Bolesław Piecha z PiS uważa, że po wyborach parlamentarnych - jeśli jego partia nie zdobędzie samodzielnej większości - trzeba będzie poszukać koalicjanta. I niewykluczone, że będzie nim Konfederacja, jeśli Zjednoczona Prawica nie uzyska 231 mandatów w Sejmie.
Napięcia w Zjednoczonej Prawicy, które objawiają się sporami z Solidarną Polską o kompromis z Brukselą, reformę sądownictwa, a ostatnio nawet o komisję weryfikacyjną ds. zależności od Rosji - o czym zdecydował głos Anny Marii Siarkowskiej - mogą skłonić Jarosława Kaczyńskiego do wykluczenia ludzi Zbigniewa Ziobry z list wyborczych. Na dodatek, PiS, choć wciąż ma wysokie poparcie i jest liderem sondażowym, nie może przebić 40 proc. i zdobyć większości w Sejmie we wszystkich prezentowanych symulacjach. To skłania partię rządzącą powoli do szukania sobie potencjalnego partnera.
Braun musiałby odejść
Bolesław Piecha twierdzi na łamach "Super Expressu", że byłaby możliwa współpraca PiS z Konfederacją, ale "pewne osoby, które utrzymałyby swoją pozycję, byłyby dla nas trudne do zaakceptowania". W tym kontekście mowa o Grzegorzu Braunie, prezentującym prorosyjskie poglądy od kilku lat. - Oprócz Brauna, to tam można byłoby się dogadać - zastrzega Piecha, choć podobne myśli na temat wojny na Ukrainie do Brauna prezentuje Janusz Korwin-Mikke.
Komentarz Korwina-Mikkego
Wejścia do przyszłego układu rządzącego nie wyklucza sam Korwin-Mikke, choć postawiłby warunki koalicjantowi, na które musiałby się zgodzić. - Czyli na prywatyzację służby zdrowia, oświaty i PKP. A co do 500 plus, to nie jest kwestia najważniejsza, ta kwota w czasie inflacji i tak zniknie - wylicza. Zdaniem polityka, niemożliwa jest współpraca Konfederacji z Razem.
GW
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka