Maria Pakulnis dopiero co odebrała Orła za swoją rolę w filmie "Johnny". Teraz w Radiu ZET aktorka wspomina swoje traumatyczne dzieciństwo. Gwiazda przyznaje: "Byłam bardzo samotnym dzieckiem, które od małego bardzo dużo przeżyło"
"Czułam się gorsza"
Pakulnis to polska aktorka litewskiego pochodzenia. Może pochwalić się wyjątkowym stażem. Od 1978 r. zagrała w ponad 70 filmach, do tego była aktywna na deskach teatru. Jej sukcesu może pozazdrościć niejeden artysta w Polsce. Nie zawsze jednak jej życie było tak cudowne. Maria Pakulnis opowiedziała o tym w audycji Radia ZET "Nie mam pytań". Wyznała nieznane wcześniej słuchaczom sekrety ze swojego dzieciństwa; "Byłam dzieckiem nieśmiałym i zakompleksionym"
"Byłam dzieckiem nieśmiałym i zakompleksionym. Nie miałam tego czy tamtego. W podstawówce miałam gorszą kanapkę i gorszy fartuszek. Czułam się gorsza, więc zawsze było bezpiecznie stanąć z boku. Nie wychylałam się", wyznała szczerze aktorka. Jednym z powodów trudnego dzieciństwa Pakulnis było ciężkie życie rodziców. Jej mama przez długi czas nie mogła odnaleźć się po wyjeździe z Litwy:
"Widziałam ją zawsze smutną, bez chęci do życia, jakby tkwiła w jakiejś głębokiej depresji. Nie była ciepła, nigdy nas nie przytulała. Niczego nam nie czytała, nie opowiadała."
Od początku nie było łatwo
Swoje pierwsze lata życia aktorka wspominała w łamiącej retrospekcji:
"Rodzę się w momencie, kiedy nie jest dobrze. Mam świetne podwórko, kolegów, zabawy. Tylko dzięki temu odnalazłam jakiś mój świat. Byłam bardzo samotnym dzieckiem, które od małego bardzo dużo przeżyło. Trzeba było sobie radzić. Kobiety są chyba silniejsze pod każdym względem. Przetrwałyśmy z siostrą, a moi bracia nie. Można powiedzieć, że to cud, że nigdy się nie złamałam."
Pielęgniarskie liceum to "reżim"
Oprócz tego Pakulnis opowiedziała o swoich latach nastoletnich, które także dały jej w kość. Aktorka chodziła do pielęgniarskiego liceum, które opisywała jako "reżim":
"To była ciężka harówka, klasztor. Same dziewczyny. Szare fartuchy. Białe kołnierzyki, mankiety, czepek. Trzeba było to codziennie uprać, wykrochmalić. Była dyscyplina. To był reżim.", dodając, że od 15-go roku życia pracowała ze starszymi i chorymi ludźmi. "To spowodowało, że bardzo szybko dojrzałam. Mogę śmiało powiedzieć, że już się urodziłam stara. Ze starą duszą".
Przełom w życiu
Dopiero poznanie swojej licealnej polonistki dało aktorce wytchnienie i nadzieję na lepszą przyszłość. Panią Krystynę wspominała słowami: "Miała genialne poczucie humoru. Była szalenie inteligentna. Widziała cały ten marazm, w którym jesteśmy. W tej szarzyźnie czasów komunistycznych.", nadmieniając, że to właśnie dzięki niej rozpoczęła karierę aktorki.
"Wtedy mi powiedziała: "Może spróbowałabyś zdawać do szkoły aktorskiej w Warszawie". Nie mogłam uwierzyć. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Kompletnie mnie zamurowało."
Z polonistką kontakt utrzymywała do końca jej życia. Po latach Pakulnis opisuje ją w bardzo czułych słowach. "Ona stała się moją drugą mamą."
Salonik
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Rozmaitości