Żadna siła polityczna nie chce rozgościć się na żyznych i przepastnych terenach na lewo od PiS-u? fot. Jacek Halicki - Own work, CC BY-SA 4.0
Żadna siła polityczna nie chce rozgościć się na żyznych i przepastnych terenach na lewo od PiS-u? fot. Jacek Halicki - Own work, CC BY-SA 4.0

Czego nie widzą polscy politycy?

Rafał Woś Rafał Woś Rafał Woś Obserwuj temat Obserwuj notkę 80
Od lat nie potrafię zrozumieć jednego: dlaczego żadna siła polityczna nie chce rozgościć się na żyznych i przepastnych terenach na lewo od PiS-u?

Krótkowzroczność opozycji

KO uważa, że to za daleko. Hołownia nie wie nawet pewnie, że takie ziemie istnieją. PSLowi brak odwagi i rozmachu, żeby je ogarnąć wzrokiem. Konfederacja i Porozumienie uważają, że te tereny należy otoczyć drutem kolczastym, bo są skażone szkodliwym populizmem. AgroUnia czasem coś rozumie. By zaraz potem pokazać, że jednak nie rozumie nic. A Lewica? Lewica jest przekonana, że te ziemie to ich - utracone niegdyś - rodowe latyfundia. I chętnie obejmie je znów w posiadanie. Tylko, że najpierw musi wszystko tam wykarczować i oznaczyć teren swoimi ukochanymi tęczowymi flagami. A jeśli tamtejsi mieszkańcy nie bardzo tego pragną? Tym gorzej dla nich. Czas żeby się wreszcie pogodzili z żelazną logiką postępu.

I nikt. Nikt od lat nie umie zrobić PiS-owi konkurencji w temacie sprawiedliwości społecznej, równości ekonomicznej i państwa dobrobytu, które się sensownie wtrąca w realny kapitalizm. 

Wyobraźmy sobie, że polityka polega na zasiewaniu i zbieraniu polonów. Wygrywa oczywiście ten, kto na koniec żniw (dzień wyborów) będzie miał najbardziej pełne magazyny. W grze udział biorą gospodarze o różnym potencjale. Są wielcy latyfundyści (PiS i KO), są hreczkosieje (uboga zaściankowa szlachta, która sama gospodarzy na swojej roli) i jest „gołota”, która nie ma nic prócz planów.  

Na dziewięć miesięcy przed żniwami wśród drobnicy zaczynają się kluczowe alianse i przetasowania. Jedni już się wcześniej opowiedzieli, wyspecjalizowali i zdeklarowali. Tak jak Lewica, która głosi, że wprawdzie do wyborów idzie samodzielnie, ale po wyborach na pewno utworzy koalicję z KO. Inni jednoczą siły właśnie teraz. Ruch Hołowni jest po słowie z PSLem. A Agrounia zwiera szyki z tym, co pozostało z Porozumienia Jarosława Gowina. 

Tak tracą swoją szansę partie opozycyjne

Warto jednak zwrócić uwagę, że odbywa się to wszystko - by tak rzec - w jednym i tym samym wydeptanym klepisku. To znaczy na polu takiego bądź innego, ale jednak antyPiSizmu. Hołownia to antyPiSowiec zaprogramowany na kontakt z wyborcą młodszym, socialmediowym, YouTubowym, odrobinę katalicyzującym (ale OCZYWIŚCIE w wersji tzw. Kościoła Otwartego) i aspirującym do umiarkowanie liberalnej obyczajowo europejskiej konserwatywnej społecznie „normalności”. PSL to to coś podobnego minus młodzieżowość. 

Agrounia twierdzi, że PiS-u nienawidzi, bo zdradził polskiego rolnika. O jakiego rolnika chodzi? Czy tego drobnego i ledwo wiążącego koniec z końcem i po uszy zadłużonego? Czy raczej takiego wielkiego kilkusethektarowa przypominającego bardziej korporację niż jednoosobową działalność gospodarczą? Tego tak do końca nie wiadomo. 

Porozumienie to byli koalicjanci PiSu (a właściwie to, co z nich pozostało) wyrzuceni ze Zjednoczonej Prawicy za próbę odwrócenia sojuszy i przejścia na stronę antyPiSu w czasie kryzysu państwa związanego z pandemią covid-19. Dziś przekonują wszystkich, że przez tych sześć lat w rządzie „głosowali, ale się nie cieszyli” - a tak właściwie to uprawiali tam głównie wallenrodyzm i ratowali przed PiSowską szarańczą, co tylko się dało. Głównie interesy przedsiębiorczych Polaków. Których - oczywiście - zdradził PiS.

Te ostatni postulat jest jednocześnie pierwszym przykazaniem Konfederacji. Do którego Mentzen i spółka dorzucają trochę krytyki Unii Europejskiej i liberalno-lewackiego wzmożenia obyczajowego. Bo na tych polach - powiada Konfa - PiS zdradził i zawiódł. 

Lewica? Ta miała by największe szanse uciec z tej ziemi jałowej. Przynajmniej teoretycznie. Mówią więc często, że PiS zdradził. Pracowników, nauczycieli, urzędników. Ale na tym polu ich wiarygodność jest dość ograniczona. Bo sami nie mają tu wielkich osiągnięć. I też - Bogiem a prawdą - wyborca do którego apeluje lewica też się tymi sprawami lewicowości ekonomicznej interesuje „o tyle, o ile”. Bo wyborca, którego obstawia dziś lewica, to raczej inteligent z klasy średniej lubiący równość i sprawiedliwość społeczną jedynie w niewielkich dawkach. Najlepiej w gazecie albo telewizji. Ale nie u siebie pod nosem. Od lat jest więc elektorat Lewicy przerażony tym, że w wyniku PiSowskiego podnoszenia płacy minimalnej i innych polityk socjalnych lud się poczuł za bardzo u siebie. I nie chce już się kłaniać klasie średniej w pas. Kiedyś nauczyciel dyplomowany zarabiał 140 proc. tego, co robol na minimalnej. A teraz już tylko 40 proc. Dla równości to dobrze. Ale dla poczucia wyższości inteligenta wobec robotnika oczywiście źle. W tej schizofrenicznej sytuacji nic dziwnego, że Lewica ucieka w bezpieczne sprawy obyczajowe. I w antyPiSizm oczywiście. Tu może straszyć i nienawidzieć bez hamulców. Lewica wie o tym doskonale, bo wielokrotnie zarzucała ten model robienia polityki wszelkiej maści faszystom czy populistom. Sami oczywiście robią to samo. Zanim powiedział czego chcą, straszą PiSem. Bo „LGBT”, bo Czarnek, bo Ordo Iuris. A im bardziej wrogiem jest PiS, tym mniej w Lewicy lewicowości. A więcej liberalizmu. Tak to działa. 

Wciąż to samo

Wszyscy więc drepczą w jednym i tym samym miejscu. Biją się, wadzą i dzielą na mapach dawno wyjałowione ziemie antyPiSizmu. Kompletnie nie dostrzegając, że jest tyle wolnych i leżących odłogiem areałów na lewo od PiSu. Tam gdzie wyrosnąć może sprawiedliwość społeczna, równość ekonomiczna i państwo dobrobytu, które się wtrąca w kapitalizm. Ale to musi się odbywać z uwzględnieniem realiów. A więc tego, co się na tym polu udało w ostatnich latach osiągnąć. A więc bez automatycznego antyPiSizmu. Który niestety dla opozycji stał się już odruchem. 

I tak już chyba będzie do wyborów. Może potem coś się zmieni. Może. 

Czytaj dalej:

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj80 Obserwuj notkę
Rafał Woś
Dziennikarz Salon24 Rafał Woś
Nowości od autora

Komentarze

Pokaż komentarze (80)

Inne tematy w dziale Polityka