Były prezydent Ukrainy, Wiktor Juszczenko, w wywiadzie dla portalu gordonua.com powiedział, że Rosjanie zabili prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego. Jego zdaniem Polacy nie doceniali własnego prezydenta, który patrzył w przyszłość i stawiał na narody Europy środkowo-wschodniej.
Juszczenko: Rosjanie zabili Lecha Kaczyńskiego
W wywiadzie dla portalu gordonua.com, Wiktor Juszczenko przypomniał wizytę prezydentów w 2008 roku w Gruzji. W niemałym stopniu przyczyniła się ona do zahamowania rosyjskiej agresji w regionie. To wówczas prezydent Polski Lech Kaczyński w stolicy Gruzji, Tibilisi, wziął udział w wiecu poparcia Gruzinów wraz z prezydentami Litwy, Estonii, Ukrainy i premierem Łotwy.
Polecamy:
– „Czterech prezydentów stanie przed parlamentem, jedzie rosyjski sprzęt, co nam zrobią?” - wiele razy tak mówiliśmy – wspomina Juszczenko. Dodał, że Gruzinom „nie zależało na słowach”. – Czekali, aż staniemy na podium, przytulimy Saakaszwilego, organizatorów i powiemy, że jesteśmy razem – mówił Juszczenko.
Dziennikarz zapytał byłego prezydenta Ukrainy, czy jego zdaniem Rosjanie zabili Lecha Kaczyńskiego. Juszczenko bez wahania odpowiedział, że„jest o tym przekonany”.
Zobacz:
"Polacy go nie docenili"
– Myślę, że Polacy go nie docenili. Był bystrym prezydentem, który zawsze patrzył w przyszłość. Nie pamiętam, ile razy się z nim spotykaliśmy. Na pewno więcej niż trzydzieści – wspominał Lecha Kaczyńskiego.
Prezydent Rzeczpospolitej rozmowy o geostrategii rozpoczynał od „arytmetyki”, liczył na narody Europy Środkowo-Wschodniej. – 80-90 mln ludzi to głos w Europie, który może przynieść współczesną, nowoczesną, demokratyczną politykę. Powinniśmy być w Europie – Juszczenko przywołał słowa Lecha Kaczyńskiego.
Zełenski i Sadowy o Smoleńsku
W marcu 2022 roku prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, przemawiając przed polskim Zgromadzeniem Narodowym, również odniósł się do tragedii smoleńskiej: „Pamiętamy, jak były badane okoliczności tej katastrofy. Wiemy, co to oznaczał dla was, i co oznaczało dla was milczenie tych, którzy wszystko dokładnie wiedzieli, ale cały czas oglądali się jeszcze na naszego sąsiada”.
Bardziej bezpośredni był mer Lwowa Andrij Sadowy. W kwietniu 2022 roku w rozmowie z Wirtualną Polską mówił, że 10 kwietnia 2010 roku doszło do zamachu na polską delegację, udającą się na uroczystości państwowe do Katynia.
– Kiedy rosyjskie wojsko zniszczyło Boeinga, lecącego z Australii do Holandii, to zabito 240 osób. Kto jest za to odpowiedzialny w Rosji? Zero – oburzał się Sadowy, który porównał zestrzelenie samolotu o oznaczeniu MH17 malezyjskich linii do katastrofy smoleńskiej.
– Jestem przekonany na 100 procent (że doszło do zamachu - red.), bo Rosjanie lubią robić takie symboliczne rzeczy. Gdy Joe Biden ma wystąpienie w Warszawie, to atakują w tym czasie Lwów. To mordercy. My sobie myślimy jak normalni ludzie i staramy się ich zrozumieć, ale bezskutecznie – podkreślił mer Lwowa na początku inwazji Rosji na Ukrainę.
KW
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka