Pytanie, jak rząd poradzi sobie z rozwiązaniem problemu pieniędzy z KPO, jest kwestią fundamentalną. Jeśli sprawa zostanie zakończona, stanie się pewne, że te pieniądze do Polski trafią, to Zjednoczona Prawica ma szansę powalczyć o trzecią kadencję. Jeśli środków tych nie będzie, to szanse staną się iluzoryczne – mówi Salonowi 24 dr Andrzej Anusz, politolog, Instytut Piłsudskiego.
Jakie wskazałby Pan kluczowe wydarzenia 2022 roku w polskiej polityce?
Dr Andrzej Anusz: Dla mnie najważniejszym wydarzeniem wprawdzie w polityce międzynarodowej, ale mającym ogromne znaczenie dla Polski, była oczywiście agresja rosyjska na Ukrainę. Je wpływ na sytuację naszego kraju był bowiem ogromny. Chodzi zarówno o napływ uchodźców, kwestie bezpieczeństwa narodowego, ale też inwazja mocno zdefiniowała polską politykę wewnętrzną. Natomiast jeśli chodzi o sprawy polityki wewnętrznej, to najważniejszym wydarzeniem był powrót do niej Donalda Tuska.
Rosyjskie elity mają dość. Tymczasem Putin milczy, Kreml wyjawia powód
Tusk wrócił w lipcu 2021 roku…
Tak, ale chodzi mi o skutek tego powrotu. Rok temu wielu komentatorów uważało jeszcze, że były premier ponosi porażkę. Tymczasem dziś widzimy, że ten come back okazał się w sumie sukcesem. Platforma Obywatelska stała się siłą numer jeden po stronie opozycyjnej – w grudniu 2021 roku nie wydawało się to wcale pewne. I nikt dziś nie może mieć wątpliwości, że Tusk jest liderem opozycji.
Z punktu widzenia formacji rządzącej, kluczowy był niekończący się spór między premierem Mateuszem Morawieckim i ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro. Trwa on bardzo długo i jest wyniszczający dla Zjednoczonej Prawicy.
Spór ten dotyczy KPO. Czy kwestia otrzymania tych pieniędzy bądź nie będzie kluczowa w kontekście wyniku wyborów 2023 roku?
Nie można powiedzieć, że jedynym. Na to, kto wygra wybory, złoży się wiele czynników. Ale faktycznie, kwestia tego jak rząd poradzi sobie z rozwiązaniem problemu pieniędzy z KPO jest kwestią fundamentalną. Jeśli sprawa zostanie zakończona, stanie się pewne, że te pieniądze do Polski trafią, to Zjednoczona Prawica ma szansę powalczyć o trzecią kadencję. Jeśli środków tych nie będzie, to szanse te staną się iluzoryczne. Notowania formacji rządzącej nie są w sumie złe, wynika to moim zdaniem z niezłej, popieranej przez Polaków polityki wschodniej, wsparcia dla Ukrainy. Ale to wystarczy do zachowania dużego poparcia i uzyskania dobrego wyniku, ale nie do utrzymania władzy.
O tym, kto wygra wybory, zadecyduje sytuacja społeczno-ekonomiczna, a więc poziom życia Polaków, ceny, czy zacznie spadać inflacja, jaki będzie wskaźnik bezrobocia. Kluczowe w tym kontekście będą pieniądze z KPO i porozumienie z Brukselą. Dlatego rząd zdecydował się na daleko istotne ustępstwa w tej kwestii. Nawet, jeśli cena polityczna będzie wysoka.
Ronaldo wybrał astronomiczne pieniądze. Tam zagra na koniec kariery
Porozumieniu z Brukselą sprzeciwia się raczej Solidarna Polska, choć są rozmowy pojednawcze na linii premier Morawiecki – minister Ziobro. Czy w przyszłym roku dojdzie do porozumienia, czy raczej Solidarna Polska ostatecznie wystartuje osobno, niezależnie od PiS?
To jest wielka niewiadoma. Choć gdybym miał obstawiać, to wydaje mi się, że drogi Prawa i Sprawiedliwości oraz Solidarnej Polski rozejdą się. Sprawa KPO jest dla PiS na tyle na dziś istotna, że partia ta nie zrezygnuje z szukania porozumienia z Brukselą. Ustąpić musiałaby więc partia Zbigniewa Ziobry, a to wydaje mi się mimo wszystko mało prawdopodobne. Choć niczego nie można wykluczyć.
Ważną kwestią dla elektoratu niechętnego partii rządzącej jest to, czy opozycja pójdzie w wyborach razem, czy osobno. Będzie jedna, czy kilka list opozycyjnych?
Mówiąc o „jednej liście” nie bierzemy pod uwagę Konfederacji, która także jest formacją opozycyjną. Mówimy o lewicy, Polsce 2050, PSL i Koalicji Obywatelskiej. Moim zdaniem, jeśli nie zdarzy się coś nieprzewidzianego, jednej listy nie będzie. A najbardziej prawdopodobnym scenariuszem są trzy bloki opozycyjne: Lewica, Koalicja Obywatelska, PSL – Polska 2050 Szymona Hołowni. I osobno, rzecz jasna, Konfederacja.
Niezależnie od tego, czy lista będzie jedna, czy kilka, po wyborach jeśli nadarzy się okazja do przejęcia władzy, formacje opozycyjne będą musiały szeroką koalicję zbudować. Od razu nasuwają się analogie do lat 1997-2001. Wtedy rząd tworzyły Akcja Wyborcza Solidarność – bardzo zróżnicowany sojusz wielu ugrupowań i Unia Wolności. Koalicja była bardzo niejednolita, naprzeciw siebie miała silny Sojusz Lewicy Demokratycznej. Prezydentem był wywodzący się z SLD Aleksander Kwaśniewski. Rząd miał przeciwko sobie media publiczne. Po 2023 roku prezydentem przez dwa lata będzie jeszcze Andrzej Duda. TVP także będzie raczej w opozycji wobec rządu. A nowa koalicja będzie musiała godzić interesy wyborców od lewicy, po umiarkowanie konserwatywne centrum. Pierwsze miesiące nowego gabinetu będą chyba dość trudne?
Jeśli obecna opozycja przejmie władzę i stanie się koalicją rządzącą, zadanie będzie mieć bez wątpienia trudne. Bo oczywiście problemem będą i różnice w ramach samej koalicji, jak i poważne wyzwania, jak inflacja, trudna sytuacja międzynarodowa. Wreszcie – silna opozycja PiS oraz prezydent z przeciwnego obozu. Jeśli przyszły rząd nie będzie miał w Sejmie większości 3/5, pozwalającej na odrzucenie weta głowy państwa, dojdą problemy kolejne. Przyszły rząd będzie mieć przeciwko sobie szereg instytucji, jak Trybunał Konstytucyjny, prezesa Narodowego Banku Polskiego, media publiczne, prezydenta.
Wydaje się więc, że dwa pierwsze lata rządów formacji antypisowskich będą bardzo ciężkie. Chyba, że partie dziś opozycyjne uzyskają w wyborach na tyle świetny wynik, że będą w stanie odrzucić weto prezydenta. Na to się jednak nie zanosi. Polską politykę od wyborów parlamentarnych, do prezydenckich w 2025 roku czekają wtedy mocne turbulencje. A elekcja głowy państwa za trzy lata będzie dla kształtu polskiej sceny politycznej kluczowa.
Premier z ważnym przesłaniem. "Koniec roku to nie koniec pomocy dla Ukrainy"
W wyborach 2025 roku największe szanse ma kandydat obecnej opozycji (najczęściej pada tu nazwisko prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego), czy ktoś z Prawa i Sprawiedliwości, a może pojawi się ktoś trzeci, jak Paweł Kukiz w 2015 roku?
Patrząc na sondaże, przepływy elektoratów, zdecydowanie większą bazą dysponuje dzisiejsza opozycja. Zakładając, że na przykład Rafał Trzaskowski zostanie wspólnym kandydatem antypisu, albo po prostu wejdzie do drugiej tury z przedstawicielem PiS, będzie niekwestionowanym faworytem. Przyjąć tu trzeba jednak jedno poważne zastrzeżenie – do wyborów prezydenckich zostało jeszcze dużo czasu. Sporo może się zmienić.
Kandydat antypisu będzie mieć trudniej w sytuacji, w której dzisiejsza opozycja przejęłaby władzę w 2023 roku. Bo wtedy cała odpowiedzialność za rządzenie, ale też problemy, spadałaby na nowy rząd. I byłaby dla takiego kandydata obciążeniem. Ale nie zmienia to faktu, że na dziś to przedstawiciel obozu przeciwnego PiS jest faworytem wyborów prezydenckich.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo