Mamy taką władzę, jaką mamy. I przy niej szans na pozyskanie środków z KPO nie ma. Mało tego, zagrożone są także pozostałe środki unijne, które Polska miała uzyskać z wieloletnich ram finansowych, z czego mało kto w tej chwili zdaje sobie sprawę – mówi Salonowi 24 Marek Sawicki, minister rolnictwa w rządzie Donalda Tuska, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Spór o środki z KPO trwa już od wielu miesięcy. Kiedy Pana zdaniem nasz kraj otrzyma te pieniądze?
Marek Sawicki: Od 22 miesięcy mamy niby większość parlamentarną, niby rząd i niby pieniądze. Na razie środków z KPO ma. I powiem szczerze, że ja nie widzę po stronie rządzących realnych starań o to, żeby te środki do Polski trafiły. Można odnieść wrażenie, jakby rządowi nie zależało na pieniądzach, Polakach, inwestycjach w naszym kraju. Oni to sobie ułożyli jako jeden z elementów prowadzenia najbliższej kampanii wyborczej. I drwią z Polaków. A także z całego parlamentu, bo opozycja próbowała umożliwić pozyskanie tych pieniędzy zgodnie z kolejnymi obietnicami PiS, że coś jest uzgodnione. A tu się okazuje, że Trójkąt Bermudzki – Morawiecki, Ziobro, Duda – utopił Jarosława Kaczyńskiego. Bo prezes nawet nie jest w stanie z tej sytuacji się wygramolić. Wygląda to tak, że pieniędzy z Unii nie będzie. A sprawa będzie wykorzystywana przez PiS w kampanii wyborczej.
Polecamy: Były minister obrony zdenerwowany zakupami broni przez MON. Mówi o lekkomyślności
Raczej chyba trudno w kampanii wyborczej chwalić się tym, że nie dostało się miliardów z unijnej kasy. A politycy Solidarnej Polski akurat krytykują rząd nie za brak starań o pieniądze z KPO, ale o to, że zbyt się stara, że daje się Brukseli rozgrywać, a Unia miesza się w nasze sprawy, a nie powinna. I że rząd niepotrzebnie ulega żądaniom Brukseli, która środków dać nam nie zamierza?
No i to potwierdza moje słowa – na bazie antyunijnej retoryki pojawiają się różnego rodzaju pogłoski. Rozmaite tezy, wokół których będziemy toczyć kampanię wyborczą. I chcę powiedzieć, że w 100 proc. ma rację Zbigniew Ziobro, mówiąc, że spośród wszystkich ekip po 2004 roku to obecny rząd jest najbardziej profederalistyczny. Zgodził się na wspólne podatki, współodpowiedzialność finansową, uwspólnotowienie długu. Mało tego, w 2006 roku Kaczyński zgodził się na opłaty ETS, to jest także forma europejskiego podatku. To tak w kwestii jednego państwa europejskiego. Z drugiej strony rację ma premier Mateusz Morawiecki, który mówi, że polski wymiar sprawiedliwości ze Zbigniewem Ziobro jest w stanie półzapaści, a kolejna nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym jeszcze ten stan pogłębia. A gdyby Pan Prezydent ustawę o zmianie SN podpisał, to mielibyśmy całkowicie sparaliżowany Naczelny Sąd Administracyjny. Więc mamy taką władzę, jaką mamy. I przy niej szans na pozyskanie środków z KPO nie ma. Mało tego, zagrożone są także pozostałe środki unijne, które Polska miała uzyskać z wieloletnich ram finansowych, o czym mało kto w tej chwili mówi.
Opozycja krytykuje, co jest jej prawem, ale jest pytanie o alternatywę, jaką zamierza przedstawić. Wiemy, że wspólnej listy opozycji najprawdopodobniej nie będzie. Jedni są zawiedzeni, inni chwalą, twierdzą, że właśnie to dobrze, bo ugrupowania opozycyjne są zbyt zróżnicowane. Jaki macie pomysł na dokonanie pozytywnych zmian w Polsce?
Jak najszybciej odsunąć ten rząd od władzy. Ale nie zrobi się tego koncepcją antyPiS-u, jednego bloku wyborczego ugrupowań, których jedynym spoiwem jest niechęć do rządzących. Można to zrobić koncepcją rzeczywiście wspólnej listy spraw do załatwienia. Projektów najpilniejszych zmian, które należy przeprowadzić w pierwsze 100 dni po odsunięciu obecnego rządu od władzy i zmian długoterminowych, przewidzianych na całą czteroletnią kadencję. I taką wspólną listę spraw my już opracowujemy.
Dobrze, to jakie są Pana zdaniem najważniejsze rzeczy do zrealizowania w Polsce w tym momencie?
Powtarzamy niezmiennie: kluczowe jest przywrócenie praworządności i poszanowania konstytucji. Wzmocnienie naszego zakotwiczenia w Unii Europejskiej, co jest w tej chwili zagrożone przez ziobrystów i PiS. Zakotwiczenia mądrego, uwzględniającego polskie interesy. Oczywiście także silniejsze umocowanie w strukturach NATO, ale to na szczęście się dzieje. I po trzecie, kwestie, które podnosimy, to uczciwa Polska. Państwo, które da przedsiębiorcom i pracującym szansę na to, żeby jeśli pracują ponad miarę, ponad etat, to robili to dla siebie, dla swoich rodzin. Chodzi o zwolnienie nadgodzin, czy drugiego etatu z opłat podatkowych, składkowych, etc.
Kolejna rzecz to program „Własny Kąt”. Wsparcie powinien uzyskać każdy młody człowiek, który chce budować dom czy kupować pierwsze mieszkanie. Dostanie on 100 tysięcy złotych wkładu własnego, niezależnie od tego, czy mieszka w Warszawie, czy w gminie Repki. Dalej, kredyt hipoteczny na 20 lat, z oprocentowaniem 1,5 proc. A nie jak jest dziś 2 proc., na dziesięć lat, przyznany w nie wiadomo do końca jakim trybie. Istotnym projektem jest emerytura wdowia. Chodzi o to, że każdy emeryt na swoje świadczenie zapracował. Płacił przez wiele lat składki. I jeśli jedno ze współmałżonków umrze, a są na minimalnej emeryturze, to dziś to, które przeżyje zostanie w warunkach wręcz głodowych. Tak nie może być w XXI wieku. I emerytura wdowia rozwiąże ten problem. Wdowiec, lub wdowa otrzyma świadczenie po zmarłym współmałżonku.
Wreszcie kwestia energii odnawialnej. Tu konieczne jest uruchomienie samorządowych, autonomicznych linii energetycznych. I samorządowych, lokalnych wspólnot energetycznych, w których będzie pełne zbilansowanie potrzeb. Pokrycie ich odnawialnymi źródłami energii, bo one są dziś dużo tańsze od konwencjonalnych, Powiedzmy sobie szczerze, jeśli w tej kwestii nie nastąpią radykalne zmiany, to z uwagi na wysoką emisyjność polska gospodarka będzie się wlokła w ogonie gospodarek świata.
Komisja Europejska uderza w Polskę pozwem do TSUE
Ekonomista o opinii TSUE. „Zmiana drastyczna, banki mają powód do niepokoju”
Inne tematy w dziale Polityka