Sejm zdecydował, że myśliwi nadal nie będę musieli przechodzić badań lekarskich i psychologicznych, by posługiwać się bronią. Teraz sprawą zajmie się Senat.
Według danych Fundacji „Niech Żyją”, średni wiek polskiego myśliwego wynosi 52 lata. Polski Związek Łowiecki nie podaje takich informacji, ale bez względu na to, ile lat ma myśliwy, to jeśli nie wykonuje zawodu, w którym należy przechodzić badania by móc korzystać z broni, pozostaje poza kontrolą medyczną i psychologiczną w tym zakresie. Prawdopodobnie tylko fachowcy zdają sobie sprawę z tego, że ponad 120 tys. myśliwych zrzeszonych w Polskim Związku Łowieckim stanowią grupę, które posiada najwięcej broni palnej z całej zarejestrowanej w naszym kraju. Szacuje się, że tzw. jednostek broni jest w Polsce 300 tys. z czego 210 tys. należy właśnie do myśliwych. I nie jest to kwestia sympatii lub jej braku w stosunku do polujących na zwierzęta, ale stanu faktycznego: myśliwi strzelają w lasach, na polach i łąkach, czyli w przestrzeni publicznej.
Zmiany w pozwoleniach na broń
Dlatego właśnie w 2018 roku znowelizowano przepisy dotyczące wydawania myśliwym pozwoleń na broń. Po zmianie, prawo nakazywało by co 5 lat poddawali się oni badaniom lekarskim i psychologicznym, podobnie jak ma to miejsce w przypadku wszystkich osób posiadających broń w celach ochrony osobistej, a także ochrony osób lub mienia.
Przypomnijmy, że na podstawie odrębnych przepisów okresowe kontrole stanu zdrowia przechodzą również uprawnieni do posiadania broni funkcjonariusze służb. Wprawdzie ustawa obowiązywała, ale interpretowano ją tak, że pierwsze badania miały odbyć się w kwietniu tego roku. Myśliwi robili także wszystko by wyłączyć ich z obowiązkowych badań, także okulistycznych. A te szczególnie wydawały się koniecznie, bo co jakiś czas dochodzi do zdarzeń, w których myśliwi strzelają do ludzi i domowych zwierząt myląc ich z łowną zwierzyną.
Tragiczne wypadki na polowaniach
Do jednego z najtragiczniejszych wypadków doszło 1 listopada 2020 r. kiedy myśliwy zabił 16-letniego chłopca, który zbierał w szkolnym sadzie jabłka. Myśliwy zapewniał, że pomylił chłopca z dzikiem. Dlatego też nie udzielił mu pomocy, nawet jak widział ruszającą się sylwetkę. Wcześniej inny myśliwi postrzelił 14 – latka tak, że omal nie stracił on nogi. Giną również domowe zwierzęta. W nocy z 28 na 29 lipca 2020 myśliwi zastrzelił czteroletniego husky i uciekł. Zatrzymany także twierdził, że pomylił psa z dzikiem. Tragiczne wypadki na polowaniach mogą także dotyczyć również samych myśliwych, których także ktoś ze słabym wzrokiem może pomyłkowo postrzelić.
Pomimo takiego ryzyka i nieszczęść do jakich dochodziło i pewnie będzie dochodzić, tylko środowisko myśliwych w odróżnieniu od innych użytkowników broni sprzeciwiało się temu regularnie by poddawać się badaniom lekarskim i psychologicznym. PZŁ zapewnia, że w nieszczęśliwych wypadkach przyczyną nie był zły stan zdrowia strzelającego. Jednocześnie zabiegało o to, by prawnie usankcjonować udział w polowaniach dzieci. Instytut Analiz Środowiskowych, think tank związany z myśliwymi, obliczał, że gdyby myśliwi poddali się badaniom to nawet 40% z nich mogłoby uzyskać takie wyniki, które nie pozwoliłby im na posiadanie broni.
Dzieci nie będą na polowaniach
Teraz głosami posłów PiS i PSL Sejm ponownie zmienił prawo nowelizując ustawę o broni i amunicji i zwolnił myśliwych z okresowych badań. Nie pozwolono jednak na uczestnictwo dzieci w polowaniach.
Eksperci od lat stoją na stanowisku, że prawo powinno chronić obywateli przed wszelkimi zagrożeniami, do których z pewnością zaliczają się tragiczne pomyłki, także na polowaniach. Wkrótce ustawą ma zająć się Senat. Jeśli nie wniesie zmian, dokument trafi do prezydenta.
Tomasz Wypych
Inne tematy w dziale Polityka