Chiński balon szpiegował amerykańską przestrzeń powietrzną i został zauważony przez administrację USA. Obiekt jest śledzony przez jeden z samolotów wojskowych. Amerykanie nie kryją zaskoczenia, tym bardziej, że w najbliższych dniach do Pekinu uda się sekretarz ds. bezpieczeństwa Antony Blinken.
Rząd USA śledzi balon od kilku dni, gdy przelatywał nad północnymi Stanami Zjednoczonymi. - Podróżował na wysokości znacznie powyżej komercyjnego ruchu lotniczego i nie stanowi militarnego lub fizycznego zagrożenia dla ludzi na ziemi - komentował dla CNN Patrick Ryder, rzecznik Pentagonu. Administracja Stanów Zjednoczonych nie ma wątpliwości, że chiński balon ma na celu działanie szpiegowskie.
Szpiegowski balon
- Jesteśmy pewni, że ten balon obserwacyjny na dużej wysokości należy do Chin. Balon kierowany jest w interesujące wywiadowczo miejsca. Źródła CNN twierdzą, że takie rozwiązanie przynosi korzyści dla szpiegującego, choć o ograniczonej wartości.
- Śledzimy też, jakie zdolności może mieć w zdobywaniu informacji i kontynuujemy monitorowanie balonu, gdy znajdował się nad kontynentalnymi Stanami Zjednoczonymi - podaje cytowany anonimowo urzędnik. Balon śledzony jest przez samolot wojskowy, ale według agencji Reuters, niektórzy eksperci doradzali zestrzelenie chińskiego obiektu, gdy znajdował się nad Montaną. W grę wchodziłoby wówczas myśliwców F-22. Pomysł porzucono ze względów bezpieczeństwa.
Kanada też obserwuje balon
Większość chińskich mediów państwowych nie relacjonuje informacji o balonie, poza tabloidem "Global Times", który przytoczył doniesienia zachodnich mediów o incydencie - w tym z CNN - tylko po to, aby oskarżyć USA o wzrost napięcia. Niedawno Joe Biden ogłosił Chiny "wyzwaniem" dla bezpieczeństwa euroatlantyckiego. Za kilka dni sekretarz ds. bezpieczeństwa Anthony Blinken ma wybrać się do Pekinu, by rozmawiać z przedstawicielami chińskich władz. Ruchy balonu śledzą nie tylko Amerykanie, ale i Kanadyjczycy.
GW
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka