Między zapowiedziami pana ministra Przemysława Czarnka, a konkretnymi zapisami ustawy o nowym prawie oświatowym jest widoczna, ogromna sprzeczność. Bo z jednej strony faktycznie pan minister mówił o podmiotowej roli rodziców i zwiększeniu znaczenia ich zdania. Jeśli przyjrzymy się jednak konkretnym zapisom „lex Czarnek 2.0” to zorientujemy się, że jest dokładnie odwrotnie – mówi Salonowi 24 Sławomir Broniarz, przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego (ZNP).
Prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę o nowym prawie oświatowym, potocznie nazywaną „Lex Czarnek 2.0”. Jak ocenia Pan tę decyzję?
Sławomir Broniarz: Pan prezydent w swoim wystąpieniu powtórzył wszystkie argumenty merytoryczne przeciwników tej ustawy. Zwyciężyła pragmatyka powodowana negatywną oceną proponowanych przez ministra Przemysława Czarnka zmian. Prawo Lex Czarnek 2.0, czyli nowelizacja prawa oświatowego, nie było żadną wartością dodaną dla polskiego systemu oświatowego. Zawarte w nim rozwiązania stały w całkowitej rozbieżności z bieżącymi potrzebami środowiska edukacyjnego. Mam tu na myśli potrzeby rodziców, uczniów, nauczycieli.
Przeczytaj też: Prezydent zawetował lex Czarnek. "Im mniej tarć i awantur, tym lepiej"
Co w praktyce oznaczałoby podpisanie przez prezydenta i wejście w życie wspomnianej ustawy?
Jeśliby prezydent ustawę podpisał i weszła ona w życie, zaistniałyby wszystkie negatywne czynniki, o których pan prezydent mówił w swoim uzasadnieniu. Byłby więc drastycznie ograniczony dostęp organizacji pozarządowych do szkół. Nastąpiłaby swoista „emigracja” poza szkołę niektórych form działalności edukacyjnej. Bo organizacje pozarządowe musiałyby się spotykać z uczniami poza placówkami. Jednocześnie wbrew zapowiedziom MEN w istotny sposób ograniczono kompetencje rodziców.
Minister Przemysław Czarnek twierdzi, że byłoby dokładnie na odwrót. Nowe prawo tłumaczył właśnie koniecznością zwiększenia wpływu rodziców na to, co dzieje się w szkołach, podczas gdy dziś rola ta jest ograniczona?
Między zapowiedziami pana ministra Przemysława Czarnka, a konkretnymi zapisami ustawy jest widoczna, ogromna sprzeczność. Bo z jednej strony faktycznie pan minister mówił o podmiotowej roli rodziców i zwiększeniu znaczenia ich zdania. W swoich publicznych wystąpieniach przekonywał, że rzekomo ustawa idzie w tym kierunku. Jeśli przyjrzymy się jednak konkretnym zapisom „lex Czarnek 2.0” to zorientujemy się, że jest dokładnie odwrotnie. Bo nawet jeśli rodzice, nauczyciele i rada szkoły dogadają się na przykład co do wyboru stowarzyszenia organizującego zajęcia pozalekcyjne, to kurator ma prawo taką decyzję zablokować. Nawet wbrew woli rodziców. Naprawdę ciężko to uznać za zwiększenie roli rodziców i upodmiotowienie ich. Idzie to w przeciwnym kierunku. Także z tego względu dobrze, że ta ustawa została zawetowana.
Przeczytaj też:
PiS rezygnuje z ustawy o Sądzie Najwyższym. Zamieszanie w Sejmie
Inne tematy w dziale Społeczeństwo