Przed laty zagrała w kultowym thrillerze, co niemal zrujnowało jej życie. Sharon Stone skończyła 65 lat. Teraz wraca pamięcią do afery sprzed lat. "Straciłam przez to opiekę nad moim dzieckiem" - wyznaje.
"Nagi instynkt" dał Sharon Stone ogromną popularność
Sharon Stone dała się poznać światu przez swoją rolę w kultowym filmie "Nagi instynkt". Rola zapewniła jej szeroką rozpoznawalność i status symbolu seksu w Hollywood. Z perspektywy czasu przyniosła jej jednak wiele problemów.
Aktorka, która 10 marca skończyła 65 lat, wyznaje szczerze w rozmowie z restauratorem-celebrytą Bruce'em Bozzim, że "Nagi instynkt" zniszczył jej macierzyństwo i związek. - Sędzia zapytał mojego maleńkiego chłopca: "Wiesz, że twoja matka robi seks-filmy?". To rodzaj przemocy ze strony systemu prawnego, który zrobił ze mnie złego rodzica, bo zagrałam w "Nagim instynkcie" - wspomina okoliczności odebrania jej praw rodzicielskich.
Zobacz też: Zmarł Janusz Weiss. Pamiętamy go, jak dzwonił "w bardzo nietypowej sprawie"
Przez tę rolę straciła prawo do opieki nad dzieckiem
W 2004 r. aktorka rozwodziła się z Philem Bronsteinem. Ich spór toczył się także o prawa rodzicielskie nad trzyletnim wówczas synem. Jak wyznaje aktorka, jej rola w "Nagim instynkcie" przyczyniła się do utraty opieki nad dzieckiem.
- Dzisiaj ludzi chodzą nago w telewizji. Tymczasem świat widział mnie taką przez kilkanaście sekund, ale to ja straciłam opiekę nad pociechą... Skończyłam potem w klinice, bo moje serce nie wytrzymało. Zabranie mi Roana dosłownie je złamało - wspomina Stone.
Jej problemy z sercem stały się kolejnym argumentem w batalii o prawa rodzicielskie. Jak mówi, zarzucano jej udawanie choroby: - Trafiłam do kliniki z powodu problemów w obu komorach serca. Podejrzewano zawał.
Dzisiaj takie sceny nikogo nie gorszą
Aktorka nie mogła opuszczać z synem San Francisco. Dodatkowo jej życie miłosne stało się koszmarem, gdyż nikt nie chciał się wiązać z aktorką, wokół której krążyło tyle kontrowersji. Po latach żali się, że rzeczona scena erotyczna w "Nagim instynkcie" trwała zaledwie kilka sekund, a teraz nie byłaby tak oburzająca. Wymieniając współczesnych celebrytów, twierdzi, że przełamywała bariery w Hollywood.
- O gościu, który zagrał Jeffreya Dahmera nikt nie myśli, że je ludzi. Rola nie robi z niego seryjnego mordercy, lecz skomplikowaną postać, która bierze się za wyjątkowo trudny materiał - wypomniała.
A czy ty pamiętasz "Nagi instynkt"?
Salonik
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Kultura