Granatnik, który odpalił w swoim gabinecie szef Policji gen. Jarosław Szymczyk miał nie zostać poddany żadnej kontroli granicznej i celnej – wynika z ustaleń Radia ZET.
Granatnik nie został poddany kontroli
Radio ZET ustaliło, że granatnik, który odpalił w swoim gabinecie Komendant Główny Policji, został przewieziony specjalnym pociągiem kursującym na Ukrainę z Przemyśla.
Informatorzy rozgłośni podają, że granatnik nie został poddany żadnej kontroli granicznej i celnej.
Podarunek od służb ukraińskich
Wcześniej MSWiA poinformowało w specjalnym komunikacie, że w środę o godz. 7:50 w pomieszczeniu sąsiadującym z gabinetem Komendanta Głównego Policji doszło do eksplozji.
"Eksplodował jeden z prezentów, które Komendant otrzymał podczas swojej roboczej wizyty na Ukrainie w dn. 11-12 grudnia br., gdzie spotkał się z kierownictwami ukraińskiej Policji i Służby ds. sytuacji nadzwyczajnych. Prezent był podarunkiem od jednego z szefów ukraińskich służb. W wyniku eksplozji Komendant doznał lekkich obrażeń i od wczoraj przebywa na obserwacji w szpitalu" – wyjaśniało MSWiA.
W wyniku eksplozji ranny został szef Policji gen. Jarosław Szymczyk i cywilny pracownik Komendy Głównej Policji. Uszkodzony został również strop w pomieszczeniu służby ochronnej oraz podłoga pomieszczenia socjalnego gabinetu komendanta. Onet ustalił, że to Szymczyk miał odpalić granatnik w swoim gabinecie.
MP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo