Raczej bym wykluczał, że jest to efekt pozaziemskiej ingerencji. Jest inna teoria. Otóż być może któreś z ziemskich mocarstw lub „państw bandyckich” opanowało technikę antygrawitacji lub jakiś inny napęd. Jeżeli tak jest, to niech Bóg ma nas w swojej opiece – mówi Salonowi 24 Robert Bernatowicz. Dziennikarz, prezes Fundacji Nautilus, która jako jedyna w Polsce organizacja pozarządowa zajmuje się tematem UFO.
Ostatnio mieliśmy do czynienia z tajemniczymi zjawiskami nad Stanami Zjednoczonymi i Kanadą, zestrzelono niezidentyfikowane obiekty latające. Pojawiają się bardzo różne informacje. O obiektach szpiegowskich, niewiadomego pochodzenia. Nie brak też teorii spiskowych, pojawiły się nawet twierdzenia o UFO. Jak Pan ocenia te doniesienia?
Robert Bernatowicz: Te incydenty, które miały miejsce teraz, czyli cztery zestrzelenia niezidentyfikowanych obiektów latających nad terenem Stanów Zjednoczonych są bez precedensu. Dosłownie chwilę temu czytałem, że grupa senatorów z Virginii, zgłosiła się z apelem do prezydenta Joe Bidena z prośbą o wyjaśnienie, co lata nad ich głowami. - Amerykanie mają kłopoty z zaśnięciem nocy - tak powiedzieli ci senatorowie. To pokazuje, że w USA powoli zaczyna się przez te wydarzenia prawdziwa paranoja.
Nadchodzi punkt zwrotny wojny. USA doradzają Ukrainie odpuszczenie Bachmutu
Skąd tak wiele wątpliwości wokół tematu?
Politycy w USA nie wiedzą jak do tematu podejść. To, co zostało zestrzelone było co najmniej dziwne. Nie miało skrzydeł, nie przypominało balona, nie miało żadnych wystających elementów wskazujących na napęd. Poruszało się wolno. Co więcej, nie dało się tak łatwo zestrzelić. Już wiemy, że atak na jeden z tych obiektów przeprowadził samolot F-16 przy pomocy pocisku bliskiego zasięgu, który ma bardzo dobry układ sensorów termicznych. Powinien trafić bez problemu. Nie trafił.
Dopiero drugi pocisk rozwalił ten obiekt na kawałki, co by oznaczało, że albo ten obiekt miał jakieś urządzenia, które zakłócały namierzanie tego obiektu przez pocisk, albo po prostu był zbyt mały. Jest taka możliwość, bo jak określił jeden z urzędników Pentagonu jeden z obiektów miał wielkość małego samochodu. Powiem szczerze - śledziłem wiele wydarzeń, również ciekawych z publikowaniem przez Pentagon raportu o UFO, ale czegoś takiego nie widziałem.
Premier Kanady Justin Trudeau powiedział, że wszystkie te cztery incydenty są wyraźnie ze sobą jakoś połączone. Trudno odmówić mu racji, bo wszystkie zdarzenia miały mniejsze na przestrzeni kilku dni. Obiekty poruszały się bardzo wysoko, około 10-12 kilometrów nad powierzchnią Ziemi. To jest poza zasięgiem konwencjonalnych dronów.
Ale na takiej wysokości mogą poruszać się balony, a właśnie z balonami szpiegowskimi mieliśmy mieć do czynienia?
Faktycznie, tylko balony mogą poruszać się na takiej wysokości. Ale wypowiedzi przedstawicieli amerykańskiej administracji są zastanawiające, gdyż jednoznacznie zaprzeczają one temu, by były to balony. Powiedział to oficjalnie szef obrony powietrznej USA. Stąd mówi się nie o balonach, ale o niezidentyfikowanych obiektach. Nie wiemy, co tak naprawdę zostało zestrzelone. Szczątków nie ma, więc trudno jest określić, co to było. Nie wiadomo na ile szczątków to coś się rozpadło. Jest to tak zastanawiająca rzecz, że nawet trudno to rozsądnie skomentować.
Mnożą się historie spiskowe, nawet o jakiejś pozaziemskiej cywilizacji?
Niektórzy amerykańscy urzędnicy nie wykluczają, że były tu to istoty pozaziemskie. Była taka sytuacja, że szef Departamentu Obrony zapytany o to, czy wyklucza możliwość, że za tymi obiektami kryje się obca cywilizacja odparł, że żadnej możliwości wykluczyć nie można. W efekcie cała Ameryka patrzy dziś w niebo i szuka UFO. No to takiej historii ja jeszcze nie pamiętam. Historia z tymi zastrzelonymi obiektami jest coraz ciekawsza.
Z czym w takim razie mieliśmy do czynienia?
Gdybym miał obstawiać, to raczej bym wykluczał, że jest to efekt pozaziemskiej ingerencji. Natomiast jest inna teoria. Otóż być może któreś z ziemskich mocarstw lub tzw. „państw bandyckich” opanowało technikę antygrawitacji lub jakiś inny napęd. Jeżeli tak jest, to niech Bóg ma nas w swojej opiece.
Dlaczego?
Technika antygrawitacji prędzej czy później zostanie opanowana. Jeżeli się okaże, że udało się to już któremuś mocarstwu, to armia tego państwa zyskuje potężną broń. Kto mógł skonstruować takie super drony? Chiny, Rosja, albo powiedzmy Korea Północna, ale możliwości jest więcej. Takie państwo może mieć nowy środek przenoszenia ładunków jądrowych, bomb biologicznych czy wszelkich innych. W praktyce oznaczałoby to, że mogą rzucić bombę atomową na Warszawę czy Kraków z drugiego końca naszej kuli ziemskiej w dowolnym momencie, a my będziemy bezradni. Nie jest to zachęcająca perspektywa.
SpaceX ograniczył Ukraińcom usługę Starlink. Nie spodziewał się, że tak ją wykorzystają
Serial „The Last of Us” przeraził widzów. Cordyceps zamieni nas w zombie?
Inne tematy w dziale Technologie