Dokończymy to, co Ślązacy rozpoczęli; język śląski będzie uznany za język regionalny - zadeklarował w niedzielę przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. Jak mówił, będzie to wyraz szacunku dla historii i kultury Śląska.
Tusk: język śląski będzie uznany za język regionalny
„To będzie język regionalny nie tylko dlatego, że używacie tego języka i że go chcecie, ale też na poziomie ustawowym. Zrobimy to” – zapewnił Tusk, który w niedzielę złożył wizytę w Radzionkowie.
W tym mieście, po śląskim obiedzie, szef PO zwiedzał działające w tym mieście Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków do ZSRR w 1945 roku. Placówka prowadzi działalność edukacyjną, kulturalną, popularyzuje historię. W jej zbiorach są m.in. dokumenty i pamiątki związane z wywózkami, dzienniki i listy pisane z zesłania oraz materiały, które powstały w latach późniejszych.
Działania w celu uznania języka śląskiego za język regionalny Tusk zadeklarował tuż po zwiedzaniu muzeum, podczas wspólnej konferencji z burmistrzem Radzionkowa Gabrielem Toborem. „To jest moment, w którym czas najwyższy powiedzieć rzecz absolutnie jednoznaczną i potrzebną. Nazwaliśmy to przy tym śląskim obiedzie +deklaracją radzionkowską+, ale czasami potrzeba dużych słów, kiedy się mówi o dużych sprawach” – powiedział lider PO.
"Ta +deklaracja radzionkowska+ to jest moja deklaracja, że dokończymy to, co ludzie stąd zaczynali na razie bez powodzenia, czyli uznanie języka śląskiego jako języka regionalnego" - zapowiedział lider PO. Zapewnił przy tym, że język śląski będzie językiem regionalnym na poziomie ustawowym.
Tusk: Świat kultury czerpie bardzo dużo z języka śląskiego
Przewodniczący PO podkreślił, że śląski stał się językiem literackim, z zasadami pisowni - po śląsku powstają powieści, eseje, wiersze i tłumaczenia. „Ale to, co być może najważniejsze to to, że ludzie, Ślązacy, tego chcą, są dumni ze swojej śląskiej godki i mają do tego absolutne prawo. Skoro tylu ludzi się w to angażuje, skoro tylu ludzi kocha swój regionalny język śląski, to trzeba im to dać, bo to jest najoczywistszy wyraz szacunku dla całej historii i całej kultury, też dla tych, którzy tragicznie oddali życie w czasie tej niezwykłej, burzliwej, dramatycznej historii Śląska" - mówił Tusk.
„Jako ta większa ojczyzna, Polska, chociaż tyle możemy im zadośćuczynić, żeby uszanować to wszystko, co śląskie, trochę inne niż w innych regionach Polski, ale przecież tak naprawdę właśnie +stąd+ - najbardziej oryginalne, najprawdziwsze, jakie może być” – dodał.
Tusk, który od piątku jest w woj. śląskim i w tym regionie spędzi 10 dni, mówił podczas spotkania z dziennikarzami, że jest pod "wielkim wrażaniem śląskości". „To właściwie dla mnie nic nowego; jako Kaszeba, regionalista z przekonania (...) dobrze wiem, jakie to ma znaczenie dla sensu istoty życia – wrastanie w glebę przez stulecia, bycie tak naprawdę u siebie” – mówi.
Szef PO opowiadał, że w sobotę miał okazję w katowickim Teatrze Korez obejrzeć spektakl po śląsku. Chodzi o monodram w wykonaniu Grażyny Bułki pt. „Mianujom mie Hanka” w reżyserii Mirosława Neinerta. Jak opisywał Tusk, spektakl opowiada o tym, jak bardzo Ślązacy są wrośnięci w swoją historię, swoje miejsce i swój język. „Ja miałem wilgotne oczy i sporo ludzi płacze zawsze w czasie spektaklu, bo to też długa refleksja o tym, jak pogarda potrafi zniszczyć człowieka i życie ludzkie i że tu, na Śląsku, ale podobnie u mnie na Kaszubach, jest właściwie identycznie (...) Kiedy wczoraj po spektaklu Grażyna Bułka opowiadała o swojej rodzinie, to tak, jakbym słuchał historii o mojej rodzinie” – powiedział polityk.
„Te słowa ze spektaklu, że tu, na Śląsku, ludzie nagle zaczęli myśleć, że może nic nie są warci, skoro co zmiana historyczna, co nowa władza, to oni zawsze dostawali po głowie. W wielu miejscach w Polsce to jest doświadczenie naszych rodaków. Polacy to są Ślązacy, to są Kaszubi, wszyscy jesteśmy rodakami, wszyscy zasługujemy na szacunek, a to co składa się na polskość, to także różnorodność (...) – zaznaczył.
Tusk przypomniał podczas spotkania z dziennikarzami, że Tobor jest autorem przekładu Nowego Testamentu na język śląski - burmistrz Radzionkowa przekazał mu w niedzielę tę książkę z dedykacją: „Kaszubowi Donaldowi Tuskowi z serdeczną prośbą, aby zadbał o bogactwo polskiej kultury w różnorodności językowej”. Burmistrz mówił, że od 10-15 lat można mówić o renesansie literatury śląskiej – w tym czasie powstało wiele ciekawych pozycji.
Z kolei szef PO podarował Toborowi przełożone na kaszubski Stary Testament i Ewangelie. „Pamiętam do dziś słowa papieża do Kaszubów. To był też moment, kiedy wiele osób zrozumiało jak ważny jest język kaszubski, jak ważna jest tożsamość regionalna i etniczna. Papież wtedy mówił właśnie Kaszubom: dbajcie, szanujcie, przechowajcie swoją tożsamość, swoją tradycję, swoje dziedzictwo, swój język” - powiedział Tusk.
Inicjatywy związane z prawnym usankcjonowaniem języka śląskiego nie znalazły dotąd poparcia w parlamencie. Ustawa obecnie wskazuje jako język regionalny kaszubski. Dopisanie do niego śląskiego umożliwiłoby publiczne wsparcie edukacji regionalnej czy działalności kulturalnej i artystycznej związanej z tym językiem. O taką regulację od wielu lat zabiegają środowiska odwołujące się do śląskiej tradycji.
Raport UNESCO. Języki regionalne zanikną
Z raportu UNESCO, które w 1999 r. ustanowiło Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego dla podkreślenia bogactwa różnorodności językowej świata, a także w celu zwrócenia uwagi na liczbę języków zagrożonych i ginących wynika, że połowa spośród ponad 6,5 tys. języków, którymi mówi się na świecie, jest zagrożona wyginięciem.
Czarny scenariusz przewiduje, że do końca XXI wieku przetrwa zaledwie jedna dziesiąta z obecnie używanych języków; optymiści szacują, że pod koniec obecnego stulecia będzie w użyciu jeszcze połowa z nich. Z ostatnich statystyk wynika, że co dwa tygodnie znika bezpowrotnie jeden język, a jednocześnie ogromna część związanego z nim bogactwa intelektualnego i kulturalnego.
Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków do ZSRR w 1945 roku zostało otwarte w 2015 r. Opowiada o Tragedii Górnośląskiej – represjach, które rozpoczęły się wraz z wkroczeniem Armii Czerwonej pod koniec stycznia 1945 r. Akty terroru wobec Górnoślązaków - aresztowania, internowania, egzekucje i wywózki do niewolniczej pracy na Wschód, trwały przez kilka miesięcy. Z samego Radzionkowa po wojnie zostało wywiezionych ponad 350 mężczyzn, wielu z nich nigdy nie wróciło, dzisiaj żyje wielu ich potomków i ta pamięć jest bardzo żywa. W ostatnią niedzielę stycznia w regionie obchodzony jest Dzień Pamięci o Tragedii Górnośląskiej.
W 2021 r. IPN wydał liczącą 46,2 tys. biogramów „Księgę aresztowanych, internowanych i deportowanych z Górnego Śląska do ZSRR w 1945 roku”. Autorem trzytomowej publikacji jest historyk Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Katowicach dr Dariusz Węgrzyn, który poświęcił temu przedsięwzięciu ponad 10 lat intensywnej pracy, gromadząc i weryfikując dane. Każdy z biogramów zawiera imię, nazwisko, imię ojca, datę i miejsce urodzenia, miejsce zamieszkania w 1945 r., dane o posiadanym zawodzie, informacje o internowaniu lub aresztowaniu, miejscu pobytu w łagrze w ZSRR, a w przypadku zgonu - datę i miejscu pochówku. Odnośnie tych, którzy powrócili - datę zwolnienia z łagru.
Biogramy powstały na podstawie analizy akt polskich, rosyjskich i niemieckich oraz danych zaczerpniętych ze wspomnień deportowanych i ich rodzin. Zestawienie liczy 46 tys. 202 nazwiska (w tym 2 tys. 597 kobiet) i dotyczy ponad 95 proc. wszystkich wywiezionych z tego terenu na Wschód lub osadzonych na miejscu w sowieckich tzw. obozach demontażowych. Śmiertelność wśród wywiezionych historycy szacują na 25-30 proc. - dotąd udało się udokumentować zgony ponad 10 tys. z nich.
SW
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka