- Rosja musi przesunąć "granice zagrożeń" jak najdalej, nawet jeśli będą to granice Polski - oświadczył dziś Dmitrij Miedwiediew, były prezydent Federacji Rosyjskiej. Przyboczny Władimira Putina od początku inwazji pełni rolę dyżurnego agresora słownego, atakującego zagranicznych przywódców.
Komentując rocznicę wybuchu pełnoskalowej wojny - bo na Ukrainie konflikt trwa od 2014 roku, czyli nielegalnej aneksji Krymu i zajęcia Donbasu przez Rosjan - były prezydent posłużył się kremlowską nowomową i oskarżeniami.
- Już rok trwa specjalna operacja. Rok, w którym nasi żołnierze przywracają porządek, pokój i sprawiedliwość na naszej ziemi, chronią nasz naród i niszczą korzenie neonazizmu. Są bohaterami. Pomaga im cały kraj, zaopatrując front we wszystko, co niezbędne - napisał w mediach społecznościowych Dmitrij Miedwiediew.
Miedwiediew jak stara płyta. Neonaziści, banderowcy, ludobójstwo, marionetki
Polityk zapewnił rosyjskich odbiorców na Telegramie, że Rosja wygra wojnę, ale wtedy zaczną się problemy. - Zwycięstwo zostanie osiągnięte. Wszyscy chcemy, by zostało osiągnięte jak najszybciej. I ten dzień nadejdzie. Zwrócimy nasze terytoria i niezawodnie ochronimy naszych ludzi, którzy cierpieli w latach ludobójstwa i ostrzału - napisał wiceszef Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. To stała "śpiewka" inicjatorów wojny, którzy posługują się argumentem "ludobójstwa" i cierpieniem rosyjskich obywateli w Donbasie, żeby wytłumaczyć rosyjskiemu narodowi potrzebę interwencji zbrojnej.
W przekonaniu Miedwiediewa konflikt nie toczy Rosja z Ukrainą, a Zachód rękami ukraińskiego rządu z Moskwą. W zawoalowany sposób Rosjanin zagroził śmiercią Wołodymyrowi Zełenskiemu do czasu podjęcia bliżej niesprecyzowanych "negocjacji" pokojowymi. - A decyzji dla kijowskiego reżimu oczywiście nie podejmie jakiś Zełenski, jeśli będzie jeszcze żył, ani jego klika. Decyzje za granicą podejmą ci, w których rękach są dostawy broni do Kijowa i przeznaczenie pieniędzy na wsparcie resztek ukraińskiej gospodarki - wypalił Miedwiediew, mając na myśli administrację USA.
Miedwiediew grozi Polsce
- W pewnym momencie przyparci do muru przez banderowców nowi krwawi chłopcy, nazywający siebie legalnym ukraińskim rządem, ponownie sprowokują światowy konflikt. Nie można sobie na to pozwolić - grzmi. Dlatego tak ważne jest osiągnięcie wszystkich celów specjalnej operacji wojskowej. Trzeba przesunąć granice zagrożeń dla naszego kraju jak najdalej, nawet jeśli będą to granice Polski. Całkowicie zniszczyć neonazizm, żeby nie tracić czasu na polowanie na banderowskich niedobitków w lasach - wymienił Polskę Miedwiediew.
Wiceszef Rady Bezpieczeństwa prognozuje we wpisie, że z Ukrainy zostanie tylko "skrawek" państwa, a pokój nastąpi po jej całkowitym podbiciu.
Antyrosyjskie demonstracje w polskich miastach. Tłumy w Warszawie
GW
Inne tematy w dziale Polityka