Nie tylko komendant polskiej policji otrzymał nietypowy, a w tym przypadku również niestety niebezpieczny prezent. Takie podarunki zdarzały się zdarzały się i pewnie zdarzać się będą. Nieszablonowe prezenty dają sobie nie tyko ludzie, ale także…. zwierzęta. Również w Polsce.
Wydaje się, że za jeden z pierwszych podarków w kategorii „Prezenty, których lepiej nie dostawać, a na pewno nie otwierać” może być uznana Puszka Pandory. W mitologii greckiej Pandora była kobietą, którą Zeus zesłał na ziemię jako karę dla ludzi za to, że Prometeusz złożył mu fałszywą ofiarę. Na rozkaz rozgniewanego Zeusa Hefajstos ulepił z gliny i wody kobietę. Atena nauczyła ją prac domowych, Afrodyta obdzieliła urodą, a Hermes podzielił się najgorszymi cechami charakteru: kłamstwem, obłudą i czczym pochlebstwem. Pandora została żoną Epimeteusza, brata Prometeusza, a w posagu dostała szczelnie zamkniętą glinianą puszkę, nazywaną właśnie puszką Pandory. Powiadają, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, więc pomimo wielu ostrzeżeń Epimeteusz i Pandora otworzyli pudełko.
Historia prezentów
Znajdowały się w nim nieszczęścia, które szybko rozeszły się po całym świecie. Jednak na dnie puszki zgodnie z wolą Zeusa była jeszcze nadzieja. Istnieje także wersja wedle, której to Pandora w czasie nieobecności męża otworzyła puszkę i nieświadomie wypuściła nieszczęścia. Kiedy zorientowała się, co dzieje zamknęła wieko, ale niestety smutki już zdążyły ulecieć, a na dnie pozostała nadzieja na zawsze uwięziona w „pojemniku”. Jest jeszcze wersja, która gdyby miała się spełnić, byłaby chyba dla ludzi najlepsza. Oto, po otworzeniu puszki, Pandora pozwoliła by uwolnione nieszczęścia powróciły do siedziby bogów, a ludziom pozostawiła tylko i aż nadzieję. Ta, jak wiadomo, umiera ostatnia, więc może rzeczywiście coś w tym jest?
Zobacz:
Oto potrawy na świątecznym stole, które mogą zaszkodzić. Musisz na nie uważać
Św. Mikołaj już do nas leci. Flightradar pokazuje jego trasę
Nie lubią go dzieci przy wigilijnym stole, a ma magiczne właściwości. Kompot z suszu
Koń trojański
O palmę pierwszeństwa w kategorii „morderczych prezentów” może ubiegać się także Koń Trojański. Wszystko działo się na przełomie XII i XIII wieku przed naszą erą, kiedy to Achajowie, próbowali zdobyć Troję. Zbudowali wielkiego konia, w którym ukryli żołnierzy, zostawili pod murami miasta i udali, że rezygnują z oblężenia twierdzy. Konia celowo wykonano z jodły, która była drzewem poświęconym Posejdonowi, Artemidzie i Dionizosowi, bo Achajowie założyli, że obrońcy Troi zechcą ustawić go wewnątrz murów na ofiarę dla bogów. I nie pomylili się. Obrońcy pomimo przestróg królewny Kasandry i kapłana Laokoona wciągnęli drewnianego rumaka do Troi. W nocy Achajowie wyszli z ukrycia, otworzyli bramy dla swojej armii i zdobyli twierdzę. Od tej pory określenie „koń trojański” jest synonimem podstępnego, przynoszącego nieszczęście prezentu, a informatycy „trojanem” nazywają złośliwe oprogramowanie.
Nie tylko starożytna Grecja ciekawymi prezentami słynie. W Polsce na niskich krzewach w nasłonecznionych ogrodach, na łąkach lub obrzeżach lasów można spotkać Darowniki Przedziwne. To pająki, które lubią nie tylko wylegiwać się w słońcu, ale mają oryginalny sposób chodzenie na randki i podrywania partnerki. I właśnie tym nietypowym zwyczajom godowym zawdzięczają swoją nazwę. Przed intymną schadzką pająk poluje na dorodną muchę, zabija ją i delikatnie owija pajęczyną. Z tak elegancko zapakowanym prezentem szuka samicy, która również znajduje się w miłosnym nastroju i kiedy dochodzi do spotkania wręcza jej gift. Pomysłowość i hojność samca robi na wybrance takie piorunujące wrażenie, że „pajęczyca” najczęściej mówi „tak” i rozpoczyna ogniste teta a tete, trwające nawet ponad godzinę. A potem na świat przychodzą kolejne Darowniki, co zresztą wprowadza duży niepokój w populacji much. Ale to już inna historia.
Oryginalne życzenia polityka PO. Wulgarny przekaz przy choince
Utwór Beethovena
Być może, gdyby Ludwig van Beethoven poszedł śladem pająka jego randka również skończyłaby się sukcesem. Niestety zachował się jak typowy genialny twórca i na podryw skomponował utwór i to od razu taki, bez którego historia muzyki byłaby z pewnością znacznie uboższa. Dzieło pierwotnie powstało z myślą o baronowej Teresie Malfatti von Rohrenbach, nawiasem mówiąc, również muzyczki. Niestety coś poszło nie tak i dzisiaj zamiast „Dla Teresy” słuchamy przepięknego „Dla Elizy”. Jeszcze jednym z powodów, dla których warto, że powstał jest także fakt, że jeśli w pobliżu jest pianino rozpoczyna on wiele randek, bo początek łatwo zagrać, robiąc wrażenie na niejednej dziewczynie.
W historię prezentów, które były zaskoczeniem dla obdarowanych wpisuje się prawdopodobnie także Pałac Kultury i Nauki, dar narodu radzieckiego dla narodu polskiego. Wieść gminna niesie, że do wyboru było „wysokie w głąb” metro albo wysoki w górę budynek. Wyszło, jak wyszło, a złośliwcy mówią, że pałac był socjalistyczną odpowiedzią na imperialistyczną Statuę Wolności, którą Francuzi sprezentowali Amerykanom w Stulecie uchwalenia Deklaracji Niepodległości.
Dla wielu z nas problematycznym prezentem jest ten po prostu nietrafiony albo wręczany, co roku z uporem godnym lepszej sprawy, jak na przykład szalik, apaszka, krawat, czy skarpetki. Czego Salon 24 nikomu oczywiście nie życzy. Wyłącznie trafionych prezentów, cokolwiek to dla nas oznacza!
Tomasz Wypych
Inne tematy w dziale Kultura