał. Nawiązał przy tym do słynnego niemieckiego pilota Mathiasa Rusta, który w 1987 roku, mając 19 lat, przeleciał, wypożyczonym samolotem z miasta Uetersen, przez Helsinki do Moskwy, gdzie po ominięciu radzieckiego systemu obrony powietrznej wylądował tuż obok Placu Czerwonego i Kremla. Mężczyzna został wówczas aresztowany przez KGB. Fotografię z tego wydarzenia Daniłow dołączyłl do swojego wpisu.
Ukraińskie drony gotowe do walki
Z kolei w zeszłym tygodniu wicepremier Ukrainy Mychajło Fedorow poinformował, że pierwsze kompanie wyprodukowanych na Ukrainie dronów są już gotowe do wykorzystania na froncie i mają wykonywać misje rozpoznawcze i uderzeniowe.
— Drony to kluczowa technologia do pokonania przewagi kadrowej Rosji. Ukraina stawia na rozwój produkcji bezzałogowych statków powietrznych, deregulację przemysłu oraz wprowadzenie innowacji w armii. Ważne, aby być częścią tej wielkiej historii — napisał na Twitterze.
Rosja szuka pracowników do budowy umocnień na Krymie
Niezależny rosyjski kanał na Telegramie Możem Objasnit poinformował w środę, że w Rosji trwają poszukiwania pracowników do budowy umocnień wojskowych wzdłuż Kanału Północnokrymskiego na okupowanym Krymie. Jak dodano, zatrudnione tam osoby skarżą się na niższe od obiecywanych wynagrodzenia oraz na to, że ich praca nie została w żaden sposób uregulowana.
— Władze w Moskwie i samozwańcza administracja Krymu uznały, że Kanał Północnokrymski, rozciągający się w północno-wschodniej części półwyspu, może stanowić naturalną przeszkodę w przypadku natarcia ukraińskiej armii. Dlatego nakazano dodatkowo ufortyfikować ten fragment Krymu i zbudować tam linię okopów — napisano we wpisie na Telegramie.
Pracownicy otrzymują za małe wynagrodzenie
Osobom zatrudnionym przy wznoszeniu umocnień obiecuje się wynagrodzenie w wysokości 200 tys. rubli miesięcznie, czyli ponad 11 tys. zł za 10 godzin pracy w ciągu doby. Z Krymu napływają jednak informacje, że te zachęcające zapowiedzi nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością.
— Nie zawieramy żadnych umów na piśmie, a dostawy materiałów budowlanych są słabo zorganizowane. Nie wypłacają nam też obiecanych pieniędzy. Za trzy dni pracy dostałem 5 tys. rubli zamiast 7,5 tys. Nikt z kierownictwa nie jest w stanie konkretnie odpowiedzieć na zadawane (przez nas) pytania — napisał w mediach społecznościowych jeden z pracowników zatrudnionych w pobliżu Krasnoperekopska, cytowany przez kanał Możem Objasnit.
"Majowych grillów na Krymie nie będzie"
W zeszłym tygodniu wiceprzewodniczący samorządu Tatarów Krymskich Achtem Czyjgoz stwierdził, że Rosjanie na Krymie boją się ukraińskiej kontrofensywy. Wskazał również, że na półwyspie obniżył się standard życia, przez co wyjeżdża z niego wielu mieszkańców oraz inwestorzów.
— Ceny bardzo spadły. Najważniejsze, że nie ma rosyjskich inwestorów, porzucają swoje firmy, nie ma ofert na budowy mieszkań — wyliczał. Jak dodał, majówki przy grillach nie będzie na anektowanym terytorium. Zamiast tego, można spodziewać się wybuchów.
— Majowych grillów na Krymie nie będzie – to pewne — mówił Czyjgoz. — Rosjanie nie lubią jeździć tam, gdzie jest niebezpiecznie. Dlatego nie będzie kebaba — zaznaczył Czyjgoz na antenie Radia Swoboda.
RB
(fot. Twitter)
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka