Oksana i Grzegorz Staniszewscy to rekordziści, jeśli chodzi o liczbę obejrzanych meczów podczas mundialu w Katarze. Fot. PAP/EPA/arch. prywatne
Oksana i Grzegorz Staniszewscy to rekordziści, jeśli chodzi o liczbę obejrzanych meczów podczas mundialu w Katarze. Fot. PAP/EPA/arch. prywatne

Problemy polskiej pary w Katarze. Przed meczem przybiegła do nich policja

Redakcja Redakcja Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 12
Oksana i Grzegorz Staniszewscy to polskie małżeństwo, które jest rekordzistami, jeśli chodzi o liczbę obejrzanych meczów podczas mundialu w Katarze. Włącznie z meczem o trzecie miejsce i finałem Grzegorz obejrzy aż 56 z 64 meczów, a Oksana 25. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" opowiadają, co im się przydarzyło przed jednym z meczów.

"Mistrzostwa świata to futbol w najczystszym wydaniu"

Oksana i Grzegorz Staniszewscy to ukraińsko-polskie małżeństwo. Przez wiele lat mieszkali w Polsce, zawodowo zajmując się branżą gastronomiczną, ale ich prawdziwą pasją jest piłka nożna. To ich piąte mistrzostwa świata. Jak mówią, na wszystkich byli razem.

- Większość biletów kupiłem przez system FIFA. Niektóre na długo przed losowaniem fazy grupowej, jeszcze zanim było wiadomo, że Polska będzie grała. Część wejściówek załatwiałem też przez znajomych, wymieniałem się biletami z innymi kibicami. Wszystkie miałem już przed startem mundialu - mówi p. Grzegorz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Jak dodaje, w Katarze nie ma co za bardzo zwiedzać. Dlatego też zdecydowali się zobaczyć z żoną tyle meczów.

- Dla mnie mistrzostwa świata to futbol w najczystszym wydaniu. Czasem nie mogę już patrzeć na rozgrywki klubowe. Na boisko wychodzi drużyna z Premier League, a nie ma w składzie ani jednego Anglika. Piłka reprezentacyjna zachowała jeszcze w pewnym sensie taką pierwotną tożsamość - uważa Staniszewski.

Fatalna organizacja mundialu w Katarze

Para narzeka na organizację mundialu. Problemem są głównie dystanse i strefy, które są zamknięte. - Nie wszędzie da się podjechać, żeby szybciej gdzieś się dostać. Do tego dochodzą niewyszkoleni kierowcy, którzy notorycznie się gubią. Do tego stewardzi, którzy czasem szukają dziury w całym. Jednemu się nie podoba powerbank, mimo że przepisy pozwalają wnieść jedną sztukę na stadion, bez względu na moc. Drugi znajdzie klucze do pokoju hotelowego i stwierdzi, że nie są na liście przedmiotów dozwolonych. W końcu specjalnie wydrukowałem zasady i w razie potrzeby pokazywałem je stewardom - relacjonują.

- Przed jednym meczem przyczepili się do mnie o etui do telefonu. Miałam takie różnokolorowe. Stwierdzili, że to symbol LGBT i obraza dla ich religii. Próbowaliśmy wytłumaczyć, że nic z tych rzeczy. W końcu ochrona na bramkach nas przepuściła, ale tuż przed wejściem na stadion przybiegli policjanci... - mówi p. Oksana.

Funkcjonariusze otoczyli ich i odebrali etui. -  Powiedzieli, że nie mają pewności, czy nie użyję go do manifestacji politycznej - mówi Staniszewska. - Nie było sensu negocjować. To nie jest nacja, z którą można dyskutować. Mają wbite do głowy zasady, których twardo się trzymają - dodaje jej mąż.

Kłopotliwe bywa także przemieszczanie się z meczu na mecz. Wychodzą chwilę przed zakończeniem jednego spotkania i o umówionej godzinie w wyznaczonym miejscu na skrzyżowaniu pojawia się zaprzyjaźniony kierowca. - Zatrzymuje się na chwilę, wsiadamy i jedzie dalej, żeby policja nie zdążyła zrobić zdjęcia rejestracji - zdradza Grzegorz.

Małżeństwo ma również zastrzeżenia do jedzenia serwowanego na stadionach. Swojego prowiantu wnosić nie można, a katarski catering pod względem smaku i jakości pozostawia wiele do życzenia.

Noc poślubna na stadionie

- Jeśli chodzi o koszta, to są porównywalne do poprzednich turniejów, bo jest więcej meczów, choć mniej podróżowania po całym kraju. Ile wyniesie cała wyprawa? Pasji nie mierzymy pieniędzmi - mówią. Małżeństwo obecnie mieszka i pracuje w Dubaju.

Grzegorz Staniszewski jest pasjonatem piłki od najmłodszych lat. Kolekcjonuje koszulki i bilety piłkarskie, w przyszłości chciałby otworzyć własne muzeum. W hobby wspiera go żona. Para  nawet noc poślubną spędziła na stadionie. - Uroczystość mieliśmy w Kijowie, skąd pochodzę. Potem było małe przyjęcie, a wieczorem okazało się, że na Stadionie Olimpijskim Ukraina gra ze Szkocją w eliminacjach Euro 2008. Można powiedzieć, że właściwie całe nasze życie jest związane z piłką - mówi Oksana Staniszewska.

ja

Czytaj także:

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj12 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Sport