Niektórzy ostrzegali, że może zabraknąć węgla, w domach będzie zimno. Nic takiego nie nastąpiło. Węgiel jest, gaz też, a zima jest łagodna. Można mówić, że Mateusz Morawiecki ma szczęście. Ale polityka też polega trochę na tym, że wygrywają ci, którzy to szczęście posiadają. Czarny scenariusz o zimnych kaloryferach, problemach z dostawami prądu, się nie zrealizował – mówi Salonowi 24 dr Andrzej Anusz, politolog, Instytut Piłsudskiego.
Sejm przyjął ustawę o Sądzie Najwyższym, która ma – poprzez wycofanie się z wielu nieakceptowanych przez Brukselę zmian w wymiarze sprawiedliwości – odblokować pieniądze z KPO dla Polski. Przeciw głosowała Solidarna Polska, koalicjant Prawa i Sprawiedliwości, która toczyła ostry spór z premierem Mateuszem Morawieckim. Krytykowała go za uległość wobec Brukseli. To głosowanie to sukces szefa rządu – bo Polska dostanie pieniądze, czy niekoniecznie – bo Polska ulega pod naciskiem, a pieniądze wcale do nas nie muszą szybko trafić?
Dr Andrzej Anusz: Sądzę, że tu już klamka zapadła – te środki do Polski trafią. Decyzję polityczną podjęto na najwyższym szczeblu w partii rządzącej i w rządzie. Jest porozumienie z Brukselą. Ustawę przegłosował Sejm. Potem trafi do Senatu, gdzie najprawdopodobniej dość szybko zostanie przegłosowana. A prezydent raczej ją podpisze. To, że te decyzje rząd podjął dowodzi, że porozumienie w ramach Unii Europejskiej jest, ustawa odblokuje te środki. Oczywiście nie trafią one od razu, z dnia na dzień, być może zaczną spływać za kilka miesięcy. Ale nawet jeśli przed wakacjami fizycznie ich nie będzie, ale będzie jasny sygnał, że Polska je dostanie, będzie to sukces rządu i osobiście premiera Morawieckiego. I będzie to miało wpływ na wynik wyborów. Nie decydujący – tu ważnych czynników jest więcej – ale istotny.
Sejm uchwalił nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym
Kilka miesięcy temu mówił Pan też, że na wynik wyborów wpłynie to, jak rząd Mateusza Morawieckiego poradzi sobie z możliwym brakiem węgla i trudną zimą.
Uściślę – chodziło o to, że zapewnienie dostaw ciepła jest kluczowym warunkiem, by w ogóle myśleć o utrzymaniu się u władzy. Uważałem, że gdyby rząd sobie nie poradził, to nie miałby najmniejszych szans na wygraną w wyborach. A jeśli sobie poradzi, to wynik będzie sprawą otwartą, zależeć będzie od wielu czynników. W listopadzie, czy na początku grudnia niektórzy ostrzegali, że tego węgla może zabraknąć. Że w domach będzie zimno. Gdyby scenariusz ten się sprawdził, to w połączeniu z drożyzną i innymi problemami doprowadziłby do sondażowego tąpnięcia. Nic takiego nie nastąpiło. Węgiel jest, gaz też, a zima jest łagodna.
To efekt ogromnego szczęścia rządzących.
Można mówić, że Mateusz Morawiecki ma szczęście. Ale polityka też polega trochę na tym, że wygrywają ci, którzy to szczęście posiadają. Czarny scenariusz o zimnych kaloryferach, problemach z dostawami prądu, się nie zrealizował. Oznacza to, że sytuację wyjściową u progu bardzo gorącego okresu wyborczego, PiS ma stabilną. Nagłego i mocnego tąpnięcia w dół nie ma i chyba nie będzie. Problemy są, spadki w notowaniach były i wcześniej.
Nie ma więc też na dzień dzisiejszy szansy na to, by Zjednoczona Prawica rządziła samodzielnie. Ale ma poparcie pozwalające na to, by zająć w wyborach pierwsze miejsce. A ostateczny podział mandatów zależeć będzie od tego, jak rozłożą się mandaty innych ugrupowań w Sejmie, jak wyglądać będzie polityka międzynarodowa, czy Polska dostanie środki z KPO, co właśnie się dzieje, ale też jak będzie wyglądać polityka wewnętrzna w Zjednoczonej Prawicy. I to będzie najważniejszy z tych czynników.
Premier Mateusz Morawiecki z jednej strony uniknął problemów, które mu wróżono, z drugiej nie ułożył sobie relacji ze Zbigniewem Ziobrą i Solidarną Polską. Proszę zwrócić uwagę, że w głosowaniu w sprawie zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym, które mają odblokować pieniądze KPO dla Polski, wszyscy Ziobryści głosowali przeciw. Te wewnętrzne relacje w koalicji teraz, w tym gorącym okresie kampanii wyborczej, w który wchodzimy, wychodzą na pierwszy plan.
Pozyskanie środków z KPO może być kluczowe, ale politycy Solidarnej Polski przekonują, że w przypadku ustępstw wcale nie musimy pieniędzy otrzymać. Poseł Tadeusz Cymański w Salonie 24 powiedział, że tu nie chodzi o to, czy rząd ustąpi, ale o to, czy uklęknie przed Brukselą. A w polityce liczy się nie tylko kasa, ale i cnota.
Słowa posła Cymańskiego nie są odosobnione – tak wypowiadają się niemal wszyscy przedstawiciele partii Zbigniewa Ziobry. Oni zaczynają już mówić językiem Konfederacji. Zaostrzają retorykę. Wydaje mi się, że właśnie najbliższe miesiące PiS będzie starał się ułożyć te relacje. Na przykład poprzez dogadanie się, że Solidarna Polska jednak ostatecznie łagodzi retorykę, w zamian za dobre miejsca na listach wyborczych.
Albo po prostu miejsc w wyborach do Sejmu dla Solidarnej Polski zabraknie. Albo dojdzie do porozumienia z częścią jej działaczy. To się będzie klarować przy ostatecznym układaniu list wyborczych. Wcześniej koalicja będzie trwać, choć nie wykluczam, że ta retoryka Solidarnej Polski będzie się jeszcze zaostrzać.
„Nie chodzi o to, by ustąpić, ale by przed Unią uklęknąć. Albo cnota, albo pieniądze”
Ukraina szykuje się do wielkiej bitwy. NYT: To dlatego Zachód ją dozbraja
Zaskakująca decyzja PiS. Partia wycofuje się ze zmiany w Kodeksie wyborczym
Inne tematy w dziale Polityka