W latach 90. rozśmieszały mnie rozmowy polskich dziennikarzy z różnymi postaciami z całego świata, kiedy niemal zmuszali do składnaia deklaracji, dlaczego im się Polska podoba. Szewach Weiss mówił to sam od siebie i nie była to kokieteria. Ten jego związek z Polską był niesamowicie głęboki, wielu Polakom bym życzył, by kiedykolwiek mieli choćby zbliżony. Straciliśmy przyjaciela – mówi Salonowi 24 Mirosław Skowron, publicysta Polskiego Radia 24.
Umarł były ambasador Izraela w Polsce Szewach Weiss. Jak wspomina Pan tę postać?
Mirosław Skowron: Nie mam wątpliwości, że był to wybitny polityk i uczciwy człowiek, potrafiący spojrzeć z dystansem na stosunki polsko-żydowskie, nie podchodzący do tego pod wpływem stereotypów i uprzedzeń. Rozmawiałem z nim zapewne kilkadziesiąt razy i prawie za każdym razem schodziliśmy na jakąś dygresję, która trwała dłużej niż sama rozmowa.
Był człowiekiem bardzo ciekawym innych poglądów, a także tego co myślą „młodzi Polacy”, choć z czasem coraz trudniej było mi już grać rolę „młodego”. Kiedyś zapytałem go o te silne, negatywne stereotypy na temat Polaków w Izraelu i odparł, że być może jemu łatwiej „kochać Polskę”, bo jego samego i jego rodzinę uratowali przed Niemcami Polacy. W latach 90 zawsze rozśmieszały mnie rozmowy polskich dziennikarzy z różnymi postaciami z całego świata, kiedy niemal zmuszali tych ludzi do deklaracji, dlaczego im się Polska podoba i dlaczego Polskę kochają.
W przypadku Weissa, mówił to sam z siebie i nie było w tym kokieterii. Ten jego związek z Polską był niesamowicie głęboki, wielu Polakom bym życzył, by kiedykolwiek mieli choćby zbliżony. W Polsce często nie zdawaliśmy sobie nawet sprawy z tego, jak istotna była to postać i jak nie wykorzystaliśmy tego, że mieliśmy takiego przyjaciela.
Nie żyje Szewach Weiss. Były ambasador Izraela w Polsce miał 87 lat
Jak Szewach Weiss wpłynął na relacje Polski i Izraela będąc ambasadorem w naszym kraju?
Jednoznacznie pozytywnie. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, to radzę porównać sobie aktywność albo jej brak u wielu innych ambasadorów Izraela. I to, jak na te relacje wpływali i w którym kierunku szły. Wiem, że spotykał się też z krytyką na temat niektórych swoich stanowisk, np. w kwestii mienia pożydowskiego i zadośćuczynienia, albo pamiętnej nowelizacji ustawy o IPN. Wszystkim tym, którzy go krytykowali przypomnę, że jednak mówimy o kimś, kto był byłym ambasadorem Izraela w Polsce, a nie odwrotnie.
Był politykiem izraelskim, nie polskim. Dziwne by było, gdyby zajmował za każdym razem stanowisko zgodne z linią polskiego rządu. Sam jestem polskim publicystą, a nowelizację ustawy o IPN uważałem za idiotyzm. I wszystkim tym, którzy go krytykowali radzę zastanowić się, czy jeszcze kiedyś doczekamy nie tylko w izraelskiej polityce kogoś, kto do Polski będzie miał takie podejście i żywił uczucia, jakie miał do nas Szewach Weiss.
Szewach Weiss występował często jako publicysta, co ciekawe nie bał się rozmawiać z mediami także prawicowymi. Ostro zaprzeczał oskarżeniom Polski o udział w Holokauście. Samemu będąc ocalonym z Holokaustu?
Nie tylko nie bał się rozmawiać, ale był regularnym publicystą „Do Rzeczy” i „Uważam Rze” w czasach, w których „Warszawce” nie wypadało nawet zauważać, że takie tytuły istnieją. Co ciekawe publikując tam podkreślał, że zawsze był i pozostał człowiekiem lewicy. W Polsce często szufladkuje się jednak ludzi przez to, jakie stanowisko zajmują w konkretnej sprawie. Stąd wielu dziwiło, że Szewach Weiss potępił Niemcy za próby przerzucania z siebie winy za Holocaust na inne narody. Krytykował ich za „szukanie wspólników do winy” i za świadome manipulowanie historią.
W jego oczach, ocalonego z Holocaustu, to, co pojawiało się w niemieckich mediach, to nie były „pomyłki” lub „błędy językowe”. Z podobnie silną reakcją na kłamstwa też ocalonego z Holocaustu spotkałem się chyba tylko jeszcze raz, w przypadku żyjącego dziś w USA pisarza Henryka Grynberga. On i jego matka zostali ocaleni przez Polaków, ale już jego ojciec został zamordowany przez polskich chłopów, a on sam został wygnany z PRL w 1968 roku. Miał wszelkie podstawy by w obronie Polski nie stawać. A jednak kiedy noblista Ellie Wiesel użył głupiego sformułowania o tym, że obozy śmierci nie powstały na terenie Polski przypadkiem, ale „ze względu na skalę antysemityzmu” Grynberg ruszył z publicystyczną furią na człowieka, który w Stanach był traktowany jak święta krowa. I on i Szewach Weiss, mając swoje doświadczenia, uważali, że robienie z Polaków największych antysemitów i zrównywanie z Niemcami jest karygodne.
Dziś klasa polityczna w Izraelu prezentuje nieco inne poglądy. Często padają bardzo ostre oskarżenia w kierunku Polski. To Weiss był zbyt łagodny w naszej ocenie, czy może obecna polityka izraelska się uskrajniła, a może po prostu uległa obniżeniu standardów, typowemu dla klas politycznych na całym świecie?
To, na co cierpi polityka w Izraelu jest chorobą polityki w wielu krajach. Nie ma dziś już zbyt wielu postaci, które miałyby w ogóle szanse być traktowane w kategoriach męża stanu. Polityka coraz częściej jest miejscem dla miernot albo "atencjuszy". Weiss był jednak szefem Knesetu w czasach, w których wybory w Izraelu nie zdarzały się raz na rok, jak dziś. Był istotnym politykiem w czasach, w których politycy w Izraelu byli też o kilka poziomów wyżej niż ci, którzy rządzą obecnie.
Śmierć Szewacha Weissa. Tak pożegnał go Morawiecki
Patriarcha Sawa napisał do Cyryla. "Skandal! Powinny wkroczyć polskie służby"
Inne tematy w dziale Społeczeństwo