Pomysł powstania Bukaresztańskiej Dziewiątki rzucił poprzedni prezydent, Bronisław Komorowski. Samo skonstruowanie, dopracowanie tego formatu jest zasługą Andrzeja Dudy. Ale też trzeba pamiętać, że zupełnie inną melodię politycy PiS i prezydent śpiewali zaraz po wyborze Joe Bidena na prezydenta. Ponad 30 dni Andrzej Duda nie gratulował wyboru. Teraz zachowuje się zupełnie inaczej. Lepiej późno niż wcale. Ale o tym co działo się wcześniej trzeba pamiętać – mówi Salonowi 24 Andrzej Morozowski, dziennikarz i publicysta TVN.
We wtorek wystąpienie Joe Bidena, w środę udział w spotkaniu Bukaresztańskiej Dziewiątki, formatu lansowanego przez obecnego prezydenta, Andrzeja Dudę. Czy można powiedzieć, że jest to sukces rządu Prawa i Sprawiedliwości, czy też jest to sukces Polski pomimo rządów Prawa i Sprawiedliwości?
Andrzej Morozowski: Jak się łatwo domyślić, ja oceniam, że pomimo. To znaczy, bądźmy uczciwi – oczywiście jest to też sukces Prawa i Sprawiedliwości. Ale też zgadzam się z tym, co powiedział kiedyś Radosław Sikorski – polskie władze robią dziś to, co każdy polski rząd w tej sytuacji by robił. Czyli to, co trzeba. I wszyscy ludzie przy zdrowych zmysłach i z instynktem samozachowawczym działaliby tak samo. Bo Rosja może nam zagrozić. Jeśli Ukraina by przegrała, wówczas naszym sąsiadem byłoby to agresywne, brutalne i nieobliczalne państwo, jakim jest Federacja Rosyjska. Tu nie ma dwóch zdań.
Ale też mówiąc o pozytywach, muszę zauważyć też rzeczy zaskakujące, czy też niepokojące. Dla mnie najdziwniejsze było zachowanie Jarosława Kaczyńskiego po przemówieniu Bidena. Czyli to zwrócenie się do Jana Krzysztofa Bieleckiego, że amerykański prezydent „nic nie powiedział”. Dla mnie to jest jawne pokazanie, że tak naprawdę te wszystkie niechęci, jakie Prawo i Sprawiedliwość i szef PiS-u żywił do Bidena od jego wyboru wciąż w Kaczyńskim tkwią. A ta niechęć do Bidena była w przeszłości zauważalna. Był brak gratulacji od polskiego prezydenta po wygranych wyborach, uwagi polityków PiS, że wybory w USA zostały sfałszowane. Pamiętamy to ostentacyjne okazywanie sympatii przegranemu prezydentowi Donaldowi Trumpowi. Jak widać to trwa, Jarosław Kaczyński tę niechęć ze względów strategicznych ukrywa. Ale prywatnie dał jej wyraz. Te słowa „nic nie powiedział” to taka lekceważąca ocena tego wszystkiego, co zrobił Biden. Swoją drogą jestem ciekaw, jakby szczerze prezes odpowiedział na pytanie, czy wizyta prezydenta USA w Kijowie miała jakieś znaczenie. Podejrzewam, że Jarosław Kaczyński by odpowiedział: „no tak, ale tam wszyscy latają, nawet ja tam byłem”.
Czytaj: Echa wystąpienia Bidena. „Nowy sojusz w Europie. I ważny sygnał wobec Rosji”
Jednak nawet Sławomir Sierakowski, którego ciężko posądzić o jakąkolwiek sympatię do obecnego rządu, zauważył w Onecie, że na konferencji bezpieczeństwa w Monachium Bidena nie było. Prezydent USA przyjechał na to na posiedzenie Bukaresztańskiej Dziewiątki, wcześniej odwiedził Kijów. Świadczy to chyba o przeniesieniu środka ciężkości geopolitycznego w Europie.
Przypomnę, że owszem, prezydent Andrzej Duda Bukaresztańską Dziewiątkę sformalizował, ale pomysł jej powstania, stworzenia, rzucił jego poprzednik, prezydent Bronisław Komorowski jeszcze przed wyborami. Ale fakt, samo skonstruowanie, dopracowanie tego formatu jest zasługą Andrzeja Dudy. Ale też trzeba pamiętać, że zupełnie inną melodię politycy PiS i prezydent śpiewali zaraz po wyborze Joe Bidena na prezydenta. Ponad 30 dni Andrzej Duda nie gratulował wyboru. Teraz zachowuje się zupełnie inaczej. To dobrze, bo jak głosi polskie powiedzenie, lepiej późno niż wcale. Ale trzeba o tym wszystkim co działo się wcześniej pamiętać. A to lekceważące „nic nie powiedział” Jarosława Kaczyńskiego, w pewnym sensie zamyka tę historię.
Pan wspomina o niepogratulowaniu Joe Bidenowi. Ale potem prezydent zawetował ustawę o Lex TVN, która była bardzo krytykowana w USA. I tu można mówić chyba o pewnym rozdźwięku w obozie władzy?
Zgadzam się, aczkolwiek nie mogę się oprzeć pewnemu wrażeniu. Nie chcę pana prezydenta obrazić, ale sądzę, że Andrzej Duda jest politykiem, który musi mieć swojego mentora. Przez długi czas był nim Jarosław Kaczyński. Teraz jest to Joe Biden. I z mojego punktu widzenia świetnie sobie Andrzej Duda tego mentora wybrał, a najwyraźniej amerykański prezydent też chce tę rolę pełnić. Co ostatecznie może okazać się korzystne dla Polski.
Rozmawiał Przemysław Harczuk
Czytaj:
Inne tematy w dziale Polityka