Wczoraj podano, że rzekomo za atakami na Nord Stream stoi "proukraińska grupa". Najświeższe informacje poruszyły ludzi związanych z Kremlem. Rzeczniczka MSZ Rosji w ironicznym wpisie stwierdziła, że wyniku śledztwa Zachodu wyjdzie, że za atakami stoi "delfin-zamachowiec".
Wybuchy Nord Stream
Pod koniec września wykryto cztery wycieki z gazociągów Nord Stream 1 i 2, po eksplozjach w rejonie duńskiej wyspy Bornholm. W listopadzie szwedzkie służby oceniły, że doszło do poważnego sabotażu. Nie wskazano jednak sprawcy. Prezydent Rosji Władimir Putin uważa natomiast, że odpowiedzialny za ataki jest Zachód.
We wtorek "NYT", powołując się na informacje amerykańskiego wywiadu wskazał, że ataków na gazociągi Nord Stream 1 i 2 dokonała "proukraińska grupa", choć nie ma dowodów, by była bezpośrednio związana z ukraińskimi władzami.
Zacharowa wyśmiewa Zachód
Do rewelacji amerykańskiej gazety i śledztwa Zachodu w tej sprawie odniosła się we wpisie na Telegramie rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa.
"Nie zdziwię się, jeśli w wyniku rzekomego +śledztwa+ ludzie Zachodu i ich gazety ustalą, że rurociągi Nord Stream zostały zniszczone przez delfina-zamachowca, który uciekł z Krymu do Ukrainy. A jedynym dowodem wskazującym na udział Anglosasów w ataku terrorystycznym będzie trasa głoszona przez Liz Truss, z której skorzystał ssak, pędząc z jednego wybrzeża Morza Czarnego na drugie przez Bałtyk" – napisała.
"Do Rzeczy" przypomina, że nie bez powodu rzeczniczka MSZ Rosji nawiązała do Truss, ponieważ Kreml to właśnie Wielką Brytanię oskarża o atak.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział z kolei, że Rosja nie jest dopuszczona do śledztwa w tej sprawie. – To nie jest tylko dziwne. To po prostu pachnie kryminałem – podkreślił.
MP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka