U wielu lewicowców dominuje myślenie magiczne. Pani Marysia, zatrudniona na śmieciówce, która sprząta na naszym osiedlu jest w oczach lewicy dzielną proletariuszką. Do czasu. Gdy tylko założy firmę, przejdzie na samozatrudnienie, choć haruje tak samo, staje się kapitalistycznym krwiopijcą. Rafał Woś pisząc o „wiecznie narzekających” biznesmenach - świadomie bądź nie - wpisał się w tę szkodliwą i absurdalną narrację - pisze Przemysław Harczuk.
Gdy Rafał Woś chce wręcz kanonizować Edwarda Gierka i jego epokę, to ja się z nim kategorycznie nie zgadzam. Ale doceniam, nawet podziwiam mozolny trud i zaangażowanie z jakim to robi. Jedni wielbią Monicę Belluci, inni Leo Messiego, Roberta Lewandowskiego. Publicysta pokochał czerwonego genseka z lat 70-ych XX wieku. Jego sprawa. Niektórych szokuje uwielbienie „lewaka Wosia” dla formacji miłościwie nam panującej. Mnie ono akurat nie dziwi, ale utwierdza w przekonaniu, że określenie PiS-olew jest zasadne. I pomimo nazwy tzw. Zjednoczona Prawica może być reprezentacją niepodległościowej lewicy, ale nie niepodległościowych konserwatystów. Generalnie teksty polityczne Wosia, choć było mi z nimi nie po drodze, dodawały debacie medialnej kolorytu. Zdecydowanie gorzej jest z tekstami, w których bierze się za przedsiębiorców. Przykładem ostatni, który choć poświęcony polityce, brutalnie uderzył w ludzi, którzy ciężko harują, chcą w Polsce normalnie żyć. Woś jednym zdaniem, świadomie, lub nie, określił ich jako gorszy sort. Smutne.
Co z tym Hołownią
Dla porządku:
Chodzi o artykuł o Brzytwie Ockhama i ruchu Szymona Hołowni. W tekście lewicowy publicysta dowodzi, że Polska 2050 nie jest już w naszej polityce nikomu potrzebna, że zbliża się jej nieuchronny koniec. Na głównym motywie skupiać się nie zamierzam, bo jaka będzie przyszłość byłego dziennikarza TVN i jego ruchu zwyczajnie nie wiem. Ale też, choć Polska 2050 to nie moja bajka dostrzegam, że w ostatnim czasie hejtowanie Hołowni jest bardzo modne. W tle idzie prawdziwa walka po stronie opozycji o to, czy lista opozycyjna ma być jedna, a może dwie, trzy, lub cztery. Jeśli jedna – to jaki będzie jej kształt, kto jakie będzie mieć w koalicji antypisu wpływy. W tym kontekście podejmowanie przez Hołownię prób zachowania niezależności wydają się mieć sens. Lepiej podbić stawkę niż dać się pożreć rozmaitym wyjadaczom. Ale nie to jest w artykule Rafała Wosia najbardziej uderzające.
„Ci niewdzięczni, źli biznesmeni”
Publicysta wskazuje (może słusznie, może nie, to temat na osobne rozważania), że inne partie opozycyjne są dla wyborców antypisu bardziej atrakcyjne. Wspomina na przykład, że PSL ma wieś, choć rolnicy to dziś bardziej przedsiębiorcy a nie konserwatywni kmiecie. Na marginesie zawsze byli przedsiębiorcami, pracowali na swoim. Ale kluczowy jest fragment: „Nawet Konfederacja obstawia swoją część antyPiSowskiego sentymentu (….) Ma zwolenników po stronie wiecznie niezadowolonych biznesmenów, którzy uważają, że ZUS z Morawieckim ich bezlitośnie łupią”. W tym jednym zdaniu publicysta oznajmił nam, że przedsiębiorcy są wiecznie niezadowoleni, uważają (jak wynika z kontekstu – niesłusznie), ze ZUS z Morawieckim ich łupią, w związku z tym owi biznesmeni popierają Konfederację. Po pierwsze – wielu przedsiębiorców wspiera inne partie, a ci naprawdę zrozpaczeni, mają ogólnie dość. Po drugie – słowo BIZNESMENI odnosi się raczej do większych, lepiej sytuowanych przedsiębiorców. A problem z ZUS (a konkretnie z naliczaniem składki emerytalnej i zdrowotnej) mają przedsiębiorcy drobni, najczęściej mikrofirmy.
Krzywdzący stereotyp
Publicysta powiela kalki części (bo nie wszystkich) lewicowych komentatorów. Dla wyjaśnienia – spora część lewicy wprost uważa (a Rafał Woś także, co udowodnił nie tylko ostatnim tekstem), że polscy przedsiębiorcy, to grupa, której generalnie świetnie się powodzi. A jednocześnie mocno podejrzana. Kilka lat temu opisywałem w innej redakcji rozmowę z osobą, która usiłowała mi wmówić, że przedsiębiorcy narzekają, ględzą, a przecież każdy ma gdzieś tam schowaną limuzynę. Los bywa przewrotny – pani ta dwa lata później musiała założyć firmę. Ale na limuzynę widoków chyba nie ma. Niestety bardzo wielu lewicowców (i to zarówno w wydaniu antypisu jak PiS-u) ma obraz grupy obrzydliwie bogatych kolesi, odpalających cygara od studolarówek. Do tego robiących przekrety na podatku VAT, nie płacących podatków w Polsce. I tak – tacy ludzie, czy firmy są. Z tym, że podatków, to nie płacą zagraniczne wielkie podmioty, zazwyczaj ogromne korporacje. I one nie narzekają na ZUS, jeśli, to na inne rzeczy.
Zrównanie normalnego człowieka z bandziorem
Przestępstwa na VAT, to zazwyczaj dzieło zwyczajnych bandziorów, często z przefarbowanych gangów z lat 90-ych. Również uwłaszczona nomenklatura ze składkami nie ma wielkich problemów, bo to albo już ogromne przedsiębiorstwa, molochy, albo ludzie działający na styku polityki i biznesu. Narzekają więc nie „wiecznie niezadowoleni” bogaci biznesmeni, ale zwyczajni ludzie tacy, jak każdy inny, szary obywatel Polski. Różniący się jedynie tym, że pewnego dnia zamiast iść szukać pracy w pośredniaku, poszli do okienka i założyli działalność gospodarczą. Właściciele mikrofirm, małych przedsiębiorstw rodzinnych. Ludzie ci nie omijają podatku dochodowego jak wielkie korporacje. Na VAT Nie oszukają, a wielu z nich nawet nie jest VAT-owcami. I tak, narzekają, bo mają cholerny problem ze złodziejską składką, która im emerytury żadnej nie da. ZUS (nazwa umowna, po Polskim Ładzie większym jeszcze problemem jest szalejąca składka zdrowotna) jest zmorą wielu firm.
Jak pani, która sprząta, krwiopijcą została
Największym problemem jest właśnie odbiór ludzi, którzy prowadzą firmy. Znów powtórzę – są wyjątki. Piotr Ikonowicz, którego ciężko posądzić o liberalne przekonania, zdecydowanie stanął w obronie niszczonego przez bezprawne działania wymiaru niesprawiedliwości przedsiębiorcy. Ale mam też przed oczami działacza lewicy, który sprawą się zainteresował, ludzką krzywdę dostrzegał, dopóki nie zorientował się, że skrzywdzony człowiek jest przedsiębiorcą. „Jak to biznesmen, to niech go libki (pogardliwe określenie liberałów) bronią. Wśród wielu lewicowców dominuje myślenie niemal magiczne. Pani Marysia, która sprząta na naszym osiedlu, dopóki pracowała na śmieciówce była dla lewicowego radykała dzielną proletariuszką. Gdy ta sama pani Marysia założyła z koleżanką firmę, nadal sprząta, ale wystawia za to faktury, jest dla radykałów kapitalistycznym krwiopijcą. To myślenie nie tylko magiczne (czary mary, papierek decyduje, czy ktoś jest dobry, czy zły). Mamy tu myślenie anachroniczne z czasów, gdy byli wielcy fabrykanci i proletariat. Ale teraz jest jednak inaczej niż 200 lat temu.
Przedsiębiorcy mają prawo narzekać
Dziś przedsiębiorca prowadzący małą osiedlową gazetkę, sklepik, firmę remontową, żyje na poziomie bliższym menadżerom średniego szczebla, niż bogaczom z prywatnymi odrzutowcami, limuzyną w garażu. Mikroprzedsiębiorca na samozatrudnieniu nie odbiega zarobkami od fizycznego pracownika z budowy. Tego wielu ludzi nie potrafi pojąć. Tak, przedsiębiorcy narzekają na ZUS. Często są zrozpaczeni. Na granicy. Nie ufają dużym partiom. Tu paradoksalnie możemy mieć odpowiedź na główne zapytanie tekstu Wosia. Partia, która przedstawi ofertę dla przedsiębiorców może zyskać w wyborach wiele. Czy będzie to ruch Hołowni? Wątpię, sądzę, że raczej powstanie coś zupełnie nowego. Ale jeśli byłbym na miejscu byłego dziennikarza TVN, przynajmniej zawalczyć bym o ten segment próbował. A publicystom warto przypomnieć, że ludzie „na swoim” są wśród nas. Mądrzy, głupi, dobrzy, źli. Nie jest tak, że jedna grupa jest z jakiegoś punktu widzenia gorszym sortem, jak to sobie towarzysze publicyści wymyślili. Na pewno nie staje się nim wraz z uzyskaniem NIP i REGON-u.
Przemysław Harczuk
"Szaliczki, herbatki, salaterki, ciasteczka. Tak umiera Europa. Ratunku!" [OPINIA]
"Bo dworek jest za daleko". Poseł opozycji nie chce dojeżdżać do Sejmu
Wałęsa kontra Miedwiediew. Mocne słowa byłego prezydenta Rosji
Inne tematy w dziale Gospodarka