Polskie MON zamówiło blisko 70 tys. karabinków GROT. Broń, tak mocno krytykowana po pierwszym kontrakcie w 2017 roku, jest chwalona przez Ukraińców na froncie. Mariusz Błaszczak zapowiedział, że będą kolejne dostawy.
70 tys. GROT-ów dla armii
- To są dobre karabiny, sprawdzone. To są karabiny, które cieszą się uznaniem ze strony Wojska Polskiego, ale także żołnierzy wojsk ukraińskich. Mimo tego, że ten produkt był atakowany, to sprawdził się w boju. To jest najważniejszy egzamin, który karabinek GROT zdał - powiedział wicepremier i szef resortu obrony narodowej Mariusz Błaszczak.
W poniedziałek polityk zatwierdził aneks do umowy z 2020 r. na dostawę dla Wojska Polskiego kolejnej partii karabinków GROT.
"Potrzeby są duże"
Ogółem polski rząd zamawia 70 tys. egzemplarzy tych karabinów i prowadzone są rozmowy w sprawie podpisania kolejnego aneksu w najbliższych kilku tygodniach. - Potrzeby nasze są duże. Podtrzymujemy nasz cel minimum 300 tys. żołnierzy Wojska Polskiego. A więc o takiej liczbie karabinków mówimy. Ale to nie wszystko, bo musimy mieć też przygotowane karabinki, które będą stanowiły wyposażenie rezerwistów - przyznał szef MON.
Krytyka GROT-ów
GROT był krytykowany przez część dziennikarzy, m.in. Onetu, którzy pisali, że to broń nieporęczna, często się psuje i nie daje korzyści w polu walki.
"Flagowy polski karabinek Grot rdzewieje, przegrzewa się, zapiaszczony zacina się, kolba pęka przy uderzeniu, niektóre usterki uniemożliwiają strzelanie – wynika z testów, jakie przeprowadzili eksperci. Niektóre wady były znane jeszcze zanim Ministerstwo Obrony podpisało kontrakt na zakup nowego karabinka dla polskiej armii opiewający na 500 mln zł" - pisał Onet. Z biegiem czasu GROT-y przeszły "chrzest bojowy" na Ukrainie, gdzie sprawdzają się doskonale.
GW
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo