Ani ja, ani Władysław Kosiniak-Kamysz nie klaskaliśmy antyklerykalnemu wystąpieniu Leszka Jażdżewskiego. Prezes PSL, człowiek bardzo głębokiej wiary, chciał wyjść. Ja go powstrzymałem, powiedziałem, że nie przyszliśmy tu dla Jażdżewskiego. Zapłaciliśmy za to później cenę - mówi Piotr Zgorzelski, wicemarszałek Sejmu, jeden z liderów Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Piotr Zgorzelski gościem Jastrzębowski Wyciska
Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski był gościem Sławomira Jastrzębowskiego w programie Jastrzębowski Wyciska.
Ciąg dalszy tekstu pod materiałem wideo
Polecamy:
Prowadzący zapytał Zgorzelskiego, czym spowodowana jest wspólna uchwała PiS w sprawie obrony Jana Pawła II. Jak zaznaczył, ludowcy pamiętają, jak fatalnie odebrany został brak reakcji Władysława Kosiniaka-Kamysza na wymierzone w Kościół wystąpienie Leszka Jażdżewskiego, redaktora naczelnego pisma Liberté.
Przypomnijmy, że 3 maja 2019 roku na Uniwersytecie Warszawskim wystąpienie Leszka Jażdżewskiego, redaktora naczelnego pisma, "Liberté" poprzedzało wykład Donalda Tuska, ówczesnego szefa Rady Europejskiej. Prezes PSL wtedy nie zareagował, a widok klaszczącego lidera ludowców był potem wykorzystywany przez PiS i prawicę.
"Kosiniak-Kamysz chciał opuścić salę"
Piotr Zgorzelski powiedział Jastrzębowskiemu, że po słowach Jażdżewskiego Władysław Kosiniak-Kamysz - „człowiek głębokiej wiary” - chciał opuścić salę. – Powiedziałem, że nie przyszliśmy tu dla Jażdżewskiego. Że on nie powinien mówić tego, co mówi, ale zaproponowałem, żebyśmy zostali – mówił Zgorzelski.
– Te słynne oklaski, które towarzyszyły nam w kampanii, którą PiS fałszywie przeciwko nam rozpętał nie były dedykowane Jażdżewskiemu. Bo ani on (WKK- przyp. red.), ani ja nie klaskaliśmy Jażdżewskiemu. To zostało zmanipulowane i wycięte – mówił polityk PSL. – Zapłaciliśmy za to swoją cenę, ale to już historia – podkreślił.
„Nie wiem, czy Ziobro chce pokazać, że jest szeryfem, czy jest realnie zagrożony”
Kolejnym tematem było posiadanie przez polityków broni. – Nie mam broni. Ale rozumiem tych, którzy ją mają. Mój zięć na przykład – mówił gość Sławomira Jastrzębowskiego. Na pytanie o groźby wobec polityków, czy nie obawia się, że agresja słowna może przerodzić się w fizyczną, odparł, że „mnogość gróźb spowodowała, że zmniejszyło się zainteresowanie ich realizacją”.
Dopytywany, czy oznacza to, że otrzymuje konkretne groźby odparł, że większość parlamentarzystów w Polsce dostaje groźby mailowo, czy za pośrednictwem anonimów. – Nie ma gróźb bezpośrednich, nie boję się chodzić ulicą i rozmawiać. Nie mam potrzeby posiadania ochrony, bo gdybym o nią wystąpił, to pewnie bym dostał. Nie jestem z gatunku tych, u których giwera za paskiem sprawia, że czuje się bezpiecznie. Ale być może Zbigniew Ziobro taką potrzebę miał. Nie wiem, czy była to potrzeba wynikająca z chęci pokazania, że jest się szeryfem, czy realnego zagrożenia. Dla mnie jest to możliwość 50 na 50 proc. – powiedział polityk PSL.
Pakt Senacki. Kłótnie dopiero są przed nami
Tematem rozmowy był też Pakt Senacki, czyli wspólna lista partii opozycyjnych w wyborach do Senatu. Pytany o to, czy przy jej układaniu doszło już do sporów gość Sławomira Jastrzębowskiego odparł, że „kłótnie są przed nami”.
– Jest kilkanaście, a może nawet dwadzieścia kilka okręgów, gdzie różne partie zgłosiły swoich kandydatów, więc trzeba ich będzie pewnie mówiąc kolokwialnie wrzucić do bębna i przebadać. Myślę, że jak obiecaliśmy w okolicach majówki będziemy w stanie zaprezentować całą setkę kandydatów do Senatu – powiedział polityk. Jak zaznaczył, gdyby rzeczywistość była „sterylna” i startowały tylko PiS i Pakt Senacki to zjednoczone ugrupowania opozycyjne wybory do Senatu zdecydowanie by wygrały.
„Z rezerwą patrzyłem na tych niedawno zdeklarowanych katolików z PO”
Jak podkreślił gość programu Sławomira Jastrzębowskiego, trudno jest mu zrozumieć działanie polityków PO, którzy nie głosowali w sprawie uchwały o obronie dobrego imienia Jana Pawła II. – Szczególnie z rezerwą patrzyłem na tych niedawno zdeklarowanych katolików, którzy uważali, żeby najlepiej połknąć język, zamknąć oczy, udawać, że się nic nie dzieje – podkreślił wicemarszałek Sejmu.
Pytany o wyrok sądu, który uniewinnił 32 osoby zakłócające mszę świętą, odpowiedział: "O ile głosowałem przeciwko uchyleniu immunitetu jednej z posłanek (Joanna Scheuring-Wielgus) tak uważam, że zrobiła źle. Bo zakłóciła, jak ci państwo coś, co jest wolnością obywatelską. Bo prawem i wolnością ludzi wierzących jest to, że idą do kościoła i mają w tej przestrzeni czas na modlitwę, a nie na wysłuchiwanie manifestów politycznych".
Aborcja. Lewica i prawica boją się, że Polacy w referendum odrzucą skrajności
Zdaniem Piotra Zgorzelskiego referendum ws. prawie aborcji jest rozwiązaniem lepszym niż rozstrzyganie tego przez Sejm. – Wybrańcy, czyli Sejm są bardziej konserwatywni, niż wyborcy. W Sejmie jest więcej mężczyzn, niż w populacji. Być może skrajna lewica i skrajna prawica po prostu boją się wyniku referendum i tego, że Polacy odrzucą skrajności – mówił wicemarszałek Sejmu. Podkreślił, że powinny być trzy pytania referendalne: czy jesteś za liberalizacją aborcji, drugie – czy jesteś za zaostrzeniem prawa aborcyjnego i trzecie – czy jesteś za powrotem do kompromisu sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Gość Sławomira Jastrzębowskiego przyznał, że podobnie jak prowadzący jest za trzecim rozwiązaniem.
Współpraca z Hołownią? Nie raz się pokłócimy, ale z tej mąki będzie chleb
Piotr Zgorzelski zaznaczył, że nie zgadza się z postulowanym przez Szymona Hołownię pomysłem rezygnacji z gotówki i przejścia na płatności wyłącznie elektroniczne. Jednak różnicę zdań są „jak w dobrym małżeństwie”, nie wpłyną na przyszłość koalicji. – Myślę, że jeszcze nie raz się pokłócimy i nie raz pogodzimy. W warstwie ideowej, światopoglądowej ale i pokoleniowej wiele nas łączy. Liderzy się lubią, rozumieją, z tej mąki będzie chleb. Zaręczam, że ten projekt będzie miał całkiem przyzwoite odbicie w Sejmie – podsumował.
(Maks)
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka