Krystyna Janda po długim milczeniu udzieliła wywiadu prasie. W rozmowie z "Wysokimi Obcasami", dodatkiem do "Gazety Wyborczej", zwierzyła się, że obecna władza czyha na to, by ją skompromitować.
Krystyna Janda poddana kontroli trzeźwości
Krystyna Janda powiedziała, że godzin przed wywiadem została poddana kontroli trzeźwości. Według Jandy to nie był przypadek, że policja zbadała akurat ją. Prawdopodobnie aktorka nawiązała tu do sprawy Jerzego S., który prowadząc auto pod wpływem alkoholu potrącił motocyklistę w Krakowie. Janda zasugerowała, że władza chce ją zdyskredytować i doprowadzić do upadku jej kariery.
"Uważam, że obecna władza szkodzi Polsce i nam wszystkim. Ale muszę pilnować nie tylko tego, co robię, ale też, jak się zachowuję. Dziś rano badano mnie alkomatem. Moim zdaniem czekali na mnie. Pewnie przed wyborami dobrze byłoby kilka osób złapać na czymś kompromitującym" – stwierdziła Krystyna Janda.
Krystyna Janda wspiera Jerzego S.
Po nagłośnieniu sprawy Jerzego S. aktorka udostępniła na Facebooku wymowny wpis innego użytkownika i w ten sposób pokazała, co myśli o całej sprawie.
"Wiem, że te chwile są jeszcze bardziej nieznośne przez świadomość, że sam sobie nie potrafi Pan wybaczyć popełnionego błędu. Nie, nie chcę Pana pocieszać ani, tym bardziej wybaczać Panu, nawet, gdyby moje 'wybaczanie' miało jakiś sens. Nie chcę też łagodzić tego niewybaczalnego błędu. Chciałbym tylko powiedzieć, że jestem z Panem w tej trudnej dla Pana chwili i będę – nawet gdyby wszyscy, łącznie z samym Panem się od Pana odwrócili. Myślę sobie, że im człowiek jest mniej doskonały, tym bardziej ludzki. A Pan jest świetnym Człowiekiem" – czytamy w udostępnionym przez Jandę poście, sugerującym, że aktorka myśli podobnie.
Krystyna Janda o przemijaniu
Większa część wywiadu dla "Wysokich Obcasów" poświęcona jest przemyśleniom Jandy na temat tego, co zostawi po sobie dla przyszłych pokoleń i co ma jeszcze do zrobienia na ziemskim padole. Aktorka zauważa przy tym z pewnym rozczarowaniem, że czasy jej gwiazdorstwa przeminęły, a młodsze pokolenie bije pokłony już innym, nowym artystom. Dziś legendarnej aktorce pozostało więc już harować - czy raczej: służyć - na deskach teatru.
Chciałaby zrealizować wszystkie swoje plany. - Żeby zdążyć wszystko uregulować, żeby w fundacji, w rodzinie, w domu nie zostawić po sobie bałaganu. Podstawowe pytanie brzmi: jak długo jeszcze będę mogła grać? Podglądam kolegów, jak u nich to wygląda. Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie mam depresji. Nigdy jej nie miałam - tłumaczy.
ja
Czytaj też:
Inne tematy w dziale Rozmaitości