Francuska policja zatrzymała w poniedziałek późnym wieczorem 142 osoby protestujące przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego. Wcześniej, po odrzuceniu przez Zgromadzenie Narodowe dwóch wniosków o wotum nieufności dla rządu, kontrowersyjna reforma została przyjęta. Protesty odbywają się w wielu francuskich miastach. Media z tego kraju zapowiadają, że należy spodziewać się "kolejnego tygodnia napięć społecznych".
Protesty we Francji
Jak podała agencja AFP, po poniedziałkowym głosowaniu nad wotum nieufności grupy demonstrantów w Paryżu gromadziły się w różnych częściach miasta. Przez cały wieczór demonstranci w małych grupach przechadzali się po centrum stolicy, przewracając elektryczne skutery i rowery lub podpalając kosze na śmieci – podaje AFP.
Starcia z policją. Napięta sytuacja w wielu miastach
W okolicach m.in. placu Vauban i dworca Saint-Lazare doszło do starć demonstrantów z policją. Niedługo po godzinie 21 około stu, głównie młodych osób, przeszła ulicami Reaumur i Montmartre, przewracając kosze.
Ludzie wyszli na ulice również w wielu innych miastach Francji. Napięta sytuacja jest w Lyonie, Tuluzie, Nancy, Rennes czy Montpellier. Demonstranci ustawiali barykady, podpalali śmieci i niszczyli witryny sklepowe.
Z kolei w Bordeaux około 200-300 osób, głównie młodych, zebrało się przeciwko reformie i skandowało: "Macron, podaj się do dymisji!". Demonstranci podpalali również kosze na śmieci.
Obywatele przeciwni reformie emerytalnej
Jak podaje Reuters, w niektórych najbardziej prestiżowych alejach Paryża strażacy starali się ugasić płonące stosy śmieci, które przez wiele dni pozostawały nieodebrane z powodu strajków.
Związki zawodowe oraz partie opozycyjne zapowiedziały, że nasilą protesty, aby wymusić zmianę decyzji w sprawie reformy emerytalnej, podwyższającej wiek emerytalny z 62 do 64 lat.
— Nic nie jest rozwiązane, będziemy nadal robić wszystko, co w naszej mocy, aby ta reforma została cofnięta — powiedziała dziennikarzom szefowa grupy parlamentarnej LFI Mathilde Panot.
"Macron jest głuchy na to, czego chce naród francuski"
Przyjęta przez francuski rząd reforma emerytalna zakłada przede wszystkim podniesienie wieku emerytalnego z 62 do 64 lat. Rząd premier Elisabeth Borne zdecydował przeprowadzić ją z wykorzystaniem art. 49.3 konstytucji, który pozwalał ominąć w procesie legislacyjnym głosowanie w Zgromadzeniu Narodowym, izbie niższej francuskiego parlamentu.
Liderka skrajnej prawicy Marine Le Pen powiedziała, że Borne powinna odejść. Dodała, że Macron powinien zwołać referendum w sprawie reformy emerytalnej, jednak jej zdaniem mało prawdopodobne jest, że to tego dojdzie.
— Jest głuchy na to, czego chce naród francuski — powiedziała dziennikarzom.
Francuskie media o krachu politycznym w kraju
Francuskie media komentują sytuację w kraju. Wiele z nich twierdzi, że "Francja znajduje się na granicy krachu politycznego".
— Nie tylko bankom grozi dziś bankructwo. Zgromadzenie Narodowe wrze, ulice są pod napięciem, rating premier Borne grozi załamaniem, prezydent roztrwonił cały swój kapitał — podsumowuje w komentarzu redakcyjnym sytuację wokół forsowanej przez rząd reformy emerytalnej dziennik „Le Figaro”. — Lidera skrajnej lewicy Jeana-Luca Melenchona „ogarnia rewolucyjna gorączka”, a szefowa skrajnej prawicy Marine Le Pen spokojnie czeka, by przejąć władzę w kolejnych wyborach — dodaje gazeta.
— Francuska polityka jest na skraju załamania. Pod koniec procesu legislacyjnego reforma emerytalna budzi większe kontrowersje niż pierwszego dnia, kumulując tysiące powodów do gniewu: inflację i obniżanie standardu życia społeczeństwa. Wściekłość antykapitalistyczna i znużenie ludzi pracy idą w parze — pisze „Le Figaro”.
Z kolei dziennik "Le Monde" zapowiada, że należy spodziewać się "kolejnego tygodnia napięć społecznych".
— Niepowodzenie dwóch wniosków o wotum nieufności wobec rządu nie rozwiązało absolutnie niczego. Co gorsza ich odrzucenie jeszcze bardziej rozbiło klasę polityczną, zmniejszyło legitymację premier i zwiększyło determinację przeciwników reformy emerytalnej — pisze dziennik "Midi Libre".
Nagrania z protestów
Na Twitterze pojawiło się wiele nagrań z protestów we Francji. Widać na nich starcia, do których dochodzi pomiędzy policjantami a demonstrującymi obywatelami.
— Czy jesteśmy świadkami początku rewolucji? — pisze jeden z użytkowników.
— Największy w historii Francji ogólnokrajowy protest... Demonstracje w ponad 200 miejscach w całej Francji. Czy Francja jest na skraju wojny domowej? — czytamy na Twitterze.
— Politykom grozi się gilotyną. To sprawiedliwa nagroda dla wszystkich polityków, którzy odmawiają podporządkowania się głosowi społeczeństwa — pisze użytkownik Twittera, który do wpisu załączył nagranie z Bordeaux.
— Macron przetrwał głosowanie nad wotum nieufności... Ale nikt nie zapytał ludzi. A na końcu to ludzie zdecydują — czytamy.
W mediach społecznościowych pojawiło się również nagranie przedstawiające wnętrze jednej z francuskich restauracji. Widać na nim, jak za oknami budynku płonie ogień.
Wniosek o wotum nieufności dla rządu Elisabeth Borne
Wniosek o wotum nieufności dla rządu Francji, złożony w Zgromadzeniu Narodowym przez centrową grupę LIOT, został w poniedziałek wieczorem odrzucony. Do przyjęcia wniosku zabrakło dziewięciu głosów. Za odwołaniem rządu premier Elisabeth Borne oddano 278 głosów, podczas gdy potrzeba było 287.
Odwołane spotkanie szefów MSZ Francji i Polski
Z powodu protestów w Paryżu podjęto decyzję o przełożeniu spotkania resortów spraw zagranicznych Polski i Francji.
— Okazuje się, że dzielnica rządowa jest otoczona kordonami policji, wojskiem, ale również demonstrującymi. Podjęliśmy w związku z tym decyzję, że jednak do Paryża na konsultacje nie lecimy z uwagi na kwestie bezpieczeństwa — powiedział wiceszef MSZ Arkadiusz Mularczyk na antenie Polskiego Radia 24. Dodał, że "sytuacja w Paryżu rzeczywiście jest poważna".
— Będziemy chcieli po tym, gdy to się uspokoi, wrócić do odbycia tych konsultacji międzyrządowych między naszymi ministerstwami — zapowiedział.
RB
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka