Szewach Weiss miał 87 lat. Fot. Twitter/@wojciechce
Szewach Weiss miał 87 lat. Fot. Twitter/@wojciechce

"Nie zdajemy sobie sprawy, jakiego straciliśmy przyjaciela”. Publicysta wspomina Weissa

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 106
W latach 90. rozśmieszały mnie rozmowy polskich dziennikarzy z różnymi postaciami z całego świata, kiedy niemal zmuszali do składnaia deklaracji, dlaczego im się Polska podoba. Szewach Weiss mówił to sam od siebie i nie była to kokieteria. Ten jego związek z Polską był niesamowicie głęboki, wielu Polakom bym życzył, by kiedykolwiek mieli choćby zbliżony. Straciliśmy przyjaciela – mówi Salonowi 24 Mirosław Skowron, publicysta Polskiego Radia 24.

Umarł były ambasador Izraela w Polsce Szewach Weiss. Jak wspomina Pan tę postać?

Mirosław Skowron:
Nie mam wątpliwości, że był to wybitny polityk i uczciwy człowiek, potrafiący spojrzeć z dystansem na stosunki polsko-żydowskie, nie podchodzący do tego pod wpływem stereotypów i uprzedzeń. Rozmawiałem z nim zapewne kilkadziesiąt razy i prawie za każdym razem schodziliśmy na jakąś dygresję, która trwała dłużej niż sama rozmowa.

Był człowiekiem bardzo ciekawym innych poglądów, a także tego co myślą „młodzi Polacy”, choć z czasem coraz trudniej było mi już grać rolę „młodego”. Kiedyś zapytałem go o te silne, negatywne stereotypy na temat Polaków w Izraelu i odparł, że być może jemu łatwiej „kochać Polskę”, bo jego samego i jego rodzinę uratowali przed Niemcami Polacy. W latach 90 zawsze rozśmieszały mnie rozmowy polskich dziennikarzy z różnymi postaciami z całego świata, kiedy niemal zmuszali tych ludzi do deklaracji, dlaczego im się Polska podoba i dlaczego Polskę kochają.

W przypadku Weissa, mówił to sam z siebie i nie było w tym kokieterii. Ten jego związek z Polską był niesamowicie głęboki, wielu Polakom bym życzył, by kiedykolwiek mieli choćby zbliżony. W Polsce często nie zdawaliśmy sobie nawet sprawy z tego, jak istotna była to postać i jak nie wykorzystaliśmy tego, że mieliśmy takiego przyjaciela.

Nie żyje Szewach Weiss. Były ambasador Izraela w Polsce miał 87 lat

Jak Szewach Weiss wpłynął na relacje Polski i Izraela będąc ambasadorem w naszym kraju?

Jednoznacznie pozytywnie. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, to radzę porównać sobie aktywność albo jej brak u wielu innych ambasadorów Izraela. I to, jak na te relacje wpływali i w którym kierunku szły. Wiem, że spotykał się też z krytyką na temat niektórych swoich stanowisk, np. w kwestii mienia pożydowskiego i zadośćuczynienia, albo pamiętnej nowelizacji ustawy o IPN. Wszystkim tym, którzy go krytykowali przypomnę, że jednak mówimy o kimś, kto był byłym ambasadorem Izraela w Polsce, a nie odwrotnie.

Był politykiem izraelskim, nie polskim. Dziwne by było, gdyby zajmował za każdym razem stanowisko zgodne z linią polskiego rządu. Sam jestem polskim publicystą, a nowelizację ustawy o IPN uważałem za idiotyzm. I wszystkim tym, którzy go krytykowali radzę zastanowić się, czy jeszcze kiedyś doczekamy nie tylko w izraelskiej polityce kogoś, kto do Polski będzie miał takie podejście i żywił uczucia, jakie miał do nas Szewach Weiss.

Szewach Weiss występował często jako publicysta, co ciekawe nie bał się rozmawiać z mediami także prawicowymi. Ostro zaprzeczał oskarżeniom Polski o udział w Holokauście. Samemu będąc ocalonym z Holokaustu?

Nie tylko nie bał się rozmawiać, ale był regularnym publicystą „Do Rzeczy” i „Uważam Rze” w czasach, w których „Warszawce” nie wypadało nawet zauważać, że takie tytuły istnieją. Co ciekawe  publikując tam podkreślał, że zawsze był i pozostał człowiekiem lewicy. W Polsce często szufladkuje się jednak ludzi przez to, jakie stanowisko zajmują w konkretnej sprawie. Stąd wielu dziwiło, że Szewach Weiss potępił Niemcy za próby przerzucania z siebie winy za Holocaust na inne narody. Krytykował ich za „szukanie wspólników do winy” i za świadome manipulowanie historią.

W jego oczach, ocalonego z Holocaustu, to, co pojawiało się w niemieckich mediach, to nie były „pomyłki” lub „błędy językowe”. Z podobnie silną reakcją na kłamstwa też ocalonego z Holocaustu spotkałem się chyba tylko jeszcze raz, w przypadku żyjącego dziś w USA pisarza Henryka Grynberga. On i jego matka zostali ocaleni przez Polaków, ale już jego ojciec został zamordowany przez polskich chłopów, a on sam został wygnany z PRL w 1968 roku. Miał wszelkie podstawy by w obronie Polski nie stawać. A jednak kiedy noblista Ellie Wiesel użył głupiego sformułowania o tym, że obozy śmierci nie powstały na terenie Polski przypadkiem, ale „ze względu na skalę antysemityzmu” Grynberg ruszył z publicystyczną furią na człowieka, który w Stanach był traktowany jak święta krowa. I on i Szewach Weiss, mając swoje doświadczenia, uważali, że robienie z Polaków największych antysemitów i zrównywanie z Niemcami jest karygodne.

Dziś klasa polityczna w Izraelu prezentuje nieco inne poglądy. Często padają bardzo ostre oskarżenia w kierunku Polski. To Weiss był zbyt łagodny w naszej ocenie, czy może obecna polityka izraelska się uskrajniła, a może po prostu uległa obniżeniu standardów, typowemu dla klas politycznych na całym świecie?

To, na co cierpi polityka w Izraelu jest chorobą polityki w wielu krajach. Nie ma dziś już zbyt wielu postaci, które miałyby w ogóle szanse być traktowane w kategoriach męża stanu. Polityka coraz częściej jest miejscem dla miernot albo "atencjuszy". Weiss był jednak szefem Knesetu w czasach, w których wybory w Izraelu nie zdarzały się raz na rok, jak dziś. Był istotnym politykiem w czasach, w których politycy w Izraelu byli też o kilka poziomów wyżej niż ci, którzy rządzą obecnie. 

Śmierć Szewacha Weissa. Tak pożegnał go Morawiecki
Patriarcha Sawa napisał do Cyryla. "Skandal! Powinny wkroczyć polskie służby"





Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj106 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (106)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo