"Je...ć PiS" to popularny okrzyk przeciwników obecnej władzy. Zdarza się go usłyszeć podczas koncertów. Ostatnio w warszawskim klubie Stodoła na koncercie Beaty Kozidrak zrobiło się gorąco. Piosenkarka nie protestowała, gdy tłum obrażał partię rządzącą.
Gdy fani Beaty Kozidrak wykrzyczeli "je... PiS" podczas koncertu w Warszawie, wokalistka uśmiechała się i pokazywała kciuk w dół na znak recenzji rządów PiS. - No, popatrzcie cholera. Nawet nie przewidywałam, że teraz znowu ten tekst jest aktualny. Ściany mają uszy - mówiła ze sceny gwiazda.
"Je...ć PiS" na koncercie Kozidrak
- No mają uszy. Znowu jakaś afera jest. Ktoś kogoś podsłuchuje. No, po prostu zaj... - rzuciła Kozidrak, bez jakichkolwiek szczegółów. Publiczność znowu zaczęła manifestować niezadowolenie wulgaryzmem. Gwiazda zapytała obecnych pod sceną, czy "chcą tak żyć". Gdy usłyszała gromkie nie, znalazła receptę na ich problem. - Wiecie, co macie zrobić - odparła Kozidrak.
Wyrok dla Kozidrak
Beata Kozidrak miała problemy z prawem - za jazdę pod wpływem alkoholu sąd prawomocnie ukarał ją w maju ub. roku 200 stawkami dziennymi w wysokości 250 złotych każda oraz pięcioletnim zakazem prowadzenia pojazdów mechanicznych. Wokalistka ma również zapłacić 20 tysięcy złotych świadczenia na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Kozidrak zeznała, że wypiła litr wina przed wejściem do auta. W trakcie zatrzymania miała 2 promile alkoholu we krwi, prowadząc samochód. Sąd złagodził wyrok dla wokalistki ze względu na jej dorobek artystyczny.
GW
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Rozmaitości