Pytanie, jak bardzo dramatyczna musi być sytuacja we Francji, jak głęboka jest zapaść systemu wypłat dla emerytów, skoro rząd francuski, wiedząc, że skończy się to strajkami ogólnokrajowymi i paraliżem państwa, forsuje tak niepopularną zmianę, jak podwyższenie wieku emerytalnego – mówi Salonowi 24 dr Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.
We Francji prezydent Emmanuel Macron lansuje podwyższenie wieku emerytalnego. Powoduje to protesty. W Polsce kilka lat temu również rząd PO-PSL wiek emerytalny podwyższył. I bardzo na takiej reformie stracił. Też były demonstracje, główny temat kampanii wyborczej, którą ówcześni rządzący przegrali. A zwycięski PiS reformę cofnął. We Francji podobnie niepopularne decyzje podjął już prezydent Nicolas Sarkozy. I już go więcej nie wybrali. Dlaczego francuskie władze decydują się na tak ryzykowny krok?
Dr Andrzej Sadowski: Rozmaite próby podwyższania wieku emerytalnego miały miejsce na przestrzeni lat w wielu krajach Unii Europejskiej. Bardzo często wywoływały protesty. I tu jest pytanie o to, jak bardzo dramatyczna musi być sytuacja we Francji, jak głęboka zapaść systemu wypłat dla emerytów, że rząd francuski, wiedząc, że skończy się to strajkami ogólnokrajowymi i paraliżem państwa, forsuje tak niepopularną zmianę. Sytuacja musi być naprawdę poważna.
Ekonomiści jasno podkreślają, że w związku z sytuacją demograficzną prędzej czy później i u nas do wyższego wieku emerytalnego trzeba będzie wrócić. Czy faktycznie tak jest, czy są jakieś alternatywne rozwiązania?
Rozwiązaniem byłoby wyłączenie systemu emerytalnego spod kontroli rządu i danie większej swobody ludziom. Rozmawiając o wieku emerytalnym mówimy wyłącznie o systemie kontrolowanym przez rząd. Natomiast w Polsce ludzie doskonale zdają sobie sprawę, jak wygląda przyszłość jeżeli chodzi o realną wysokość emerytury przyszłości. Delikatnie mówiąc nie będzie ona zadowalająca. W związku z tym coraz częściej obywatele sami dbają o swoje emerytury, tworząc własny kapitał emerytalny. I przechodzą na emeryturę w wieku, który jest dla nich korzystny, sami sobie ustanawiają moment zakończenia aktywności zawodowej. Oczywiście pod warunkiem, że mają zgromadzone pieniądze.
No właśnie. Trzeba mieć te środki zgromadzone. Więc osób, które na taki model się zdecydują, chyba nie ma zbyt wielu?
Oczywiście grupa ludzi myślących w ten sposób o swojej przyszłości, nie jest na razie zbyt wielka. Ale znacznie szersza, niż by się to wydawało. Bo proszę zauważyć, że coraz więcej polskich rodzin posiada nie jedno mieszkanie, ale dwa, trzy i więcej. I w gruncie rzeczy traktują inwestycję w nieruchomości jako zabezpieczenie na przyszłość. Coś, co pomoże utrzymać po zakończeniu pracy zawodowej. Ludzie ci traktują emeryturę z ZUS-u jako wyłącznie dodatek, a nie podstawę utrzymania.
Tylko, że na to stać raczej nielicznych.
Chodzi jednak o to, że podatki zbierane przez rząd od Polaków jako rzekomo składki emerytalne, nie wystarczą na godziwą emeryturę w przyszłości. Ludzie mają tego świadomość. Ci, których stać, inwestują w nieruchomości, bądź szukają innych alternatyw dla emerytury z ZUS. I to się nie zmieni, dopóki rząd nadal będzie miał kontrolę nad większością, a nie tylko częścią podatku emerytalnego, który jest nam zabierany. Bo będzie ustanawiał takie reguły, aby ten podatek, tak na dobrą sprawę przeznaczany nie na przyszłe świadczenia, ale na wypłatę bieżących zobowiązań emerytalnych, był zawsze niewystarczający.
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo