Mateusz Gamrot pokonał Amerykanina Jalina Turnera w walce UFC 285 w Las Vegas. Pojedynek był wyrównany, ale o sukcesie polskiego zapaśnika zdecydowało sprowadzanie rywala do parteru w każdej rundzie.
Wyrównana walka Gamrota
- Całe życie walczyłem ze stójkowiczami. Każdy chciał mi urwać głowę podbródkiem lub kolanem. Każdy chciał mnie znokautować, a wychodziło jak zawsze. Turner to tylko stójkowicz, wysoki, który ma kolana. Potrafi zrobić gilotynę w obronie przed zejściem i to tyle z jego atutów - opowiadał o swoich wrażeniach przed walką w programie "Koloseum" w Polsat Sport Mateusz Gamrot. A nie było łatwo, bowiem Jalin Turner postawił absolutnie trudne warunki.
Gamrot próbował narzucać amerykańskiemu zawodnikowi zapaśnicze reguły, wiedząc, że ten jest lepszy w stójce. Mimo mocnych ciosów zadawanych przez Turnera, polski wojownik ustał w oktagonie i odpowiadał kontrami. W trzeciej rundzie poszukiwał obalenia, ale zawodnik z USA nie chciał dać się nabrać. Werdykt sędziów był więc niejednogłośny, ale na korzyść Polaka: 29-28, 28-29, 30-27.
Gamrot chce więcej
Dla polskiego sportowca to piąta wygrana w ramach UFC od 2020 roku. Ostatni raz mierzył się w październiku ub. roku i przegrał z Beneilem Dariushem. Pokonanie Turnera oznacza też 22 zwycięstwo w karierze Gamrota. Polska gwiazda zakończyła serię pięciu wygranych z rzędu Amerykanina. Na UFC 285 pierwotnie w oktagonie przeciwko Turnerowi miał wystąpić Dan Hooker - Gamrot otrzymał propozycję walki w zastępstwie za kontuzjowanego pięściarza zaledwie kilka tygodni temu.
Gamrot się nie zatrzymuje. Po wygranej walce z Turnerem ogłosił, że teraz chce walczyć z kimś z najlepszej "piątki" największej federacji MMA na świecie.
GW
Inne tematy w dziale Sport