Jeszcze na początku ubiegłego wieku w lecznictwie, zwłaszcza ludowym, stosowano specyfiki pozyskiwane z ponad dwudziestu owadów. Dzisiaj farmacja i medycyna wyglądają inaczej, ale żyjątka nie kojarzące się raczej z powrotem do zdrowia, nadal stosowane są w leczeniu różnych przypadłości.
Hiszpańska mucha na potencję
Prawdopodobnie większość dorosłych słyszała o specyfiku pod nazwą Hiszpańska Mucha. Wprawdzie ani to mucha, ani hiszpańska, ale nie ma to większego znaczenia, bo od lat ludzie wierzą, że znacząco wzmacnia męski temperament.
Naukowo rzecz ujmując, hiszpańska mucha to Pryszczel Lekarski, inaczej Majka Lekarska albo kantaryda i jest chrząszczem żyjącym nie tylko w południowej Europie, ale także w Polsce. Odżywia się nektarem z kwiatów bzu lub jesionów, a poznać ją można po efektownie metalizującym zielonym ubarwieniu. Dorosły owad ma wielkość ok. 2 centymetrów i kiedy się broni, wytwarza kantarydynę, silnie drażniącą substancję. I właśnie ona, w myśl zasady, że od miłości do nienawiści tylko jeden krok, używana jest jako afrodyzjak albo w większej dawce jako trucizna. Mechanizm działania jest prosty: drażni narządy wewnętrzne, co wywołuje ich przekrwienie. Reszty proszę się domyślić.
Sadło z komara i okłady z mrówek
W wielu domach babcie opowiadały o „komarzym sadle”, które sprzedawano jeszcze po II wojnie światowej. Wierzono, że posmarowanie klatki piersiowej sadłem z komara skutecznie leczy z kaszlu. Niestety, jak wiadomo, komar nie należy do zbyt otyłych organizmów, więc w roli owadziego tłuszczyku występowały świński smalec albo wazelina. Wiara jednak czyni cuda i podobno kaszel ustępował, jak komarem odjął.
Komar to jednak tylko początek owadów składających życie na ołtarzu farmacji. Okłady z mrówek miały łagodzić gorączkę połogową. Nalewką z chrząszczy, którą jednocześnie smarowano się i wypijano, kurowano reumatyzm. Leczniczych właściwości dopatrzono się również w poczciwych biedronkach, z których produkowano kolejną nalewkę, tym razem do leczenia chorób ginekologicznych i serca. A kiedy ktoś zachorował na różę, to musiał nacierać ręce robaczkami świętojańskimi.
Jad skorpiona najdroższym lekiem na świecie
Do dzisiaj owady, stawonogi czy skorupiaki nadal stosuje się w medycynie azjatyckiej. W Chinach dużym wzięciem cieszą się ekstrakty z dżdżownic aplikowane w leczeniu astmy, padaczki i wysokiej gorączki. Powszechnie zażywa się wywar ze skolopendry, który działa przeciwzapalnie i przeciwbólowo. Można też leczyć się ekstraktem z jadu skorpiona, posiadającym właściwości takie, jak specyfik ze skolopendry, a do tego podobno ma działanie przeciwnowotworowe. Jad z gatunku Leiurus quinquestriatus również najdroższym płynem na świecie. Jad tego skorpiona kosztuje 40,96 mln zł za litr.
Z kolei wyciąg z czarnych mrówek chińskich ma poprawiać działanie grasicy, wzmacniając odporność organizmu i pomagać w leczeniu reumatyzmu. Takie preparaty można również kupić przez internet w Polsce. Najczęściej nie są zarejestrowane jako lek lub wyrób medyczny i kosztują nawet kilkaset złotych za niewielkie opakowanie, lecz cieszą się popularnością, nie tylko wśród przebywających w naszym kraju mieszkańców Azji.
Koszenila ze zmielonych owadów
Wszystkim, którzy po przeczytaniu niniejszego tekstu ucieszyli się, że nigdy nie spożyli żadnego owada nieśmiało przypominamy, że powszechnie występujący w żywności ciemnoczerwony barwnik o tajemniczym symbolu E120 to kwas karminowy, inaczej koszenila, otrzymywany z wysuszonych i zmielonych czerwców kaktusowych, owadów żyjących w Meksyku. Kiedyś produkowano go również z czerwców polskich, ale najwyraźniej tak przypadł do gustu naszym przodkom, że populacja rodzimych czerwców wyginęła w XVI wieku. I trudno się dziwić, że „robaki” mogły wyginąć, bo żeby otrzymać kilogram barwnika poświęcić życie musi ponad 150 tys. owadów.
Koszenila to jeden z niewielu rozpuszczalnych w wodzie naturalnych barwników, które nie rozkładają się z upływem czasu. Do tego jest odporna na działanie światła, wysokiej temperatury, utlenianie i często bardziej trwała niż niektóre barwniki syntetyczne. Barwi się nią napoje alkoholowe, sosy, nadzienia do ciast i same ciasta, mięso, jogurty, a także cienie do powiek, tusze do rzęs i szampony. Maksymalne dzienne spożycie koszenili to 5 mg na 1 kg masy ciała. Zanieczyszczenia występujące w ekstrakcie z niej mogą wywołać wstrząs anafilaktyczny i pokrzywkę. Barwnika powinny unikać osoby uczulone na salicylany i chorzy na astmę.
Wszy i pluskwy na czczo
I na koniec coś dla ludzi o mocnych nerwach. Jeszcze w XX wieku w niektórych rejonach wschodniej Europy w roli medykamentów występowały wszy i pluskwy. Dawkowanie było proste: 9 wszy na czczo, a jeśli jednak ktoś koniecznie chciał zjeść śniadanie, to zażywało się trzy razy dziennie po 19 wszy.
Tomasz Wypych
Źródła: T. Brzeziński „Historia Medycyny”, R. Rembieliński „Historia Farmacji”, K. W. Zieliński, H. Zalewska-Jura, „Słownik pochodzenia nazw i określeń medycznych. Antyczne i nowożytne dzieje chorób w ich nazwach ukryte”, G. Weidingier „Tradycyjna medycyna chińska”, N. Aleksandrowna Nowikowa, B. Butzke „Rosyjska medycyna ludowa od A do Z”, A. Chrzanowska „Receptury poleskich znachorek”, L. Wdowiak, P. Wysokiński „Owady jako remedia w polskim lecznictwie ludowym”, Z. E. Sikorski „Chemia żywności”
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Rozmaitości