Polska aktorka padła ofiarą oszustów! Klaudia Halejcio straciła prawdziwy majątek przy remoncie domu. Sprawa trafiła do sądu, ale pokrzywdzona zrezygnowała z dalszych działań prawnych. Dlaczego?
Pierwszy biznes Halejcio miała w wieku 13 lat
Klaudia Halejcio to 32-letnia aktorka, która często pokazuje się w serialach TVP. Jej partnerem jest Oskar Wojciechowski. Jest to syn Józefa Wojciechowskiego, jednego z największych deweloperów w Polsce. Sam Oskar również jest biznesmenem, jak pisze na własnej stronie internetowej:
"Pierwszy dochodowy biznes w sieci prowadziłem już w wieku 13 lat. Obecnie stoję na czele kilku dużych, prężnie rozwijających się spółek z obszarów social media, nowych technologii, platform e-commerce oraz branży finansowej. We wszystkich firmach zatrudniam ponad 100 osób. Moje agencje obsługują największe budżety marketingowe dla polskich i globalnych marek"
Nie jest więc zaskoczeniem, że para żyje jak pączki w maśle. Mieszkają wraz z córką Nel na warszawskim Ursynowie. O zakochanych głośno było jakiś czas temu z powodu podzielenia się przez Klaudię Halejcio obawami o rosnące raty i podnoszone stopy procentowe. Na drogocenną willę bowiem para wzięła kredyt. Potem, w związku z prowadzonym przez nich remontem, internet obiegła informacja o skasowaniu przez Oskara luksusowego mercedesa. W garażu.
"Normalnie dramat Klaudii Halejcio w willi za 9 mln", powiedziała wtedy o rozbitym aucie rozbawiona gwiazda.
Halejcio została oszukana
Dziś jednak nie jest jej tak do śmiechu. Para padła bowiem ofiarą oszustwa. Halejcio wyjawiła w rozmowie z "Pomponikiem", że przy okazji remontu postanowiła wymienić wyposażenie kuchni. Za niebotyczną kwotę 50 000 zł zamówiła sobie zupełnie nowy zestaw mebli. I wtedy i pieniądze, i kupione towary rozpłynęły się w powietrzu. Gdy gwiazda zorientowała się, że została oszukana, było już za późno.
"Zapłaciłam całość — wtedy się nauczyłam, że całości się nigdy nie płaci — i ta kuchnia nigdy do mnie nie dojechała. Trzeba mieć twardy tyłek przy remoncie i udawać, że wie się, co trzeba robić", powiedziała "Pomponikowi".
Początkowo Klaudia Halejcio zamierzała walczyć z oszustami, a sprawa trafiła do sądu. Wkrótce potem jednak poddała się, a porażającą sumę 50 tys. złotych spisała na straty. Czemu?
"Pan zrobił takie historie, że jest człowiekiem, który jest niewypłacalny i nie ma niczego na siebie przepisanego, więc ja już odpuściłam, powiedziałam "trudno". To jest taka nauczka dla mnie, żeby po prostu może lepiej przypilnować pewne rzeczy", szczerze wyjaśniła.
Salonik
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Rozmaitości